Jak zwalczyć kryzys twórczy? To prostsze niż myślisz
Art block, kryzys twórczy, niemoc, fotograficzny Weltschmez. Wszyscy znamy to uczucie. Czasem, gdy jesteśmy przepracowani lub zbyt długo powtarzamy jeden schemat, dotyka nas absolutny brak weny. Czy to źle? Absolutnie nie! Od tego mogą się zacząć wielkie zmiany.
30.01.2020 | aktual.: 30.01.2020 15:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kryzys twórczy dopada mnie średnio raz w roku, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym i szczerze mówiąc nic mi się wtedy nie chce. Zastanówmy się, czym jest spowodowany ”art block” i jak mu zaradzić. Sposobów jest naprawdę wiele, ale każdy musi tu odnaleźć swoją drogę. Ja próbuję sobie narzucać realizację projektu na przeczekanie tego martwego czasu i jakoś przetrwać do wiosny.
Czym jest kryzys twórczy?
Kryzys twórczy to stan niemocy artystycznej, który dopada artystów (i nie tylko) w momencie przemęczenia – psychicznego lub fizycznego. Innymi słowy – jeśli jesteście mocno zapracowani, gonią was terminy oddania zleceń i na dodatek się nie wysypiacie – macie większe prawdopodobieństwo odczucia tego zjawiska na własnej skórze. W przypadku kreatywnej pracy może być to naprawdę uciążliwe – zwłaszcza mając świadomość, że deadline nie wybacza i nie można w nieskończoność odwlekać wywiązania się ze swoich zobowiązań względem klienta.
Objawy art blocka to głównie poczucie pustki w głowie podczas pracy nad projektem. Jeśli mieliście kiedyś tak, że idąc na sesję, mimo jakichś ustaleń, nie wiedzieliście, co i jak zrobić, to doskonale wiecie, o czym mówię. Przy retuszu będzie lepiej – to już bardziej mechaniczne zajęcie, ale przy problemach z koncentracja może iść znacznie wolniej, mimo wyrobionego trybu pracy (workflow). Jakkolwiek to nie brzmi – dobrze jest zrobić sobie wtedy chwilę przerwy, ale dosłownie chwilę – nabrać w płuca świeżego powietrza i trochę się rozruszać, dzięki czemu podniesiecie sobie ciśnienie, a natlenowana krew szybciej przepłynie przez wasz kreatywny mózg.
Jak zapobiec kryzysowi twórczemu?
Zamiast się leczyć, lepiej zapobiegać – to oczywiste. Najważniejszą i podstawową kwestią jest odpoczynek, zarówno psychiczny jak i fizyczny. Warto odpuścić sobie obejrzenie połowy nowego sezonu ulubionego serialu przed snem (z przekąską wliczając), a zamiast tego skoczyć wieczorem na półgodzinne ćwiczenia kardio. Później szybki prysznic i sen. Ćwiczenia fizyczne mogą być męczące, ale to ”dobre zmęczenie”. Pozwalają one rozładować stres i odciąć się myślami chociaż na chwilę od codzienności.
Dobrze jest zwrócić uwagę na dietę – nie będę tutaj podawał wam tego, co macie jeść, a czego nie, ponieważ nie jestem w tym biegły, ale na pewno odpuszczenie bardzo tłustych potraw i dużej ilości cukru sprawi, że nie będziecie tak ospali. Zamiast kolejnej kawy, lepiej napić się wody. Kawa wypłukuje z organizmu magnez, a jego niedobór można powodować poczucie zmęczenia.
Wracając do kwestii psychiki – dobrze jest odłożyć aparat na bok i zająć się czymś innym w wolnym czasie. Wiem, że kochacie fotografię i nie potraficie bez niej żyć, aczkolwiek koncentrowanie myśli wokół głównego zajęcia zdecydowanie nie jest odprężające. Może warto przejść się w jakieś przyjemne miejsce, zjeść coś dobrego, spotkać się z przyjaciółmi lub nawet zrobić porządki w mieszkaniu. Grunt to zająć swoją głowę czymś zupełnie niezwiązanym ze zdjęciami. Jeśli śmialiście się kiedyś z szydełkowania, to szybko przestaniecie, gdy spróbujecie – to naprawdę bardzo wciągające!
Co zrobić, gdy dopadł cię kryzys twórczy?
Jeśli mimo wszelkich starań i przez brak czasu jednak art block zagościł w waszej psychice, trzeba go przeczekać. Nie postrzegajcie tego, jako czas na lenistwo (wiem, że byłoby miło), bo kreatywny umysł trzeba cały czas ćwiczyć. Kryzys twórczy to świetny czas na eksperymentowanie z główną dziedziną waszej twórczości lub spróbowanie czegoś nowego.
Zajmujecie się portretami? Spróbujcie się przejść i zrobić kila zdjęć krajobrazowych. Fajnie by było wziąć do tego inny aparat niż codzienne narzędzie pracy – nawet smartfona. Zrobienie dobrego zdjęcia krajobrazowego aparatem w telefonie brzmi jak wyzwanie. Podejmijcie się go i nie szukajcie wymówek. Głównym założeniem podejmowania się nowych rzeczy jest pobudzenie umysłu do postrzegania fotografii w inny sposób, niż schemat wypracowany przez lata.
Jakkolwiek dziennie to nie brzmi – świetnym sposobem jest ponarzekanie sobie. Po prostu warto czasem z kimś pogadać, przyznać się do blokady. Można też napisać post na blogu, nagrać filmik. W ten sposób możecie nawiązać interakcję z innymi ludźmi, którzy czują się podobnie w danej chwili. Wymiana doświadczeń zawsze podbudowuje.
Wiem doskonale, że podczas kryzysu twórczego, proces zamienia się w wątpliwości i każdy z nas zaczyna twierdzić, że do niczego się nie nadaje, rozmyśla o sprzedaniu sprzętu i zajęciem się np. hodowlą kur w Zimbabwe (tak, naprawdę miałem takie myśli). Nie ma co być dla siebie zbyt surowym. Skoro od długiego czasu macie różnych klientów i przychodzą kolejni – to mówi samo za siebie. Odnosicie sukces i spójrzcie na to z tej strony. Z drugiej strony patrząc – jeśli wasze prace stały się według was gorsze, to znaczy, że coś się w was zmienia. Obserwujcie to i korygujcie na bieżąco.
W ramach walki z art blokiem dobrze jest też wyjść do ludzi i pogadać o swojej pasji. Na pewno w waszych miastach są organizowane większe lub mniejsze kółka fotograficzne, gdzie możecie przyjść i posłuchać, co i jak robią inni. Jakiś czas temu zacząłem organizować spotkania "Foteina" (fotografia + kofeina) we wrocławskiej Cafe Targowa (każda sobota o g. 11:00) i chętnie słucham o podejściu innych artystów. Patrząc na odbitki czuję się znacznie lepiej, zwłaszcza, gdy widzę jak moi nowi znajomi się rozwijają.
Mam nadzieję, że niemoc twórcza szybko wam przejdzie i wrócicie do swoich działań ze zdwojoną siłą. Kryzys to chwilowa sprawa i na pewno niedługo będzie lepiej. Głowa do góry!