Kobieta trafiła na okładkę powieści erotycznej. Wszystko przez nieuwagę

Sytuacja, która spotkała bohaterkę tej historii, jest naprawdę przykra. Nie dość, że fotograf zarobił na realizacji zlecenia dla niej, to na dodatek sprzedał jej zdjęcia dalej. Skończyło się tym, że podobizna kobiety zdobi okładkę erotycznej powieści. Oczywiście o niczym nie wiedziała. Jest jednak ukryte dno.

Okładka powieści erotycznej z podobizną Chrisitan Demeritt.
Okładka powieści erotycznej z podobizną Chrisitan Demeritt.
Źródło zdjęć: © Amazon
Marcin Watemborski

13.01.2023 14:31

Początek historii Christian Demeritt sięga 2010 roku, gdy zatrudniła fotografa do zrobienia jej pamiątkowych zdjęć na ceremonii zakończenia nauki w szkole teatralnej. Była przekonana, że płacąc 100 dolarów za usługę, wszystko będzie dobrze. I było, do czasu, aż nie ujrzała swojej podobizny na stronie internetowej, na której można było kupić erotyczną powieść "His BIG Childhood Sweetheart", czyli w wolnym tłumaczeniu "Jego DUŻA dziecięca sympatia".

Na tym nie koniec. Christian Demeritt widziała swoją twarz na billboardach, w reklamach klinik zajmujących się pomniejszaniem piersi, ogłoszeniach o pracę oraz na okładkach magazynów. Była zaskoczona tym, że jej podobizna została tak szeroko rozpowszechniona. W filmach na TikToku wyznała, że nie dostała ani grosza za wykorzystanie wizerunku na wspomnianych polach.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kobieta zgłosiła się do aktora, który polecił jej fotografa, a on odpowiedział, że to zachowanie jest dość typowe. Demeritt szukała kopii umowy, którą podpisała z usługodawcą, ale nie mogła jej znaleźć. Dokopała się jednak do maili, w których fotograf prosił o przyniesienie ze sobą dowodu osobistego, ponieważ będzie musiała wypełnić zgodę na rozpowszechnianie wizerunku.

Wygląda jednak na to, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem i fotograf otrzymał prawo do rozpowszechniania wizerunku Demeritt, a jej błędem było niedoczytanie umowy. Aktorka zasłania się tym, że była wówczas "świeża" w branży i nie wiedziała, z czym się to wszystko je. Przykład Christian pokazuje, że zawsze trzeba czytać, co się podpisuje i zachowywać kopie, bo nigdy nie wiadomo, kiedy będzie trzeba interweniować.

Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii

Komentarze (0)