GoPro wycofuje swojego drona Karma. Czy to gwóźdź do trumny firmy?
Firma GoPro oficjalnie poinformowała o wycofaniu ze sprzedaży swojego drona o nazwie Karma, ogłaszając, że urządzenie może nagle stracić zasilanie podczas lotu i wymaga to natychmiastowej naprawy. Niefortunnie się złożyło, że każdy z 2500 sprzedanych egzemplarzy, ma tę wadę.
Mobilny dron GoPro Karma był jednym z najbardziej oczekiwanych produktów producenta w tym roku. Po prezentacji wielu użytkowników było zachwyconych przez kilka dni. Po tym firma DJI pokazała swój produkt – Mavic Pro, który okazał się tańszy i lepszy. Czy sytuacja z cofnięciem dronów Karma przyczyni się do upadku GoPro, będącego już w kiepskiej sytuacji?
W oficjalnym oświadczeniu firmy możemy przeczytać, że „GoPro chce dostarczać produkty najwyższej klasy swoim klientom”. By dotrzymać słowa, firma zmuszona jest do wycofania ze sprzedaży produktu, do czasu rozwiązania problemu związanego z utratą zasilania. Kiedy zostanie on rozwikłany, Karma znowu trafi do sprzedaży.
Zła Karma dla GoPro - czyżby upadek GoPro był blisko?
Informacja o problemach z dronem pokryła się z wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych. Ciekawe, czy firma myśli, że dzięki temu przewinienie ujdzie im na sucho. Pojawiły się domniemania mówiące o niedopracowaniu linii produkcyjnej.
Obecni właściciele Karmy mogą zwrócić produkt bezpośrednio do siedziby GoPro albo do sklepu, w którym go kupili. Firma stale pracuje nad rozwiązaniem problemu z zasilaniem, lecz póki co oferuje swoim klientom tylko pełny zwrot kosztów – naprawa na razie nie wchodzi w grę. Cóż – zawsze lepiej mieć z powrotem 800 dolarów w kieszeni niż sprzęt, który może się rozsypać w każdej chwili.
GoPro liczy na świąteczny cud
Wycofanie ze sprzedaży Karmy może się okazać bardzo bolesne dla GoPro. Kilka dni temu firma zaprezentowała swoje wyniki finansowe za 3 kwartał 2016 roku, z których wynika, że sprzedaż spadła z 400 do do 240,5 miliona dolarów. To oznacza aż 40-procentowy spadek. Zaraz po podaniu tej informacji do wiadomości, cena akcji GoPro mocno poszybowała w dół. CEO firmy Nick Woodman robi dobrą minę do złej gry, mówiąc o planach na sprzedaż w wysokości aż 650 milionów dolarów w czwartym kwartale. Wyniki powinny być lepsze, bo trzeci kwartał nie obejmował nowych produktów, ale trudno spodziewać się prawie trzykrotnego wzrostu.
Aby to się udało, sezon świąteczny musiałby być niezwykle udany dla przeżywającej kryzys firmy. Z pewnością w tych planach miał pomóc nowy dron GoPro Karma, jednak wygląda, że nic z tego. Oprócz tego konkurencja nie śpi. W końcu kilka dni po tym, gdy pokazano Karmę, pojawił się DJI Mavic Pro, który nie dość, że był tańszy, to okazał się ładniejszy, wyposażony w kamerę (do Karmy trzeba dokupić kamerę), miał możliwość wyboru sposobu sterowania oraz niesamowite rozwiązania, które pozwolą mu uniknąć przeszkód – procesor analizowania terenu ma aż 24 rdzenie i działa w czasie rzeczywistym.
Można zaryzykować stwierdzenie, że wycofanie Karmy przez GoPro może być strzałem w stopę. Chociaż, jak widać, problem leżał tu od początku – była presja konsumentów, którzy wręcz domagali się nowego sprzętu. Co zawiniło w firmie, która raczej nie zapisała się w historii swoimi wpadkami? Być może czas i zbyt szybka chęć zysku. Warto zwrócić uwagę również na to, że chyba specjaliści z GoPro nie wybadali dokładnie rynku.