Gdzie się kończy fotografia?
Czy inscenizowane zdjęcie, takie jak to na ilustracji, to jeszcze fotografia? Jaka ilość retuszu zamienia zdjęcie w grafikę? Czy „prawdziwa” fotografia to tylko zapis tego, co widzimy własnymi oczami?
Zdjęcie Crisa Crismana przedstawiające modelkę wśród stada motyli zostało wybrane przez organizatorów konkursu Sony World Photography Awards do promowania kampanii w Internecie. Efektowna fotografia wzbudziła podziw, ale również falę krytyki komentatorów, którzy stwierdzili, że w ogóle nie możemy mówić w tym przypadku o fotografii. „To zdjęcie jest mniej więcej tak samo prawdziwe jak film «Avatar»”, oburzył się pewien internauta. O co chodzi?
Motyle to rekwizyty na drucikach, modelka została sfotografowana w studio, a leśne tło powstało w plenerze. Crisman połączył warstwy w całość za pomocą Photoshopa. To wywołało kontrowersje – fotograficzni puryści przekonują, że tak mocna ingerencja w rzeczywistość oznacza, że obraz jest już domeną grafiki, a nie fotografii. Zdjęcie Crismana przywodzi na myśl podobne inscenizacje tworzone przez Sandy Skoglund, tyle że jej zdjęcia przedstawiają scenografię zbudowaną w studio, a ich autorka szczyci się tym, że nie korzysta z programów do edycji zdjęć.
[solr id="fotoblogia-pl-62246" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://olga.drenda.fotoblogia.pl/1946,niesamowity-film-ktory-powstal-w-calosci-z-pojedynczych-zdjec" _mphoto="wwf-1-62246-270x151-7b3260d5a799.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2432[/block]
Zamieszanie wokół pechowego zdjęcia jest częścią większej – i nierozstrzygniętej – debaty na temat granic autentyczności fotografii i tego, gdzie fotografia się kończy, a gdzie zaczyna grafika. Kwestia tego, jak „prawdziwa” ma być fotografia, pozostaje otwarta. Takie zarzuty jak Crismanowi można stawiać wielu artystom, którzy funkcjonują gdzieś na obrzeżach „czystej fotografii” i uciekają się do inscenizacji albo fotomontażu. Nie trzeba daleko szukać – przykłady pojawiają się często w naszej rubryce z inspiracjami.
Wczoraj pisaliśmy o Catherine Nelson, które buduje nieistniejące światy z fotografii autentycznych miejsc, jeszcze wcześniej o bajkowych krajobrazach budowanych z jedzenia, sznurka i trawy. Kreatywna odmiana fotografii znajduje swoje miejsce w galeriach sztuki. W tym roku nagrodę Deutsche Börse w dziedzinie fotografii otrzymał mistrz fotomontażu John Stezaker; często fotografie, które wykorzystuje, nie zostały nawet wykonane przez niego samego – to kadry z filmów, ryciny z dawnych książek.
[solr id="fotoblogia-pl-31842" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://fotoblogia.pl/3606,jak-robic-zdjecia-hdr-poradnik" _mphoto="124-150x150-720510f2d5486eac47de.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2433[/block]
Sceptykom warto przypomnieć, że przed ponad stu laty fotografia, aby zostać uznana za „dzieło sztuki”, musiała naśladować malarstwo. Tak rozwinął się cały nurt piktorializmu, w którym fotografie pejzażu były tak nastrojowe, jak to możliwe, a studyjne portrety stylizowano np. na starożytną Grecję. Chodziło o to, aby obraz fotograficzny był niezależny, stworzony od zera, a nie tylko rejestrował rzeczywisty świat (co uważano za banalne i rzemieślnicze zajęcie).
Również dzisiaj fotografowie specjalizujący się w reklamie czy sesjach mody konstruują pracochłonne scenografie i nie stronią od mocnego retuszu, aby nadać obrazom nierealny szlif. W rezultacie zdjęcia glamour wyglądają często jak wykonane aerografem, ale rzadko podważa się ich status fotografii.
Wreszcie warto się zastanowić, czy protest wobec zmontowanej w Photoshopie scenki jest na miejscu w epoce, w której publiczność wydaje się akceptować maksymalnie wyretuszowane zdjęcia gwiazd showbiznesu, nawet stworzone metodą Frankensteina (gdy głowa i korpus należą do różnych osób)? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam.
«»