Fujifilm GFX 50S - nasze pierwsze wrażenia

Fujifilm GFX 50S wydaje się być największą (dosłownie i w przenośni) gwiazdą targów Photokina 2016. Japoński producent wkroczył w świat aparatów średnioformatowych z dużym impetem i klasą, prezentując bezlusterkowca z matrycą o rozdzielczości 51,4 Mpix, o rozmiarze 43,8 x 32,9 mm, która jest zamknięta w korpusie wielkości średniej klasy lustrzanki. Mieliśmy przyjemność zobaczyć prototyp aparatu z bliska w czasie specjalnego pokazu prasowego w Kolonii.

Fujifilm GFX 50S - nasze pierwsze wrażenia
Krzysztof Basel

22.09.2016 | aktual.: 16.10.2016 17:10

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Bezlusterkowiec w świecie gigantów

Pierwsze, co rzuca się w oczy, to rozmiary i waga aparatu Fujifilm GFX 50S. Jak na średnioformatową matrycę, korpus jest bardzo lekki i nieduży. Bliżej mu do Canona 5D Mark IV, który ma 1,7x mniejszą matrycę, niż do Hasselblada H6D. Z drugiej strony jest znacząco większy i przede wszystkim grubszy od nowego Hasselblada X1D. Tak czy inaczej, GFX 50S jest wielkości średniej klasy lustrzanki z pełną klatką, a nie ogromnego i topornego średnioformatowca sprzed lat. Za to należy się firmie Fujifilm ogromne brawa. Trzeba wziąć pewną poprawkę na fakt, że mieliśmy do dyspozycji model przedprodukcyjny, który zapewne jest dużo lżejszy od wersji finalnej.

Fujifilm GFX 50S - pierwsze wrażenia z Kolonii

Wzornictwo Fujifilm GFX 50S mocno nawiązuje do innych bezlusterkowców producenta. Aparat prezentuje się jak nieco większy, napompowany Fujifilm X-T2. Ma podobny design, fakturę, tarcze i przyciski. Taka unifikacja może się podobać, szczególnie osobom, które będą pracować na obu korpusach naraz. Oba mogą służyć do czego innego. Warto zauważyć też, że GFX 50S nie jest dużo większy od X-T2.

Obraz

Wprawdzie mieliśmy na testy Fujifilm GFX 50S zaledwie pół godziny, ale to wystarczy, aby stwierdzić, że aparat ma przemyślaną i praktyczną ergonomię. Pracuje się nim w sposób podobny, jak zaawansowaną lustrzanką czy profesjonalnym bezlusterkowcem. Głęboki grip z przodu gwarantuje pewny i komfortowy chwyt. Pod kciukiem i palcem wskazującym prawej dłoni natrafimy na tarcze sterujące. Oprócz tego, zastosowano także dwa pokrętła z blokadą (identyczne, jak w X-T2) służące do ustawiania czułości ISO oraz czasu naświetlania. Co ciekawe, pierścień przysłony w obiektywach serii G można ustawić na tryb C, w którym wartość przysłony ustawimy wspomnianą wcześniej tarczą z przodu aparatu.

Obraz

Z tyłu znajdziemy znane z X-T2 joystick oraz nawigator z pięcioma przyciskami. Są także dedykowane przyciski do uruchamiania skróconego menu czy kompensacji ekspozycji. Kilka przycisków nie miało opisanych funkcji. Do tego mamy przyjemny spust migawki oraz włącznik wzorowany rozwiązaniami z lustrzanek marki Nikon.

Obraz

Mocnym punktem jest też ekran LCD, który jest odchylany w górę i w dół, ale także w bok, co może pomóc przy fotografowaniu w pionie. Cała konstrukcja wygląda identycznie, jak w modelu X-T2. Nigdzie nie mogłem znaleźć potwierdzonych danych na temat samego wyświetlacza. Tych informacji nie chciał nam także zdradzić nikt z Fujifilm. Miałem jednak ze sobą Fujifilm X-T2 i cała konstrukcja wygląda, jakby została żywcem z niego wzięta. A to oznaczałoby, że nowy GFX 50S ma 3-calowy ekran LCD o rozdzielczości 1040 tys. punktów.

Obraz

Moją ciekawość wzbudził także mały, czarno-biały ekran pomocniczy, ulokowany na górnej ściance aparatu. To energooszczędny wyświetlacz typu Memory LCD, który powinien świetnie sprawdzać się w trakcie zdjęć w słoneczne dni. Dostępna jest także funkcja podświetlania, która jednak w egzemplarzu w tym prototypie nie działała. Co ciekawe, wyświetlacz pokazuje ostatnie parametry zdjęć nawet po wyłączeniu.

Obraz

Fujifilm GFX 50S jest w zestawie standardowo wyposażony w zewnętrzny wizjer OLED o rozdzielczości 2,36 miliona punktów i powiększeniu 0,77x. Już przedprodukcyjny model wizjera prezentował się świetnie - przynajmniej tak dobrze, jak w X-T2. Wizjer podłącza się do aparatu poprzez gniazdo typu gorąca stopka, ale sam moduł wizjera ma też takie gniazdo, zatem możemy do niego jeszcze wczepić np. wyzwalacz radiowy. Dzięki dodatkowemu adapterowi możemy też obracać wizjerem w każdym kierunku i fotografować pod dowolnym kątem.

