”I see you”, czyli czego doświadczył Damian Chrobak w Wielkiej Brytanii [recenzja]
Damian Chrobak jest fotografem ulicznym, którego poczynania obserwuję od mniej więcej 2014 roku. Patrzyłem, jak zmieniał się założony przez niego kolektyw Un-Posed. Ten album jest przeglądem przez twórczość dokumentalisty w przedziale lat 2008-2016. Zajrzałem do środka i muszę przyznać – podoba mi się!
05.01.2018 | aktual.: 05.01.2018 13:30
Damian Chrobak przyjechał do Zjednoczonego Królestwa w 2008 roku. Próbował oswoić się z tym miejscem, poznać je. W tym wszystkim pomogła mu właśnie fotografia. Dzięki aparatowi, który nosił przy sobie, był w stanie wejść w różne niedostępne zakamarki i zobaczyć, co w trawie piszczy. Album ”I see you” jest przeglądem przez 8 lat pracy tego fotografa. Zobaczycie tu najróżniejsze rzeczy – od selfie w witrynie sklepowej, po naprawdę dziwne akcje. Niektóre zdjęcia Anglicy na pewno określiliby mianem ”bizzare”.
Pierwsze, co zwróciło moją uwagę, to sposób wydania książki. Jest ona oprawiona w szyto-klejoną miękką oprawę z matowego barwionego oraz błyszczącego papieru (dwie warstwy). Pod pierwsza okładką, na tej srebrnej znajduje się ukryta nazwa albumu. Książka zawiera 84 zdjęcia, które zostały wydrukowane na papierze powlekanym. Estetycznie ten album robi mnie i to bardzo. Podoba mi się skład, selekcja zdjęć, sposób wydania. Trzeba przyznać, że Chrobak w towarzystwie Adriana Wykroty oraz Mariusza Foreckiego zrobił naprawdę dobrą robotę.
Podejrzewam jednak, że Damian w przeciągu 8 lat zrobił dużo, dużo więcej zdjęć – szkoda, że zaprezentował ich tylko 84. Spodziewałem się jednak większej ilości materiału i po przejrzeniu tych zdjęć pozostał niedosyt, co świadczy bardzo dobrze o fotografie. Damian – więcej! Tyle mogę powiedzieć. Jeśli chodzi o edycję materiału – nie dziwię się, że ta została dobrze przeprowadzona. Zajmowała się nią Joanna Kinowska, której doświadczenie w tej dziedzinie jest naprawdę spore. Świetna robota po raz kolejny!
Jeśli chodzi o same zdjęcia – nie chcę wam zbyt wiele zdradzać. Powiem jedynie, że ”I see you” to dojrzały i dobrze wydany album fotograficzny, który warto mieć na półce. Nie jest to ”must have”, aczkolwiek na pewno chętnie będę do niego wracał, gdy najdzie mnie na streeta. Książkę możecie kupić za pośrednictwem strony internetowej w cenie 150 złotych. Zaufajcie mi – będą to dobrze wydane pieniądze.