Jest pięć razy większy od Malty. Ogromny fragment lodowca odłamał się od Antarktydy
Zdjęcia satelitarne pokazują doskonale skalę zjawiska, o którym w mediach zrobiło się głośno. Mowa o górze lodowej, która oderwała się od Antarktydy w pobliżu stacji badawczej. Jej wielkość jest porównywana do Londynu lub pięciokrotności Malty – ma powierzchnie ok. 1,5 tys. km kwadratowych.
Wspomniana góra lodowa jest obserwowana od 2012 roku, gdy naukowcy zauważyli pierwsze poważne pęknięcia. Podejrzewali, że w przeciągu najbliższych lat dojdzie do odłamania znacznego fragmentu i w końcu się to stało. Satelity Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) ujęły zdarzenie z kosmosu. Za obrazy odpowiedzialny jest satelita programu Copernicus.
W przypadku tego zdarzenia są 2 bardzo istotne kwestie. Pierwszą jest to, że do odłamania się góry lodowej doszło w okolicy stacji badawczej British Antarctic Survey. Dobrze, że baza została przeniesiona w 2017 roku w głąb lodowca, bo inaczej również oddzieliłaby się od całości z górą. Gdyby nie obserwacje programu Copernicus i stałe obliczenia, by się to nie udało.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Drugą, ważniejszą kwestią jest to, na co wskazuje oderwanie się góry lodowej. Chodzi o proces formowania się nowej góry lodowej. Cielenie się lodowca polega na odłamywaniu fragmentów lodu. Sam proces jest uzależniony od wielu różnych czynników, jak typ lodowca, stopień spękania, wytrzymałość, warunki hydrometeorologiczne i inne. Co ciekawe, cielenie się lodowca osiąga maksimum pod koniec lata, jednak występowanie tego procesu w tak znacznej skali wskazuje na ocieplenie klimatu.
Jak podaje w tekście Adam Gaafar, naukowcy prowadzą pomiary szelfu lodowego kilka razy dziennie. W ten sposób mierzą deformację i ruch szelfu. Na podstawie danych określają przyszłe zmiany, które mogą zajść w lodowcu. Na miejscu pracuje 21 badaczy, którzy w czasie rzeczywistym określają, czy szelf lodowca jest bezpieczny.
Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii