Huion Inspiroy Q11K - obiecujący, duży i niedrogi tablet z dalekiego wschodu [test]
Huion to chińska firma produkująca tablety graficzne. Przez ostatni miesiąc testowałem nowy model Inspiroy Q11K - jak wypadł w konfrontacji z mocną konkurencją ze strony Wacoma?
18.08.2017 | aktual.: 26.07.2022 18:23
Opis i specyfikacja
Tablet graficzny to absolutny "must have" fotografa. Dziś nie wyobrażam sobie retuszu bez tego urządzenia. Zdecydowanie zwiększa precyzję, szczególnie podczas usuwania niedoskonałości czy używania technik dodge&burn. Na co dzień pracuję na zaawansowanym modelu Wacoma - Cintiq 13HD - więc ciężko było mnie przekonać, żeby przejść na chińskie urządzenie, na dodatek o mało dźwięcznej nazwie.
Przed dwoma laty testowałem już jeden tablet Huiona i zrobił na mnie naprawdę niezłe wrażenie, choć lista minusów była dość długa - sterowniki nie chciały się pobrać, krawędzie były dość ostre, a wyświetlacz raził podczas pracy w nocy. Nowy model - Q11K został zdecydowanie lepiej dopracowany. Przyjrzymy mu się bliżej.
Budowa i wykonanie
Tablet trafia do nas w ładnym pudełku, w którym prócz urządzenia znajdziemy piórko, kałamarz z 8 dodatkowymi rysikami, odbiornik bezprzewodowy i kable. Tablet jest naprawdę spory, a jego powierzchnia robocza to 28 x 17,5 cm, więc niewiele mniej niż A4. Do tego charakteryzują go 8192 stopnie nacisku i rozdzielczość 5080 LPI.
Tablet wykonany jest z twardego, perforowanego plastiku i jest przyjemny w dotyku, a dodatkowo łatwo utrzymać go w czystości. Powierzchnia robocza jest delikatnie chropowata, podobna do tej, którą znajdziemy w Wacomach Intuos. Krawędzie są odpowiednio zaoblone, a całość wygląda naprawdę elegancko. Nie ma tu chińskich zapędów do dodawania niepotrzebnych elementów, jak miało to miejsce w modelu DWH69.
Na obudowie znajdziemy 8 przycisków funkcyjnych, do których możemy przypisać różne skróty klawiszowe. Są one opatrzone zróżnicowanymi perforacjami, przez co patrząc na monitor, wyczuwamy, na którym przycisku trzymamy palec. Między nimi zabrakło czegoś na wzór rocker ringa, którym w łatwy sposób zmienilibyśmy rozmiar czy twardość pędzla. Te funkcje możemy zaprogramować tylko dla wspomnianych przycisków.
Na lewej krawędzi umieszczono włącznik i port micro USB, natomiast na prawej - blokadę.
Piórko jest dość długie, wykonane z plastiku, zakończone charakterystycznym zgrubieniem. Niestety nie jest w żaden sposób gumowane, przez co po dłuższej pracy palce lekko z niego zjeżdżają. W porównaniu do Wacomowych piórek jest o około 2 centymetry dłuższe, przez co jest również nieco gorzej wyważone. Na jego obudowie znajdziemy dwa programowalne przyciski. Co ważne, piórko również musimy ładować dołączoną ładowarką, więc nie wyposażono go w gumkę.
Całość uzupełnia wygodny kałamarz z 8 zapasowymi końcówkami o tej samej twardości.
Praca z tabletem
Sterowniki pobierzemy ze strony producenta. Nie miałem żadnych problemów z ich instalacją i uruchomieniem. Program obsługujący jest czytelny i łatwy w obsłudze. Możemy w nim zmieniać funkcje przycisków tabletu i piórka, czułość nacisku i mapowanie. Nie obeszło się bez drobnej wpadki. W ustawieniach przycisków pojawiają się chińskie znaki, powinno zostać to dopracowane.
