Fujifilm X‑E2 i XQ1 - pierwsze wrażenia i zdjęcia
Dziś odbyła się oficjalna premiera nowych produktów marki Fujifilm. Japoński producent pokazał model X-E2 - następcę udanego X-E1 i zupełną nowość - mały kompakt XQ1. Jakie zrobiły na nas wrażenie?
Fujifilm X-E2
Na pierwszy rzut oka X-E2 właściwie nie różni się od poprzednika. Ten sam odważny design insipirowany aparatami z dawnych lat jest na tyle ponadczasowy, że nie wymaga zmiany. Zresztą podobnie było w przypadku modelu X-100s - Fuji nie zdecydowało się na zmianę desingu. Po co jednak zmieniać coś, co jest dobre?
Obudowa została zrobiona ze stopu magnezowego. Jak na tak spory aparat jest zaskakująco lekka. Z tyłu umieszczono nowy wyświetlacz o rozdzielczości ponad 1 mln punktów, ale nie jest on dotykowy. Wizjer ma rozdzielczość 2,36 mln punktów - jego wielkość i dokładność zasługują na pochwałę.
Największe zmiany producent wprowadził pod obudową. X-E2 otrzymał nowy sensor i procesor.16-megapikselowy sensor X-Trans CMOS II został wyposażony w piksele detekcji fazy, dzięki czemu autofokus działa szybciej. Fuji twierdzi, że to najszybszy układ AF w aparatach bezlusterkowych o matrycy 4/3 lub większej. Z tym akurat bym polemizował; autofokus działa co prawda sprawnie, ale używałem niejednego aparatu, w którym pracował szybciej i celniej.
Jakość obrazu jest bardzo dobra, ale odszumianie JPG-ów mogłoby być bardziej subtelne. Szum z matryc X-Trans jest charakterystyczny i dość przyjemny w odbiorze. Nowy procesor EXR II zapewnia szybsze działanie aparatu - rzeczywiście jego obsługa zasługuje na pochwałę. Ochoczo reaguje na wszystkie polecenia, a szybkie przetwarzanie obrazu umożliwia osiągnięcie szybkości wykonywania zdjęć seryjnych na poziomie 7 kl./s.
X-E2 wyposażono w moduł Wi-Fi, który ma pozwolić na przesyłanie zdjęć na urządzenia mobilne i komputery. Aplikacja mobilna działa jednak marnie. Mam nadzieję, że Fuji szybko ją poprawi, bo jej stabilność pozostawia wiele do życzenia.
Podsumowując: Fujifilm X-E2 to udany następca X-E1, w którym poprawiono to, co szwankowało w poprzedniku, czyli autofokus i szybkość działania. Lepszy jest też wyświetlacz i wizjer, pojawiło się również Wi-Fi. Cena aparatu nie jest jeszcze znana.
Więcej przykładowych zdjęć znajdziecie w secie na naszym profilu w serwisie Flickr.
Fuji XQ1
Ten aparat to nowość w ofercie Fujifilm. XQ1 ma wielkość iPhone'a 4, przy czym jest około dwukrotnie grubszy. W całości zrobiony jest ze stopu magnezowego - zaskakująco lekkiego, bo sprzęt waży niewiele ponad 200 gramów.
Wyposażono go w 4-krotny zoom optyczny (ekw. 25-100 mm) o jasności f/1.8-4.9. To uniwersalny zakres, a jasna optyka pozwala na używanie niższych czułości ISO.
Fujifilm X-Q1 ma pierścień, do którego da się przypisać wiele różnych funkcji: od zmiany ogniskowej, przez zmianę parametrów ekspozycji, po zmianę trybów fotografowania. To bardzo wygodne rozwiązanie, szczególnie że jest w pełni możliwe do spersonalizowania.
Mimo niewielkich wymiarów obsługa jest wygodna, a aparat robi bardzo pozytywne wrażenie. Jego sercem jest bardzo duży (jak na tę klasę) sensor X-Trans CMOS o rozmiarze 2/3 cala i rozdzielczości 12 megapikseli, pracujący w zakresie od ISO 100 do 3200 (+ wartości rozszerzalne). Bardzo cenię sobie ten rodzaj sensora, bo pozbawiony filtra dolnoprzepustowego zapewnia świetną ostrość obrazu. Niestety, w przypadku plików JPG trudno to ocenić, a w momencie premiery aparatów silniki Adobe i Apple'a nie obsługują plików RAW.
Szkoda, że Fujifilm także w tym modelu nie zdecydował się na wprowadzenie dotykowego wyświetlacza, który z pewnością ułatwiłby ustawianie ostrości w konkretnym punkcie. Jest za to moduł Wi-Fi, ale wciąż czekam na aktualizację kiepskiej aplikacji mobilnej, o czym wspominałem wyżej. Procesor to ta sama konstrukcja co w X-E2, więc na szybkość działania nie można narzekać. Zawsze irytuje mnie to, że w kompaktach pozwalających na zapis RAW trwa on niemiłosiernie długo. W XQ1 jest właściwie niezauważalny - za to duży plus.
Fujifilm XQ1 to bardzo ciekawa miniaturowa propozycja dla wymagających fotografów. Duża matryca w połączeniu z jasnym obiektywem i szybkim procesorem to przepis na bardzo udany aparat. Wierzę, że tak jest, choć więcej będę mógł powiedzieć dopiero po dłuższych testach. Również w tym przypadku cena nie jest jeszcze znana.
Więcej przykładowych zdjęć znajdziecie w secie na naszym profilu w serwisie Flickr.