Idealne narzędzie dla bywalców serwisów randkowych?

Nie musicie zerkać na pasek adresu, jesteście na Fotoblogii - temat zaś jest jak najbardziej fotograficzny. Oto udało się opracować narzędzie, które rozpozna stopień przerobienia zdjęcia w programach do obróbki.

Narzędzie wykryje poprawiane zdjęcia
Narzędzie wykryje poprawiane zdjęcia
Piotr Dopart

01.12.2011 | aktual.: 01.08.2022 14:26

Nie musicie zerkać na pasek adresu, jesteście na Fotoblogii - temat zaś jest jak najbardziej fotograficzny. Oto udało się opracować narzędzie, które rozpozna stopień przerobienia zdjęcia w programach do obróbki.

Rozwiązanie problemu zawdzięczamy badaczom z Wydziału Nauki Dartmouth College. Autorami pracy, na podstawie której opracowano narzędzie, są doktoranci Farid i Eric Kee, a została ona zaprezentowana w magazynie "National Academy of Sciences".

Co ciekawe, napisane przez nich oprogramowanie potrafi ocenić stopień ingerencji w fotografię, bazując na metodzie... statystycznej.

Algorytm ocenia stopień przerobienia zdjęcia na skali od 1 do 5, korzystając z obszernej bazy par zdjęć - po jednym przed i po obróbce, - zestawionej z wynikami kwestionariusza, w którym osoby badane miały określić subiektywnie odczuwany stopień pomocy grafika.

Twórcy narzędzia przypuszczają, że pozwoli ono na wprowadzenie postulowanego przez sporą część opinii publicznej systemu znakowania okładek w sposób podobny do ostrzeżeń na paczkach papierosów i reklamach alkoholu. Miałoby to wspomóc walkę z plagą zaburzeń nastroju i odżywiania, występujących najczęściej u młodych ludzi, którzy często pozostają pod wpływem nowoczesnego kanonu "piękna z air brusha". Propozycje tego rodzaju rozwiązań pojawiły się już w Norwegii i Francji, choć żadne ostateczne decyzje nie zostały podjęte.

Trudno jednoznacznie orzec, czy rozwiązanie oparte na takiej metodzie może konkurować z zaprezentowanym przed dwoma laty narzędziem, które rozpoznawało obróbkę po analizie ułożenia pikseli RGB, sprawdzając zgodność np. z układem znanym z filtra Bayerowskiego.

Problem może wydawać się trywialny, jeśli nie weźmie się pod uwagę kreatywności działów prawnych wielkich korporacji. Sęk w tym, że skuteczność nowo opracowanej metody można będzie próbować podważyć przez zaatakowanie najsłabszego ogniwa - czynnika ludzkiego. Sprytny prawnik może sugerować, że osoby badane nie mają odpowiednich kompetencji, aby rzetelnie ocenić zaprezentowany im materiał.

Procesy bazujące na takiej linii obrony mogą ciągnąć się miesiącami, jeśli nie latami, o ile w ogóle kary finansowe będą miały jakąkolwiek funkcję odstraszającą. Bardziej prawdopodobne jednak, że zoligarchizują tylko rynek, stawiając na uprzywilejowanej pozycji wydawnictwa, które kary będą mogły wliczyć sobie w koszty, na co mniej zamożne nie będą w stanie sobie pozwolić.

Źródło: Mashable

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)