Jak dodać kilka kilogramów na zdjęciu, czyli czemu smartfon to nie jest dobry aparat do portretów

Na pewno słyszeliście kiedyś stwierdzenie, że kamera (tak, aparat też) dodaje kilka kilogramów, jako wytłumaczenie niekorzystnego wyglądu. Cóż - taka jest prawda, ale tylko częściowo, ponieważ jest to zależne od kilku czynników. Jakich?

Canon EOS 5D Mark III + Canon EF 135 mm f/2.0L USM
Canon EOS 5D Mark III + Canon EF 135 mm f/2.0L USM
Źródło zdjęć: © © Marcin Watemborski / [Watemborski](https://www.facebook.com/watemborskiphotography/)
Marcin Watemborski

Jak udowodnił fotograf Dan Vojtech, ogromny wpływ na to ma odległość obiektu od matrycy oraz od długości ogniskowej, co za tym idzie – kąta widzenia. Artysta wykonał portrety na 9 różnych długościach ogniskowych na małym obrazku: 20 mm, 24 mm, 28 mm, 50 mm, 70 mm, 105 mm, 150 mm oraz 200 mm. Każde ze zdjęć pozwoliło fotografowi na otrzymanie kompletnie innego efektu przy zachowaniu tego samego kadru.

GIF, który widzicie, przedstawia efekt transfokacji ze zmienną ogniskową, który nazywany jest „zoomem Hitchcocka”, lub „dolly zoomem”. Dzięki dramatyzmowi i wrażeniu uwypuklania się twarzy stał się znakiem rozpoznawczym jednego z najwybitniejszych reżyserów naszych czasów.

Obiektywy z zakresu 20-50 mm wprowadzają znaczne zniekształcenia twarzy, co często daje karykaturalny efekt. Lecz nie bójcie się – ma to zastosowanie w wielu sesjach kreatywnych, gdzie taki look jest pożądany.

Canon EOS 5D Mark III + Sigma 35 mm f/1.4 ART
Canon EOS 5D Mark III + Sigma 35 mm f/1.4 ART© © Marcin Watemborski / [Watemborski](https://www.facebook.com/watemborskiphotography/)

Te zniekształcenia sprawiają, że smartfon nie jest idealnym aparatem do portretowania. Większość współczesnych telefonów komórkowych jest wyposażona w obiektyw szerokokątny (ekwiwalent ogniskowej poniżej 50 mm dla małego obrazka), na dodatek źle skorygowany. Podczas fotografowania smartfonem należy umieszczać obiekt w centrum kadru, najlepiej znacznie oddalony, by uniknąć dystorsji na brzegach (np. komicznie wyciągniętego czoła lub ogromnego nosa). Portret wykonany aparatem w telefonie komórkowym może być bardziej postrzegany jako stworzenie karykatury niż wyrafinowanego zbliżenia.

Obiektywy, które możemy uznać za „portretówki”, zaczynają się powyżej 50 mm – mam na myśli szkła o długości ogniskowej od około 75 mm do 135 mm. Przy 200 mm twarz wydaje się już nazbyt skompresowana – jest wtedy szeroka, podobnie jak szyja, a tło zbyt agresywnie przybliżone.

Pentacon Six + Carl Zeiss Jena 180 mm f/2.8
Pentacon Six + Carl Zeiss Jena 180 mm f/2.8© © Marcin Watemborski / [Watemborski](https://www.facebook.com/watemborskiphotography/)

Moim ulubionym obiektywem portretowym, kiedy fotografuję cyfrą, jest Canon EF 135 mm f/2.0L USM, który pozwala mi na atrakcyjne, wierne oddanie kształtów twarzy, właściwie delikatnie je spłaszcza oraz „przybliża” tło do fotografowanego obiektu, jednocześnie silnie je rozmywając, co wygląda atrakcyjnie. W przypadku średniego formatu analogowego używam przeważnie obiektywu Carl Zeiss Jena Sonnar 180 mm f/2.8, który po przeliczeniu daje mi ogniskową ok. 115 mm.

© Marcin Watemborski / Watemborski
© Marcin Watemborski / Watemborski

Jest jeszcze jedna mała pułapka – należy obrać drogę podczas uprawiania fotografii portretowej. Musicie zdecydować czy zależy Wam na dokładnym odwzorowaniu wyglądu fotografowanej osoby, czy wolicie, by wyglądała po prostu dobrze. Ludzie różnią się od siebie rysami twarzy, wielkością i kształtem nosa, uszu, ust, oczu i tak dalej. Niektórzy będą wyglądali korzystniej na krótszej ogniskowej, inni na dłuższej. Wybór należy do Was.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)