Intymne portrety, w których nie ujrzycie ani jednej twarzy
Mówi się, że „oczy są zwierciadłem duszy”. Tim Booth zanegował tę tezę w swoim projekcie „A Show of Hands”, w którym pokazał ludzi przez pryzmat ich dłoni. To jeden z najbardziej ambitnych i ideologicznie interesujących cykli fotograficznych, jaki widzieliśmy w ostatnim czasie.
30.10.2016 | aktual.: 30.10.2016 16:31
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
„A Show of Hands” jest rozległym, fotograficznym studium dłoni brytyjskiego społeczeństwa, autorstwa Tima Bootha, który przekształcił zdjęcia dłoni w alternatywną formę portretu.
Dłonie budują mosty, uprawiają pola, przewodzą orkiestrom, kopią groby, łowią ryby, grają oraz karmią. Od pełnych gracji gestów baleriny po zadawanie silnych ciosów przez bokserów, dłonie opowiadają swoją własną historię. Niektóre dłonie stały się sławne ze względu na ich artyzm, umiejętności oraz wytrwałość, inne, nie mniej ważne, przez siłę i zaangażowanie stworzyły dzisiejszy świat – cegiełka po cegiełce.
Projekt „A Show of Hands” ma na celu eksplorację pola konceptualnego, alternatywnego portretu. Twarze wywierają na widzu natychmiastową reakcję – jesteśmy nauczeni percepcji twarzy, od razu oczy drugiej osoby przyciągają nasze spojrzenia, ich nosy oraz usta i mimika pokazują emocje, co od razu analizujemy.
Twarze zaburzają chęć poznania człowieka, zwłaszcza jeżeli są rozpoznawalne – przyjmujemy je od razu, nie zastanawiamy się, dlaczego są takie, a nie inne. Inaczej jest z dłońmi. Oczywiście – każdy człowiek rodzi się z określonym ich wyglądem, ale z biegiem lat i tego, do czego są używane, zmieniają swoją strukturę – pojawiają się dodatkowe zmarszczki, zrogowacenia lub przeciwnie – pozostają gładkie. Właśnie przez analizę dłoni możemy odczytać to, jakie życie wiedzie ich posiadacz. Mike Lindup, 42-letni pianista, mówi o dłoniach: „Po jakimś czasie [patrzenia], wydaje się jakbyś patrzył na twarz”.
- Zawsze mam jeden lub dwa pomysły w głowie odnośnie tego, co chciałbym zrobić z dłońmi każdego z moich bohaterów, ale to dość szybko się zmienia, gdy zaczynam fotografować - mówi Tim. - Zakres ruchów, który ludzie mają w kwestii dłoni jest niesamowicie zróżnicowany, mimo to kształt dłoni, który sobie wyobrażam bardzo często jest kompletnie inny, niż ten u moich modeli i po prostu nie ułoży się tak, jak widzę to w głowie.
Wszystkie zdjęcia Bootha są robione przy świetle naturalnym, co jest udogodnieniem dla modelu. Większość z końcowych zdjęć powstało w przeciągu półgodzinnej sesji, co nauczyło Tima pewnego rodzaju dyscypliny pracy. Fotograf podkreśla, że początkowe pomysły, które kłębiły mu się w głowie, były zbyt skomplikowane i wymagałyby bardzo specyficznych warunków oświetleniowych. Z tego powodu artysta często musiał improwizować i pozwolić sobie płynąć z prądem – bez względu na to czy było słonecznie, czy padał deszcz.
Jeśli chodzi o sprzęt – Tim jest minimalistą. Nie lubi wozić ze sobą całego studia, więc ogranicza się do kilku odbłyśników, dużego czarnego kawałka tła, aparatu, obiektywów i statywu. Fotograf mówi, że „nie chce przekraczać progu czyjegoś domu ze zbyt wielkim bagażem i marnować cennego czasu na rozpakowywanie”.
Zdjęcia wykorzystane za zgodą autora.