Fujifilm instax wide Monochrome – natychmiastowa czarnobiel w większym formacie
Uwielbiam fotografię natychmiastową i zabawy instaxami. Kocham również czarno-białe zdjęcia. Teraz dzięki nowym wkładom Fujifilm instax wide Monochrome mogę cieszyć się połączeniem jednego i drugiego. Wziąłem mojego instaxa wide 300 na spacer i sprawdziłem jak wygląda cała sprawa.
Natychmiastowy sentyment
Fotografia natychmiastowa to coś dla wszystkich, którzy uwielbiają rejestrować ważne momenty w swoim życiu. Fujifilm instax to seria aparatów i wkładów, które pozwalają cieszyć się współczesną wersją tego analogowego sentymentu. Obecnie na rynku dostępny jest jeden aparat natychmiastowy Fujifilm w formacie wide, czyli Fujifilm instax wide 300, zachowany w srebrno-czarnej estetyce retro, podobnej do tej znanej z Fujifilm instax mini 90. Marzę o tym, by zobaczyć drukarki wspierające ten format, lecz nie wiem kiedy to może nadejść.
Pod koniec 2016 roku na rynku pojawiła się pierwsza wersja czarno-białych wkładów do instaxów. Były one w formacie mini, czyli 54 x 86 mm z ramką. Oczywiście nie mogłem sobie odpuścić i musiałem się nimi trochę pobawić! Tym razem czuję się jak bym dostał wcześniejszy prezent od producenta i mogę się cieszyć natychmiastową czarnobielą w większym rozmiarze. Pojedyncze zdjęcie ma rozmiar 108 x 86 mm z ramką, a bez 99 x 62 mm. Taka wielkość jest dla mnie zdecydowanie wystarczająca. W paczce, która kosztuje ok. 55 złotych znajdziecie 10 zdjęć.
Marzenie estety
Miałem już doświadczenia z wkładami monochromatycznymi od Fujifilm, więc wiedziałem, czego mogę oczekiwać. Wiedziałem, że ta czarnobiel nie będzie bardzo kontrastowa, ale będzie bogata w szczegóły. Postanowiłem sprawdzić załadowane kasety w dwa sposoby. Zdjęcia, które widzicie nie były specjalnie podkręcane w żadnym programie, ani nie czyściłem ich z pyłków.
Pierwszym było zorientowanie się jak będzie wyglądała estetyka zdjęć ze światłem błyskowym z wbudowanej lampy w moim instaxie. Świetnie się składało, bo akurat z moimi przyjaciółmi byliśmy w środku remontu naszego studia! Jak mógłbym sobie odmówić przyjemności sfotografowania moich bliskich podczas tak jednoczącej sytuacji. Rzućcie okiem poniżej. To, co mi się rzuciło w oczy, to to, że instaxy z błyskiem zachowują się dość kontrastowo, ale przyjemnie. Zdecydowanie moja estetyka! Wkłady wywoływały się około 5 minut w temperaturze pokojowej.
Na drugą część testów wybrałem się na romantyczny spacer w okolice Zamku Książ w Wałbrzychu. Dobrze, że mojej dziewczynie nie przeszkadzało to, że zamiast skoncentrować się na niej robiłem zdjęcia! W każdym razie – było wtedy dość zimno i bałem się, że chemia na pojedynczym zdjęciu może na tym ucierpieć. I wiecie co? Myliłem się! Po wyjściu zdjęcia z aparatu schowałem je do wewnętrznej kieszeni płaszcza. Gdy wyciągnąłem je w domu, wszystkie wywołały się bardzo ładnie. Na jednym zauważyłem jednak czarną kropkę w miejscu, w którym było słońce, ale to znany artefakt występujący przy mocnych przepaleniach na instaxach.
Kupię je jeszcze?
Tak, zdecydowanie! Estetyka jest zgodna z moimi oczekiwaniami, format również mi odpowiada. Lubię robić zdjęcia instaxem, a melancholijna czarnobiel czule pieści moje poczucie artystycznego wyrazu. Chociaż muszę przyznać, że cena mogłaby być niższa – gdyby była porównywalna do tej, za wkłady kolorowe, czyli około 40 złotych, przerzuciłbym się wyłącznie na czarno-białe wkłady Fujifilm instax wide Monochrome.