Obraz

Fujifilm GFX 50S jest wyposażony w baterię o pojemności zaledwie 1230 mAh. To zaskakujące, bo jest ona mniejsza o 110 mAh, niż w testowanym obecnie Fujifilm X-T2, w którym mocno narzekam na czas pracy. Zdarzyło mi się, że aparat wyłączył się po wykonaniu ok. 200 zdjęć. A co dopiero GFX, który ma prawie dwukrotnie większą matrycę. Stosując formę średnioformatowego aparatu bez lustra o mniejszych rozmiarach, ale z Live View i elektronicznym ekranem, trzeba liczyć się z wszelkimi plusami, jak i minusami bezlusterkowców. A jednym z głównym minusów tego typu aparatów jest właśnie niska wydajność na jednej baterii. Ale kto wie, może w wersji produkcyjnej Fujifilm zastosuje inny akumulator?

Obraz

Nowy średnioformatowiec ma dwa gniazda na karty SD, ale także gniazdo na mikrofon i słuchawki (minijack). To spodoba się filmowcom, którzy chcieliby zrobić dobry użytek z funkcji filmowych GFX 50S. Tu wprawdzie nie mamy do dyspozycji rozdzielczości 4K, ale solidne Full HD. Trudno powiedzieć coś sensownego na temat jakości wykonania Fujifilm GFX 50S. Do dyspozycji mieliśmy wczesną wersję przedprodukcyjną, w której wszystko trzeszczało, pokrętła pracowały opornie, a niektóre detale nawet łatwo odpadały. Finalnie ma to wszystko działać o wiele lepiej.

Średni format, ale z migawką szczelinową

Fujifilm GFX 50S ma matrycę CMOS o rozmiarze 43,8 x 32,9 mm i rozdzielczości 51,4 megapiksela bez filtra AA, która współpracuje z procesorem obrazu X-Processor Pro. Ten sensor jest aż o 1,7x większy, niż matryca pełnoklatkowa. Inżynierowie Fujifilm nie chcieli zdradzić, kto jest producentem sensora, ale wygląda na to, że nie jest to sam Fujifilm. Co więcej, jest to zwykły sensor CMOS, a nie X-Trans. Jakość obrazu z nowej matrycy jest zatem dużą zagadką. Nie wiemy też oficjalnie, w jakim zakresie czułości ma pracować nowy GFX 50S, ale patrząc po pokrętle czułości, widać, że aparat oferuje zakres ISO 100-12800. Nie mamy jednak pewności, że parametr ten nie zmieni się w finalnej wersji. GFX 50S ma autofokus oparty na detekcji kontrastu, który jak na tak wielką matrycę, działa całkiem nieźle.

© Petapixel
© Petapixel

Przy okazji, ciekawe porównanie rozmiarów matryc przygotował serwis Petapixel. Można tam zobaczyć, że Fujifilm GDX 50S ma sensor sporo większy, niż pełna klatka, ale też mniejszy, niż 100-megapikselowa matryca w Phase One XF. Warto o tym pamiętać, bo określenie „średni format” jest współcześnie bardzo pojemne - mieści wiele matryc o różnych rozmiarach i jest obecnie rozumiane raczej jako sensor o rozmiarze większym, niż pełna klatka.

Obraz

W czasie spotkania prasowego w Kolonii spytaliśmy także o rodzaj zastosowanej migawki. Niestety, Fujifilm GFX 50S otrzymał migawkę szczelinową, która ogranicza czas synchronizacji z lampami błyskowymi do 1/250 s. Nie jest to fajne, kiedy chcemy korzystać z mocnego światła i przysłony o małej wartości. Z drugiej strony, producent uzasadnia zastosowanie migawki szczelinowej tym, że ma ona być bardziej wytrzymała i uniwersalna przy współpracy z obiektywami. Aparat umożliwia też fotografowanie bez lampy z czasami do 1/4000 s.

Fujifilm GFX 50S - cena, data sprzedaży i dostępność obiektywów

Fujifilm GFX 50S ma trafić do sprzedaży na początku 2017 roku. Zestaw z obiektywem 63 mm f/2.8 oraz zewnętrznym wizjerem elektronicznym ma kosztować mniej, niż 10 tys. dolarów bez podatku. Szacujemy, że aparat nie powinien zatem przekroczyć ceny ok. 50 tys. zł. W trakcie premiery japoński producent zaprezentował także 6 nowych obiektywów stworzonych z myślą o systemie GFX. Pierwsze trzy z nich, uszczelnione 63 mm f/2.8 Prime, GF 32-64 mm f/4 LM WR oraz GF 120 mm f/4 Macro mają być dostępne w chwili wprowadzenia aparatu do sprzedaży.

Wszystkie nowe obiektywy zaprezentowane w czasie oficjalnej premiery 19 września 2016 r. w Kolonii.
Wszystkie nowe obiektywy zaprezentowane w czasie oficjalnej premiery 19 września 2016 r. w Kolonii.

Kolejne trzy dołączą do nich pod koniec 2017 roku. W ten sposób już za rok będziemy mieli uniwersalny zestaw obiektywów do wielu zastosowań. Dodatkowo, producent zapowiedział także dodatkowy grip , który ma nie tylko wydłużyć czas pracy, ale także poprawić ergonomię przy fotografowaniu.

Obraz

Fujifilm GFX 50S z pewnością będzie ciekawą propozycją dla fotografów studyjnych. Może przekonać do siebie nie tylko dobrą ergonomią, względnie małymi rozmiarami i wagą, współczesnymi rozwiązaniami, jak odchylany ekran LCD, ale także ceną. Aparaty Fujifilm są znane z wysokiej jakości oferowanego obrazu, a GFX 50S pozostawia nas do początku 2017 r. z dużym oczekiwaniem co do plastyki czy oddania detali.

Komentarze (0)