Jak dziecko w Disneylandzie, czyli pierwszy raz na Photokinie

Tak się złożyło, że dopiero po 25 latach mojego życia po raz pierwszy poleciałem na Photokinę. Jak zapamiętałem to jedno z największych wydarzeń w świecie fotografii?

Modelka ze stoiska Phottix
Modelka ze stoiska Phottix
Jakub Kaźmierczyk

01.10.2014 13:59

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Zawsze chciałem odwiedzić te największe na świecie targi fotograficzne, ale nigdy nie miałem ku temu sposobności. Niby Kolonia znajduje się u naszych sąsiadów, ale to jednak ponad 800 km z Wrocławia. Połączenie lotnicze również nie należy do najlepszych, bo trzeba przesiąść się w Monachium lub Frankfurcie, co nie jest ani bardzo wygodne, ani tym bardziej tanie. Niemniej jednak w tym roku udało mi się tam dotrzeć, co z resztą widzieliście na bieżąco na Fotoblogii, gdzie przez kilkanaście godzin dziennie chodziliśmy na prezentacje, konferencje i relacjonowaliśmy na bieżąco to, co dzieje się w Kolonii.

Jak wyglądała nasza praca od kuchni?

W tym roku nowości było naprawdę dużo. Co prawda nie rzuciły świata fotografii na kolana, żaden z producentów tak naprawdę nie pokazał aparatu, który byłby rewolucją na rynku, ale i tak mieliśmy ręce pełne roboty! Każdego dnia między 10 a 11 meldowaliśmy się w centrum prasowym położonym na drugim końcu targów.

Obraz

Na szczęście sprzed głównego wejścia mieliśmy specjalne busy, które woziły nas między poszczególnymi miejscami na targach. W międzyczasie przychodził czas na rozplanowanie zadań, dzieliliśmy się z Krzyśkiem tematami - sprawdzaliśmy w których halach znajduje się dany producent i rozdzielaliśmy się. Najczęściej jechaliśmy busem do głównego wejścia i szliśmy na polowanie na nowości. Na stoisku Samsunga mogliśmy znaleźć kilkadziesiąt NX1, ale już przy Panasonicu nowych modeli było tylko po kilka egzemplarzy, przez co trzeba było odczekać swoje w kolejce. Potem z każdym aparatem trzeba było spędzić przynajmniej kilkanaście minut. W końcu na jakiejś podstawie trzeba napisać pierwsze wrażenia. W ciągu tych kilkunastu minut musieliśmy przetestować jak najwięcej funkcji, sprawdzić szybkość działania, ergonomię, wykonanie. Testowane aparaty dostawały od nas nieźle w kość.

Wszystkie aparaty, które widać na zdjęciu to model NX1 od Samsunga.
Wszystkie aparaty, które widać na zdjęciu to model NX1 od Samsunga.

W międzyczasie około 14 spotykaliśmy się na obiedzie i w zależności od dnia, szliśmy dalej polować na nowości lub na zaplanowane wcześniej spotkania z producentami. Zdarzało się również, że zalegaliśmy w centrum prasowym, gdzie zgrywaliśmy materiały z naszych aparatów i braliśmy się za tworzenie materiałów, które pojawiały się w trakcie targów na naszej stronie. Targi zamykane były o 18, ale jeśli myślicie, że na tym nasza praca się kończyła - jesteście w błędzie. Wieczory, prócz przerwy na kolację spędzaliśmy przy naszych komputerach montując filmy, nagrywając narracje do naszych hands-on’ów. Niejednokrotnie szliśmy spać grubo po północy, ale właśnie dzięki temu mogliśmy zapewnić Wam przekaz niemal na żywo. Muszę przyznać, że gdybym miał spędzić służbowo jeszcze 2 dni na targach, mogłoby się to źle skończyć dla mojego zdrowia.

Obraz

A jak osobiście zapamiętałem Photokinę?

Photokina jest po prosto ogromna! Przejście z jednego końca, na drugi zajmuje przynajmniej 20-25 minut marszu bez zatrzymywania się przy jakimkolwiek stoisku. Oczywiście największe firmy, takie jak Canon, Nikon, Olympus, Fujifilm, Panasonic, Sony czy Samsung zajmują największe powierzchnie, pokazują najwięcej produktów, często odwołują się do historii. Tak naprawdę, żeby każde stoisko zobaczyć naprawdę dokładnie, trzeba przejść przez nie kilka razy. Dla przykładu, do działu Canon Cinema trafiłem dopiero za trzecim razem - był mało wyeksponowany, więc musiałem go trochę poszukać. Jednak stoiska największych firm i ich produkty doskonale poznaliście w naszych artykułach, skupmy się na pozostałej części targów.

