Kiedy fotografia ślubna się opłaca?
Sprawy finansów w naszej branży zawsze budzą wielkie emocje i często nie są naszym zdaniem do końca jasne i zrozumiałe. Niewielu z fotografów prowadzi prawdziwie dochodowy biznes. Jesteśmy także przedsiębiorcami więc dziś porozmawiajmy otwarcie o tym kiedy nasza praca się opłaca.
Dlaczego tylko niektórzy podają na swoich stronach informację o przedziale cenowym za zdjęcia, w którym pracują? Boimy się mniejszej ilości zapytań od klientów? A może chodzi o coś innego?
Jak nie wiadomo o co chodzi to zawsze chodzi o pieniądze. Może sami przed sobą nie chcemy się przyznać, że niestety dla wielu jest to mało opłacalna profesja? Bujamy w obłokach, zamiast policzyć sobie ile fotograf musi zarabiać na zdjęciach by jego biznes był opłacalny.
Fotografowanie to tylko wynik naszej codziennej pracy związanej z prowadzeniem firmy, planowaniem finansów, marketingiem i całej masy innych rzeczy. Brzmi to mało artystycznie? No cóż, ale takie są fakty. Ceny w naszej branży są ciężkie do wytłumaczenia, dlatego postanowiliśmy użyć kalkulatora do sprawdzenia, czy da się zarobić przy średnim poziomie stawek.
Załóżmy, że średnio zdjęcia ślubne kosztują w Polsce 3 tysiące złotych. Jest to przedział cenowy, w którym działa najwięcej fotografów na rynku. Czy to się opłaca? Policzmy. Umówmy się, że analizujemy przypadek fotografa, który faktycznie przykłada się do tego co robi i zależy mu na tym by jego klient dostał produkt najwyższej jakości. Usługę od A do Z, a nie taką, w której fotograf robi zdjęcia a potem jego para sama drukuje sobie album czy zdjęcia w drogerii.
Zatem, fotograf X za reportaż z sesją w dniu ślubu oraz album dla pary młodej dostaje 3 tysiące złotych. Ile zarabia taki fotograf na godzinę?
– czas, który poświęca na odpisywanie na wiadomości mailowe przed podpisaniem umowy z daną parą ustalmy na 1 godzinę. Wiadomo - wymieniacie kilka wiadomości, czasem trzeba się zastanowić co odpisać itd.
– spotkanie z parą młodą przed podpisaniem umowy (w studio, w kawiarni lub przez Skype) to kolejna godzina.
– reportaż ślubny to następne 12 godzin
– selekcja i obróbka zdjęć – około 14 godzin (cześć z fotografów robi to o wiele szybciej, ale słyszeliśmy już też wielokrotnie o dłuższych czasach, więc zostawiamy tę liczbę jako średnią).
– projektowanie albumu, składanie zamówienia, pakowanie gotowych produktów i wysyłka do klienta to minimum 3 godziny.
Zatrzymajmy się na chwilę, mamy już 31 godzin (a są to wyliczenia zgoła optymistyczne, ponieważ nie uwzględniliśmy czasu związanego z dojazdem na wesele, a czasem jest to kilka dodatkowych godzin, jeśli fotografujemy poza miejscem zamieszkania). Z naszych obliczeń wychodzi niecałe 100 złotych na godzinę, ale nie dajcie się zwieść. By wyliczyć stawkę godzinową nie wystarczy podzielić ilości godzin przez kwotę wpłaconą przez klienta bo od tego musimy jeszcze odjąć między innymi: koszt wydruku i wysyłki albumu (średnio 300 złotych – 1 sztuka), koszt benzyny, koszt amortyzacji sprzętu, opłaty za księgowość, ZUS, podatki, opłatę za stronę internetową/bloga, serwer i tak dalej. Ciężko byłoby wyliczyć całość wydatków, które wiążą się z prowadzeniem firmy w skali jednego miesiąca. Zdecydowanie łatwiej to widać w skali roku. Więc uwaga, czas na większą porcję matematyki.
Wpływy w skali roku:
Powiedzmy, że statystycznie (ulubione słowo Jacka) fotograf ślubny uwiecznia 20 wesel rocznie. Z tego tytułu ma wpływy do firmy – 60 tysięcy złotych (przy założonej stawce 3 tysiące za wesele).
