Jack Nicholson ze znaczkiem "Solidarności"
Jerzy Kośnik, fotograf magazynu "Film", w czasach komuny regularnie jeździł na "zachodnie" festiwale filmowe. W 1981 roku był na festiwalu w Cannes, gdzie konferencję prasową miał Jack Nicholson. W jaki sposób znaczek "Solidarności" znalazł się w klapie jego marynarki?
15.10.2014 | aktual.: 16.10.2014 12:01
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Był maj 1981 roku. Jerzy Kośnik w owym czasie był etatowym fotografem magazynu "Film". Jego przygoda w "Filmem" zaczęła się jeszcze w czasach studenckich na UW, gdzie był fotografem studenckiego klubu filmowego "Kwant", gdzie gościli wszyscy znaczący reżyserzy polscy ze swoimi filmami, a także wybitni zagraniczni, jak Michelangelo Antonioni czy Miklós Jancsó. Swoje zdjęcia z tych spotkań przynosił do redakcji tygodnika. Jednak, jak sam mówi, o stałej współpracy zdecydowało to, że miał dostęp do ciemni... Dla tego magazynu robił reportaże z planów filmowych oraz zdjęcia okładkowe.
Jerzy Kośnik:
"Dostałem Hasselblada, Canona F1 i filmy: ale czy wyobrażacie sobie, że na okładkę mogłem poświęcić tylko 6 klatek filmu! Filmy były kupowane za dolary, stąd taka drakońska norma. Musiałem nauczyć się być perfekcjonistą i naciskać spust migawki w najlepszym momencie"
Kiedy w 1981 roku fotograf opuszczał Polskę jadąc do Cannes, po raz pierwszy czuł żal, ponieważ wtedy w kraju działo się więcej ciekawego, niż na najsłynniejszym festiwalu filmowym w Europie. W Polsce trwał tzw. karnawał "Solidarności", czyli okres między podpisaniem w Stoczni porozumień sierpniowych w 1980 roku, a wprowadzeniem stanu wojennego w grudniu 1981 roku. Dla polepszenia sobie nastroju, fotograf zabrał ze sobą garść znaczków pierwszego wolnego związku zawodowego w komunistycznej Europie. To właśnie podczas tej edycji Festiwalu film Andrzeja Wajdy "Człowiek z żelaza" zdobył Złotą Palmę, a ekipa filmu chodziła w koszulkach z logo związku, więc wśród dziennikarzy z całego świata, ale też gwiazd ekranu, temat "Solidarności" był znany i dyskutowany.
Jack Nicholson promował wtedy w Cannes film "Listonosz zawsze dzwoni dwa razy" z Jessicą Lange. Fotograf poszedł na konferencję prasową z aktorami. Tak Jerzy Kośnik wspomina tamto spotkanie z amerykańskimi gwiazdami
Jerzy Kośnik:
"Przekrój prasy był olbrzymi, a pytania często rodem z magla. Dlatego, kiedy usłyszałem pytanie do Jacka Nicholsona: „…czy czuł się lepiej w scenie erotycznej z obecną tu (!) Jessicą Lange, czy z aktorką z poprzedniego filmu ..?” zebrałem się na odwagę i zadałem pytanie czy Jack lubi Solidarność?Pytanie wydało się równie niedorzeczne co poprzednie, a Jack poprosił o jego powtórzenie. Rozwinąłem je więc o wątek historyczny, a dla pełnego zrozumienia mnie dodałem, że jestem z Polski.Tym razem Nicholson jasno i dobitnie odpowiedział: "Tak, lubię"Niewiele więc myśląc, po zakończeniu konferencji wręczyłem mu znaczek Solidarności."
Wtedy wydarzyło się coś, czego fotograf się nie spodziewał, ani na co nie liczył. Aktor zaczął na oczach wszystkich dziennikarzy przypinać znaczek do klapy swojej marynarki.
[block position="inside"]828[/block]
Kiedy fotograf wrócił do kraju, naczelny "Filmu" sprowadził go na ziemię. "To zdjęcie się nie nadaje", miał powiedzieć o pomyśle umieszczenia na okładce zdjęcia Jacka Nicholsona ze znaczkiem "Solidarności". Na szczęście inny "partyjny" naczelny, jak wspomina autor zdjęcia, zdecydował się umieścić zdjęcie na pierwszej stronie. W taki sposób zdjęcie Jacka Nicholsona zilustrowało relację Zygmunta Kałużyńskiego z Festiwalu w tygodniku "Polityka".
Wiele lat później, bo dopiero w tym roku, zdjęcie trafiło na billboardy jako reklama inaugurująca działanie Muzeum "Solidarności" w Gdańsku.
Kiedy wprowadzono stan wojenny, Jerzy Kośnik nie został "pozytywnie zweryfikowany", więc musiał opuścić "Film". Jednak do Cannes wciąż jeździł. W 1989 roku, przed pierwszymi częściowo wolnymi wyborami w Polsce, fotograf także zabrał ze sobą znaczki "Solidarności".
Jerzy Kośnik:
"Wiedząc ,że w czerwcu 1989 będą wybory postanowiłem coś zrobić dla "Solidarności". Na festiwalu w Cannes namówiłem cztery światowe gwiazdy do przypięcia znaczka.Każdej gwieździe osobno tłumaczyłem po co proszę je o te zdjęcia. Plakaty z Jane Fonda, Nastassja Kinski, Carole Bouquette i Grace Jones wydrukowała państwowa firma Polfilm (!) i uczestniczyły one w bojach z komuną."
Zdjęcia te można obejrzeć na stronie internetowej Jerzego Kośnika. Obecnie fotograf jest zafascynowany możliwościami cyfrowej fotografii kreacyjnej oraz poświęca czas na zeskanowanie 100 tysięcy negatywów, które wykonał w czasach fotografii analogowej. Przez długi czas autor zastanawiał się, czy Jack Nicholson zdawał sobie sprawę, jakie znaczenie w Polsce miało jego zdjęcie ze znaczkiem "Solidarności"
Jerzy Kośnik:
"Te wątpliwości rozwiał Jerzy Skolimowski, który dużo później, w rozmowie, przypomniał mi, iż Jack informacje o Polsce miał od swojego przyjaciela Romana Polańskiego. A w stanie wojennym przechowywał znaczek Solidarności niczym ikonę."