Obraz

W kilku halach znajdziemy nieco mniejszych producentów, choć niemniej znaczących w świecie fotografii. Największe wrażenie zrobiły na mnie stoiska Hasselblada i Alpy, gdzie bez żadnego problemu można było wziąć w ręce aparat wart tyle, co dobry samochód. Alpy to aparaty majstersztyki, wykonane z najwyższej jakości materiałów, charakteryzują się modułową budową, a najbardziej doceniają je fotografowie reklamowi czy architektury. Muszę się przyznać, że nigdy wcześniej nie widziałem tych aparatów na żywo, ale z pewnością zapadnie mi to w pamięć na dłużej.

Obraz

Niemniejsze wrażenie robiło stoisko firmy RED, a w szczególności duże wydruki stworzone ze stopklatek filmów w rozdzielczości 6K. Czy to przyszłość fotografii? Nie śmiem prorokować, tym bardziej że świat fotografii zaskakuje mnie przynajmniej raz na kilka lat. Chętnie odwiedziłem również stanowiska producentów osprzetu studyjnego takich jak Profoto czy Broncolor - w końcu taki sprzęt pracuje właściwie tylko w dużych studiach w Warszawie (choć oczywiście nie tylko, ale w tym momencie nie ma to większego znaczenia). Oczywiście prócz tych producentów mogliśmy znaleźć całe mnóstwo mniej znanych i mniej zasłużonych dla fotografii firm, ale wycieczka między nimi była naprawdę ciekawa.

Obraz

Muszę przyznać, że na co dzień mam trochę dość sprzętu fotograficznego - widzę go codziennie, muszę go testować, pracować z nim. Tylko w tym momencie na stole w kuchni leżą 4 aparaty, patrzy na mnie GoPro, a obok której stoi jeden z obiektywów. Jak wiadomo, co za dużo to niezdrowo, ale na Photokinie czułem się jak małe dziecko w sklepie z cukierkami albo w Disneylandzie. Oczywiście nie każdy produkt przyprawia o mocniejsze bicie serca, ale sam fakt ilości sprzętu robi naprawdę duże wrażenie. Żeby zobaczyć całe targi i w miarę na spokojnie obejrzeć wszystkie interesujące rzeczy trzeba byłoby spędzić tam przynajmniej 5 dni.

Dress code na targi w Łodzi
Dress code na targi w Łodzi

To, co bardzo mi się podobało, to duża kultura - nikt się nigdzie nie pchał, wszyscy byli dla siebie uprzejmi - to naprawdę rzadko się zdarza. Dodatkowo nie ma tam aż tak wielkiej rewii mody jak w przypadku naszych łódzkich targów (które swoją drogą bardzo lubię). Wiele osób jadąc do łodzi zabiera cały sprzęt jaki ma, a domyślam się, że niejednokrotnie pożycza się go jeszcze od innych w okolicy. Kolejnym krokiem jest założenie tego wszystkiego na siebie, doczepienie futerałów na obiektywy do bojówek i chodzenie po targach z dwoma korpusami z największymi obiektywami jakie ma się w kolekcji. W Łodzi na wielu stoiskach możemy znaleźć bardziej lub mniej roznegliżowane modelki. Tu zasada jest prosta - ilość fotografów jest odwrotnie proporcjonalna do ilości ciuchów na modelce. Polecam również zerknąć na portale modelingowe w dni targów w Łodzi i kilka dni po nich - wielu fotografów buduje tam portfolio fotografii mody, glamour czy portretu. Nie chcąc nikogo obrazić - faszyn from raszyn pełną gębą.

Obraz

Na Photokinie pewnie też byśmy znaleźli podobne stoiska, podobnych fotografów, ale patrząc na całość, jest ich wyjątkowo mało. Na wielu stoiskach odbywają się ciekawe prelekcje, warsztaty gdzie przedstawiciele firm pokazują jak fotografować, reklamując przy tym swój sprzęt. To zdecydowanie bardziej rozwijające i ciekawsze niż wystawienie półnagich modelek i „róbta co chceta”. Najciekawsze prelekcje na tegorocznej Photokinie widziałem na stoisku Sony, Olympusa i Phottixa. Chętnie wziąłbym udział większej ilości warsztatów, ale będąc na targach służbowo, zupełnie nie miałem na to czasu. W każdym razie w kwestii organizacji czasu wystawcy targów łódzkich mogą się dużo nauczyć od tych z Kolonii.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/3]

Czy pojadę za dwa lata na Photokinę? Zdecydowanie mam taki plan, tyle że nauczony doświadczeniem po pierwszym wyjeździe, wiem że będę chciał tam spędzić przynajmniej dzień, lub dwa dłużej. Oczywiście nie w całości służbowo - pierwsze dni z aparatem i komputerem, a kolejne prywatnie, na luzie. Moim zdaniem Photokina to miejsce, gdzie każdy fotograf powinien pojechać chociaż raz. Sama Kolonia również jest piękna, świetnie skomunikowana, więc po targach na pewno nie będzie miejsca na nudę. Koniecznie trzeba jednak pomyśleć wcześniej o zarezerwowaniu hotelu, nawet z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Miejsca wyprzedają się niezwykle szybko, a ceny podczas targów rosną nawet o 200-300%. Polecam!

Obraz
Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Komentarze (0)