Instax mini LiPlay - stylowy towarzysz imprez
Premiera instaxa mini LiPlay wzbudziła we mnie duże nadzieje. Lekki, zgrabny i ładny - nowy model poza wyglądem, miał zapewnić również dobrą jakość odbitek. Fujifilm zadbało również o wprowadzenie nowych funkcji. Jak LiPlay wypadł w teście "oczekiwania kontra rzeczywistość"?
01.07.2019 | aktual.: 26.07.2022 15:45
Nowy Fujifilm instax LiPlay to nie tylko wzornictwo, ale również nowe funkcje. Ten aparat jest pierwszym, który może nagrywać dźwięk i umieszczać go w formie kodu QR na gotowej odbitce. A to nie koniec nowości.
Wygląd, wygląd i jeszcze raz wygląd
Umówmy się: instax nie służy do wykonywania profesjonalnych zdjęć. Nikt nie oczekuje, że sprzęt poradzi sobie w każdych warunkach oświetleniowych, a ze zdjęć nim wykonanych stworzymy wystawę fotograficzną w galerii sztuki (choć to akurat byłoby ciekawe). Natomiast to, czego osobiście wymagam od tego rodzaju gadżetów, to świetny design. Instax bywa na imprezach atrakcją samą w sobie, jest stworzony do spotkań towarzyskich. On po prostu musi wyglądać. LiPlay pod tym względem wypada naprawdę dobrze.
Jest lekki (255 gramów), a dzięki matowej powłoce obudowy dobrze trzyma się go w dłoni. Do wyboru mamy trzy wersje kolorystyczne: białą, różową i czarną. Układ przycisków jest funkcjonalny: bez problemu wykonamy nim zdjęcie jedną ręką. Przycisk spustu znajduje się idealnie pod palcem wskazującym, a dołączony do aparatu pasek ustrzeże urządzenie przed ewentualnym upadkiem.
Cyfrówka, instax i drukarka w jednym
Wyświetlacz LCD pomaga w dobrym ustawieniu kadru. Na aparacie możemy wykonać około 45 zdjęć, a jeśli użyjemy dodatkowej karty pamięci - nawet 850 (karta miniSD o pojemności 1GB). Bardzo przydatne jest to, że nie trzeba ich drukować. Możemy spokojnie wykonać kilka ujęć i dopiero wtedy zdecydować, które wydrukujemy.
Do edycji zdjęć mamy do wyboru 10 ramek i 6 filtrów. To niewiele, ale pozwala na pewną kreatywność. Ulubione ramki możemy zapisać pod przyciskami z lewej strony aparatu. W aplikacji znajdziemy jeszcze trochę więcej opcji, ale o niej za chwilę.
Poza możliwością wydruku zdjęć z aparatu, mamy do wykorzystania jeszcze jedną bardzo ciekawą funkcję. Możemy wykorzystać LiPlay jako przenośną drukarkę i wywołać zdjęcia z telefonu. Uważam, że to świetne rozwiązanie. Wydruki w instaxowych ramkach mają niezaprzeczalny urok, a takie zdjęcie może być świetnym prezentem. Interesującym rozwiązaniem jest także wydruk czarno-białych ujęć bez konieczności kupowania specjalnych wkładów.
Zdjęcia zaczęły mówić
Jak sprawdza się opcja nagrywania dźwięku? Jest to na pewno ciekawa propozycja. Cenię ją głównie za to, że producent stara się zaproponować klientom coś więcej. Po nagraniu dźwięku, drukujemy zdjęcie z naniesionym kodem QR. Każdy, kto go zeskanuje, będzie miał dostęp do zapisanego nagrania. To fajny pomysł, żeby np. wysłać komuś pozdrowienia lub spersonalizowaną wiadomość. Plus za to, że przed wydrukiem można wybrać, w którym rogu kadru ma się znaleźć kod. To pozwala na swobodniejszą kompozycję zdjęcia.
Jeśli miałabym wskazać minusy, to zaliczę do nich mało intuicyjne menu korekty ekspozycji. Pod głównymi klawiszami znajdziemy zmianę ramek, co moim zdaniem nie jest aż tak istotne. Zwłaszcza, że ramki możemy dodać także po zrobieniu zdjęcia, a korekta ekspozycji potrzebna jest w momencie jego wykonania. Niestety, dość długi jest czas potrzebny do wykonania kolejnego zdjęcia, nawet jeśli go nie drukujemy. Przyzwyczajeni do trybów seryjnych w aparatach i smartfonach, przy instaxie musimy uzbroić się w cierpliwość.
Najlepsze na koniec - aplikacja
Choć już sam aparat dostarcza sporo zabawy, to jego funkcje uzupełnia jeszcze aplikacja Instax mini LiPlay. Za pomocą Bluetootha parujemy urządzenia i uzyskujemy dostęp do dodatkowych udogodnień. Bardzo wygodnym rozwiązaniem jest opcja “remote shooting”. Dzięki niej mamy podgląd ekranu z poziomu telefonu. Możemy zatem spokojnie postawić aparat w większej odległości i zapozować do grupowego zdjęcia. Na głównej stronie aplikacji mamy natychmiastową informację na temat poziomu nladowania baterii oraz ilości pozostałych zdjęć. Ponadto aplikacja pozwala na wydruk fotek z telefonu, odtworzenie notatki głosowej, personalizację klawiszy i dostęp do ustawień.
Dla kogo?
Jeśli zastanawiasz się nad pierwszym instaxem to nie wahałabym się ani chwili. Za cenę 725 złotych dostaniesz eleganckie i naprawdę sensowne urządzenie. Sprawdzenie wszystkich funkcji LiPlay może być zabawą samą w sobie. A co chodzi w instaxach, jeśli nie o dobrą zabawę?