Kojot ożywił wyjątkowe kadry zachodzącego nad jeziorem słońca
Być w odpowiednim miejscu i czasie - czasem tyle wystarczy, żeby uchwycić coś wyjątkowego. Filmowiec wybrał się nad jezioro, żeby z drona uchwycić zachód słońca nad zamarzniętą jego taflą. Kadry ożywiło zwierzę, którego w ogóle się nie spodziewał.
01.03.2019 | aktual.: 01.03.2019 13:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Paul May mieszka w hrabstwie Leelanou w stanie Michigan. Niedawno postanowił wybrać się nad jezioro, żeby uchwycić piękne sceny zachodzącego słońca nad lodowymi formacjami, jakie utworzyły się na powierzchni wody. Wykorzystał do tego drona.
Filmowiec nie spodziewał się, że jego nagranie będzie tak wyjątkowe. Kiedy słońce było już bardzo nisko, zobaczył poruszającą się na zamarzniętym jeziorze niewielką kreskę. Gdy obniżył lot drona, okazało się, że jest nią przebiegający przez środek zbiornika wodnego kojot.
Coyote
Nie jest to typowy widok. May w tej okolicy widział kojoty zaledwie kilka razy w życiu, a mieszka tam już 20 lat i spędza dużo czasu na świeżym powietrzu. Poza tym, kojoty prowadzą nocny tryb życia, a ten pojawił się jeszcze przed zachodem słońca.
Prawdopodobnie kojot wybrał się na wyprawę po lodzie w poszukiwaniu pożywienia.
May jest bardzo zadowolony z faktu, że kojot uatrakcyjnił jego nagranie. Jest o tyle wyjątkowe, że jezioro Michigan nie zawsze jest pokryte lodem - w niektórych latach nie zamarza wcale. Ujęcia zachodzącego słońca nad skutym lodem są już wystarczająco rzadkie, jeśli dodać do tego przebiegające po nim zwierze, kadry Paula nabierają dodatkowej wartości.