Fujifilm X‑E2 – bezlusterkowiec ze średniej półki odświeżony
18.10.2013 04:33, aktual.: 18.10.2013 06:33
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nowa matryca z wbudowanymi czujnikami detekcji fazowej, moduł Wi-Fi, większy ekran – to niektóre nowe elementy w zaprezentowanym dzisiaj bezlusterkowcu Fujifilm X-E2.
Fujifilm X-E2 kontynuuje projekt swojego poprzednika Fujifilm X-E1. Aparat jest utrzymany w klasycznym stylu. Metolową obudowę rozdziela z dwóch stron czarny chropowaty materiał imitujący skórę. Nie zabrakło delikatnego uchwytu z przodu. Układ przycisków jest niemal identyczny – jedynie kilka z nich zamieniło się miejscami. Gdyby nie cyfra 2 wytłoczona na obudowę to można by pomylić oba bezlusterkowce. To dobrze, bo pod względem wzornictwa i ergonomii Fujifilm naprawdę nie ma się czego wstydzić.
Tyle, że aparaty Fujifilm słynął przede wszystkim nie ze względu na wzornictwo, ale świetne matryce. Fujifilm X-E2 bazuje na nowej 16.3-megapikselowej matrycy X-Trans CMOS II rozmiaru APS-C z wbudowanymi czujnikami detekcji fazowej i bez filtra dolnoprzepustowego. Są one wykorzystywane przez hybrydowy system AF, który łączy detekcję fazy i kontrastu. Oba elementy napędza procesor EXR II. To wszystko raz ma sprawić, że Fujifilm X-E2 ma mieć najszybszy autofocus na świecie ustawiający ostrość w ciągu 0.08 sekundy.
Wydajny procesor ma umożliwiać także wysoką prędkość wykonywania zdjęć seryjnych do 7 kl./s, szybkie uruchamianie aparatu w ciągu 0,5 s raz pracę z czułością w zakresie ISO 200 – 6400, rozszerzalnym o ISO 100, 12800, 25600. Oba rezultaty są naprawdę bardzo dobre. Cieszy w szczególności większa wydajność – poprzednie aparaty Fujifilm miewały problem z uruchamianiem czy wybudzaniem.
Dodatkowo jakość zdjęć poprawia technologia Lens Modulation Optimiser (LMO). Jest to niezwykle precyzyjna metoda przetwarzania różnorodnych parametrów obiektywu, jak również danych z całej powierzchni kadru, od środka aż do narożników, w celu korekcji rozmycia dyfrakcyjnego przy fotografowaniu z przymkniętą przysłoną oraz dla kompensacji nieznacznego rozmycia obrazu w peryferyjnych partiach pola widzenia obiektywu. A rezultat to wyjątkowa ostrość obrazu, sięgająca do samych krawędzi kadru. Technologia LMO jest kompatybilna z każdym obiektywem XF.
Z tyłu znajduje się 3-calowey ekran LCD o rozdzielczości 1,06 miliona punktów, który jest wzmocnionym szkłem zewnętrznym. Dobrze, że w końcu Fuji stosuje większe i lepsze pod względem rozdzielczości wyświetlacze, niż w Fujifilm X100S czy X20. Solidną alternatywą służącą do kadrowania zdjęć ma być wizjer elektroniczny OLED o rozdzielczości 2,36 milionów punktów.
Ważnym elementem Fujifilm X-E2 jest moduł Wi-Fi, który umożliwia przenoszenie bezprzewodowo zdjęć do smartfonu czy tabletu z zainstalowaną bezpłatną aplikacją FUJIFILM Camera Application.
Tradycyjnie już dla aparatów Fujifilm, nie zabrakło tryby symulacji filmu światłoczułego (Velvia, ASTIA, PROVIA, Monochromatyczny, Sepia, Pro Neg.Std oraz Pro Neg.Hi) a także funkcji artystycznych w tym wielokrotnej ekspozycji, zdjęć panoramicznych oraz 8 efektów filtrów artystycznych.
Według informacji z zagranicznych portali, Fujifilm X-E2 ma trafić do półki sklepowe w listopadzie w cenie ok. 1000 dol. za sam korpus oraz w zestawie z XF 18-55mm F2.8-4 LM za ok. 1400 dol.