Szkoda również, że nie ma możliwości zaprogramowania konkretnych przycisków do danych aplikacji. Jednak pracując głównie w Photoshopie, ciężko traktować to jako dużą wadę.
Retusz pierwszego zdjęcia był dość ciężki. W porównaniu do piórek Wacoma, to z Huiona pracuje bardziej miękko, z wyczuwalnym wciśnięciem rysika do obudowy piórka. Zresztą same rysiki są znacznie większe niż w urządzeniach Wacoma. Trudno powiedzieć, co jest lepsze - odczucia z pracy Wacomem i Huionem są po prostu inne. W sumie wyretuszowałem kilkadziesiąt zdjęć i szybko przyzwyczaiłem się do pracy z chińskim tabletem.
Piórko dobrze reaguje na nacisk, choć nie czuję wielkiej różnicy między 1024 a 8192 stopniami nacisku. Nie mam również zastrzeżeń co do precyzji czy szybkości reakcji. W praktyce brak gumki czy konieczność ładowania piórka również bardzo nie przeszkadzają. Bateria zarówno w piórku, jak i tablecie, jest wytrzymała. Przez cały czas trwania testu ładowałem je tylko raz.
Tablet również pracuje bezprzewodowo. Wystarczy w port USB komputera wpiąć odbiornik, włączyć urządzenie i poczekać kilka sekund na sparowanie. Wszystko działa automatycznie, bez żadnej dodatkowej interwencji. Podczas testów odbiornik wpięty był w monitor, a po włączeniu tabletu od razu mogłem przystępować do pracy.
Co nam się podoba
Przez dwa lata od poprzedniego testu firma Huion zrobiła duży krok naprzód. Tablet wygląda elegancko, jest dobrze i wygodnie zaprojektowany. Przyciski funkcyjne mają odpowiednie żłobienia, przez co nie musiałem zerkać na obudowę. Do tego piórko pracuje z dużą precyzją i po niespełna miesiącu testowania jestem naprawdę pozytywnie zaskoczony. Do tego na plus należy policzyć łatwą obsługę sterownika i wygodną pracę bezprzewodową. Jeszcze jeden plus za aż 8 zapasowych końcówek i wygodny kałamarz.
Co nam się nie podoba
Szkoda, że producent nie zastosował dotykowego kółka do zmiany wielkości pędzla. W piórku zabrakło mi gumowania na uchwycie, a samo jest nieco za długie, przez co gorzej wyważone od tych, które znamy z Wacoma. Warto również w pełni dopracować tłumaczenie oprogramowania. Szkoda, że nie ma możliwości programowania przycisków do różnych aplikacji osobno.
Werdykt
Po testach modelu Inspiroy Q11K jestem pozytywnie nastawiony. Co prawda firma nie zrobiła jeszcze porządku z nomenklaturką, więc nawet po przejrzeniu ich strony nie wiem, jak podzielone są konkretne serie, ale to ma drugorzędne znaczenie.
Tablet kosztuje 459 zł, więc niewiele więcej niż najtańszy Wacom Intuos (329 zł), przy czym oferuje znacznie więcej, a przede wszystkim dużo większą powierzchnię roboczą (Intuosy z serii M mają rozmiary 22x14 cm). Z kolei średniej wielkości Wacom Intuos kosztuje ponad 800 zł.
Mając do czynienia z innymi tabletami, nie zamieniłbym Cintiq czy Intuosa Pro na testowanego Huiona, ale porównując pracę do leciwego Bamboo czy One by Wacom, bez wahania sięgnąłbym po Q11K. Wydaje mi się, że największy problem pojawia się, kiedy trzeba przekonać się do mniej znanej marki. Tu zastosuję porównanie do motoryzacji - w podobnej cenie dostaniemy dwa samochody: Kię Optimę i Mercedesa Klasy A. Kia będzie większa, wygodniejsza, mocniejsza i lepiej wyposażona, natomiast Mercedes to Mercedes. Wybór jak zawsze należy do klienta, ale ja ze swojej strony, z czystym sumieniem, mogę polecić Huiona, mimo tej paskudnej nazwy.