Kodak nie stworzy już sensorów, tymczasem CEO szasta pieniędzmi

Kodak nie stworzy już sensorów, tymczasem CEO szasta pieniędzmi

Kodak się wyprzedaje, podczas gdy CEO wydaje setki tysięcy na przeloty prywatnym odrzutowcem (Fot. na lic. CC BY-ND 2.0/Flickr/onigiri-kun)
Kodak się wyprzedaje, podczas gdy CEO wydaje setki tysięcy na przeloty prywatnym odrzutowcem (Fot. na lic. CC BY-ND 2.0/Flickr/onigiri-kun)
Piotr Dopart
09.11.2011 09:00, aktualizacja: 01.08.2022 14:27

Eastman Kodak ogłosił sprzedaż sekcji zajmującej się matrycami - Image Sensor Solutions (ISS) - firmie Platinum Equity działającej w sektorze private equity. Ktoś mógłby pomyśleć, że ostatnie parę lat w firmie było złą porą na niepotrzebne wydatki, jednak zarząd Kodaka wydaje się wychodzić z przeciwnego założenia - serwis Amateur Photographer zauważył, że w ostatnich latach setki tysięcy dolarów pochłonęły podróże prywatnymi odrzutowcami firmy.

Eastman Kodak ogłosił sprzedaż sekcji zajmującej się matrycami - Image Sensor Solutions (ISS) - firmie Platinum Equity działającej w sektorze private equity. Ktoś mógłby pomyśleć, że ostatnie parę lat w firmie było złą porą na niepotrzebne wydatki, jednak zarząd Kodaka wydaje się wychodzić z przeciwnego założenia - serwis Amateur Photographer zauważył, że w ostatnich latach setki tysięcy dolarów pochłonęły podróże prywatnymi odrzutowcami firmy.

Zmiana stanu własnościowego sekcji matryc może okazać się potężną stratą dla całego rynku fotograficznego, na pewno zaś zmusi firmę Leica do zastanowienia, w co wyposażyć kolejne modele. Fundusze private equity chcą kupować firmy, aby optymalizować koszty i maksymalizować zyski - inwestycje w nowe technologie i używanie dobrej jakości materiałów mogą, ale nie muszą, należeć do sposobów na osiągnięcie celu. Klienci Kodaka będą więc musieli uważnie przyglądać się jakości matryc i reagować stosownie do zmian. Zachowanie przez Eastman Kodak prawa do używania technologii we własnych produktach może ostatecznie nie mieć znaczenia.

Kodak prawdopodobnie chce skupić się przede wszystkim na rynku druku, w tym LFP (wielkoformatowego). Plotery tej marki mają zupełnie przyzwoitą pozycję - szkoda jednak, że poświęcony został dział fotograficzny, który stanowił niejako kolebkę firmy. Zanosi się na zakończenie podobne jak w przypadku niemieckiej firmy JOBO, która po paru latach prób przejścia z rynku materiałów do fotografii analogowej (m.in. znane koreksy) na "cyfrę" (głównie ramki cyfrowe) ogłosiła upadłość.

Oprócz technologii Kodak sprzedał również kompleks produkcyjno-badawczy o powierzchni ponad 24 tys. metrów kwadratowych - Eastman Business Park - mieszczący się w Rochester (Nowy Jork). Niestety, kwota tej transakcji nie została podana do publicznej wiadomości.

W sytuacji, w której znalazła się firma, bulwersujące są medialne doniesienia, że od 2007 roku Kodak pozwolił sobie na przejedzenie aż ok. 300 tys. dolarów na przeloty CEO Antonio Pereza dwoma prywatnymi odrzutowcami firmy na samej tylko trasie pomiędzy Rochester a Las Vegas - a przecież lista obejmuje też inne połączenia.

Przedstawiciele Kodaka tłumaczą się, że wykorzystanie samolotów było związane z profilem firmy (chodziło głównie o podróże na duże imprezy branżowe, takie jak CES) i podyktowane względami bezpieczeństwa.

Trudno powiedzieć, co dokładnie ma oznaczać ta druga deklaracja, a najbardziej odpowiedzialny za tak wysokie wydatki CEO nie wdaje się w szczegóły. A przydałoby się, aby wyjaśnił dokładnie, co skłoniło go do wydawania po przeszło 14 tys. dolarów firmowych pieniędzy na przelot w jedną stronę zamiast ok. tys. dolarów na pokładach komercyjnych linii.

W samym roku 2010 Perez wielokrotnie używał służbowej maszyny do prywatnych celów - podróżował do rodzinnego miasta Vigo (Hiszpania), generując koszta w wysokości ponad 309 tys. dolarów! Oświadczenie firmy Kodak dla inwestorów precyzuje, że podróże były konieczne ze względu na problemy zdrowotne członków rodziny, jednak przemilcza fakt, że CEO zarabiający milion dolarów (samej pensji) rocznie mógł równie dobrze zapłacić kilkunastokrotnie mniej, nie używając służbowej maszyny.

Na (częściowo uzasadnionych) wojażach do Hiszpanii się jednak nie skończyło - prywatne przeloty odbywały się także do Anglii i Japonii.

Od stycznia tego roku CEO Kodaka ma prawo wydać już "tylko" 100 tys. dolarów rocznie na prywatne podróże, jednak można się domyślać, że udziałowcy muszą teraz zgrzytać zębami, czytając sprawozdania finansowe z czasu, gdy firma borykała się z poważnymi problemami na tym polu.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)