Groza Lasu Duchów i ukojenie parku Jasmund, czyli jeden dzień w Niemczech
Jeszcze do niedawna podróżowanie było naprawdę trudne. Rozwiązaniem kilkudniowych wypadów były jednodniowe wycieczki. Przepis na to był prosty - w Niemczech nadal obowiązywał lockdown, jednak można było tam wjechać na 24 godziny bez żadnych problemów. Od razu to wykorzystałem.
18.06.2021 | aktual.: 26.07.2022 14:26
Polecę wam plan wycieczki, który sprawdziłem na własnej skórze wraz z moim kolegą – Patrikiem Helioszem. Zaplanowaliśmy nocleg w Świnoujściu i stamtąd wyruszyliśmy do naszych zachodnich sąsiadów. Zaczęliśmy od odwiedzenia naprawdę niesamowitego miejsca, jakim jest Las Duchów (Gespensterwald) w Meklemburgii.
Wybraliśmy się tam na wschód słońca, którego niestety nie było, bo niebo zasnute było ciężkimi chmurami. To nieważne, bo to miejsce ma urok i ciężki nastrój, którego nie da się opisać słowami. To trzeba zobaczyć.
Na temat tego niewielkiego lasu krążą rozmaite legendy, a gdy dotrzecie na miejsce, zrozumiecie i poczujecie moc tej nazwy na własnej skórze. Dziwnie wyglądające, powyginane pnie drzew, powalone konary, urwiska i wypełzający z każdego miejsca mrok. Miejsce to znajduje się blisko, bo jedynie około 2 godzin drogi od granicy z Polską.
Tego dnia światło postanowiło nas ignorować, więc ruszyliśmy dalej. Znowu nie była to odległa wyprawa, bo po 1,5 godziny jazdy znaleźliśmy się w kolejnej wspaniałej okolicy. Zostawiliśmy auto na parkingu i ruszyliśmy na podbój parku narodowego Jasmund na wyspie Rugia.
Powiem wam od razu, że w tym miejscu warto zostać dłużej. Jeden dzień to minimum, bo park jest ogromny. Ilość pięknych kadrów przytłacza i chce się coraz więcej. My mieliśmy jedynie kilka godzin. Ruszyliśmy więc szybkim krokiem w kierunku największych atrakcji parku, czyli olbrzymich, kredowych klifów. Wiecie, co znaczy szybki krok w wykonaniu fotografów? No właśnie…
W okolicę klifów dotarliśmy chwilę przed zapadnięciem zmroku, ale i tak wywarły na nas ogromne wrażenie. Największy z nich ma aż 113 metrów! To ponad dwa razy więcej niż najwyższy klif w gdyńskim Orłowie. To zapewniło niesamowity widok!
Ten jeden dzień dostarczył nam wielu emocji. Jesteśmy wdzięczni za bliskość takich miejsc. W ciągu zaledwie kilkunastu godzin zdołaliśmy odwiedzić dwa niesamowite miejsca fotograficzne. Przy okazji obejrzeliśmy też znajdujący się w okolicy kompleks wypoczynkowy w Prorze - miał to być największy wybudowany ośrodek wypoczynkowy, którego prace przerwano w momencie wybuchu II wojny światowej. Prawdziwa gratka dla fanów historii, choć z nieco mroczną przeszłością.
Powrót do Polski odbył się bez problemów i nad ranem zameldowaliśmy się z powrotem w trójmieście.