Julia Margaret Cameron - prababcia Instagrama?
Dziennikarz „Forbesa” ma ciekawą teorię: gdyby Julia Margaret Cameron fotografowała dzisiaj, być może przypadłaby jej do gustu fotografia mobilna...
05.09.2013 | aktual.: 26.07.2022 20:10
Zdjęcia Julii Margaret Cameron mają już półtora wieku, jednak nie przestają zadziwiać. Dzisiaj Cameron jest stawiana w gronie najwybitniejszych fotografów swoich czasów. Jej współcześni nie byli dla niej tak łaskawi – krytykom nie podobało się, że portrety są nieostre, zbyt dynamiczne, impresyjne, że brak im solidnego warsztatu. „Tym zdjęciom brakuje wszystkiego, czym powinna odznaczać się dobra fotografia, natomiast wady są zbyt wyraziste. Przykro nam wyrażać się tak o pracach damy, lecz musimy to zrobić dla dobra sztuki”, pisał „The Photographic Journal” w 1864 roku.
Po stu latach z okładem szala przechyliła się na stronę Cameron. To jej podejście do fotografii, spontaniczne i skupione na nastroju, okazało się bardziej wpływowe. Wiele prominentnych nazwisk XIX-wiecznej fotografii przepadło w historii, a Julia Margaret Cameron wciąż zachwyca. Właśnie rusza wielka wystawa jej prac w nowojorskim Metropolitan Museum of Art.
[solr id="fotoblogia-pl-79060" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://olga.drenda.fotoblogia.pl/1418,nieopowiedziane-historie-stevea-mccurry-legendarnego-fotografa-national-geographic" _mphoto="cambodia-100961-79060-25-113a14a.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]3100[/block]
Julia Margaret Cameron zainteresowała się fotografią późno, bo w wieku 48 lat. Była samoukiem. Interesował ją głównie portret, jednak daleki od formalnego, studyjnego stylu, powszechnego w XIX wieku. Cameron, podobnie jak wielu innych artystów w jej epoce, była zafascynowana światem mitów i legend, zwłaszcza o królu Arturze, i starała się fotografować swoich bohaterów (wśród których znalazło się sporo pisarzy i naukowców) tak, by kojarzyli się z postaciami znanymi z literatury. Jej prace nie mają nic wspólnego z realizmem – przypominają bardziej malarstwo ilustracyjne.
W tekście dla „Forbesa” krytyk Jonathon Keats proponuje ciekawą teorię. Przekonuje, że fotografie te mają współczesny charakter, a Julia Margaret Cameron jest przodkinią... Instagrama. Co mają ze sobą wspólnego zdjęcia XIX-wiecznej artystki i współczesna aplikacja? Spontaniczność, nastrój chwili bardziej niż przemyślane kompozycje, a także docenienie niedoskonałości. Zdjęcia Cameron były czasem poruszone, nieostre, rozmyte i to stanowiło o ich sile, nadawało im charakter – podobnie jak dzisiejsze filtry, stylizowane na starą kliszę, nadają styl i klimat zdjęciom z komórki (przynajmniej w teorii).
[solr id="fotoblogia-pl-74343" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://olga.drenda.fotoblogia.pl/1523,instagram-w-koncu-dopadnie-kazdego" _mphoto="sorrenti-74343-270x131-0393e981c.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]3101[/block]
To porównanie być może na wyrost, ale trzeba przyznać, że coś jest na rzeczy. Styl, w którym celem jest uchwycenie zamrożonego nastroju chwili, kwitnie dzisiaj w świecie fotografii artystycznej. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia Ryana McGinleya.