Koszt w skali roku:
ZUS kosztuje go około 13 000 złotych (stan na 2015, a wiadomo, że co roku ta opłata rośnie), księgowa to koszt około 1 500 złotych (w zależności od wybranego pakietu usług księgowych), albumy około 6 000 złotych (zakładając, że zamawia je po jednym dla każdej pary), nie wiemy ile wydajecie na benzynę dojeżdżając na wesela (a powinniśmy doliczyć też kawę + przekąski przy okazji tankowania), ale przyjmijmy, że będzie to 300 złotych na zlecenie czyli również 6000 złotych rocznie. Strona internetowa lub blog oraz utrzymanie na serwerze to około 500 złotych rocznie. Pomijamy w tej chwili inne opłaty związane ze a sprzętem, wydatkami na promocję firmy itp.
60 000 złotych minus 27 000 złotych i zostaje nam w kieszeni 33 000 złotych.
A więc w wariancie optymistycznym, czyli bez dodawania kosztów reklamy, sprzętu, a nawet podatku wychodzi suma na jedno zlecenie, uwaga – 1 650 PLN.
Czy z tej kwoty da się coś odłożyć tak by kupić sobie aparat za kilka tysięcy, obiektywy, karty pamięci, szybszy komputer, serwisować aparaty czy choćby zainwestować w pokazowe albumy dla klientów, wystawić się na targach ślubnych i mówiąc krótko rozwijać firmę? A co z prozaicznymi pieniędzmi „na życie”? Na zlecenia i spotkania z klientami trzeba się odpowiednio ubrać, na urlop też każdy chce wyjechać od czasu do czasu, może kupić sobie fajny gadżet, wyjść ze znajomymi na obiad itd.
Chyba każdy fotograf marzy o tym by średnia stawka za zdjęcia ślubne wzrosła, ale nie jest to kwestia samych życzeń, a raczej wymóg ekonomiczny. Jeśli fotografowie chcą dalej zajmować się tym co najbardziej kochają, czyli robieniem zdjęć to czas pomyśleć o realiach, w jakich działamy.
Koszt prowadzenia działalności związany z obowiązkowymi ubezpieczeniami rośnie co roku (ZUS to też podatek, choć znacznie gorszy niż dochodowy bo liczony co miesiąc niezależnie od sytuacji finansowej firmy), drukarnie dostarczające nasze albumy też aktualizują swoje ceny, sprzęt zużywa się znacznie szybciej niż nam się wydaje, a co najważniejsze: pracujemy nie tylko by mieć na inwestycje w fotografię, ale pracujemy by coś zarobić. Odłożyć na emeryturę, czy opłacić edukację naszych dzieci.
Celem tego artykułu nie jest krytyka kogokolwiek, jest wielu fotografów, którzy działają w przedziałach cenowych znacznie niższych niż średnia, którą tu przedstawiliśmy. Rozumiemy jeśli są to osoby, które dopiero zaczynają – przecież każdy kiedyś musi wejść na rynek. Dla fotografów z uznaną marką nie jest to żadna konkurencja czy psucie rynku jeśli student zrobi komuś zdjęcia na ślubie za 1 000 złotych. Niech taka osoba działa sobie w spokoju, każdy z nas przecież miał ten moment, w którym zarobił pierwsze pieniądze na zdjęciach i czuł się jak bogacz bo płacono mu za to, że robi to co kocha. Chcemy tylko by fotografowie prowadzący swoje firmy uświadomili sobie, prostą sprawę, że zysk to to co zostaje nam po odjęciu kosztów. Dlatego albo zaczniemy jako branża działać zgodnie z zasadami ekonomii albo będziemy wiecznie narzekać na to, że z fotografii nie da się utrzymać.
Jesteśmy otwarci na dyskusję, więc zadajemy proste pytanie co wy sądzicie na ten temat? Polecamy najpierw przemyśleć sprawę i opanować pierwsze emocje ☺ Przypominamy tylko, że kulturalna dyskusja zawsze może wnieść coś dobrego do tematu. Piszcie do nas i komentujcie co wam leży na sercu.