Legendarna Konica Minolta zamyka dział napraw. 17 lat temu wydali ostatni aparat

Legendarna Konica Minolta zamyka dział napraw. 17 lat temu wydali ostatni aparat

To koniec pewnej ery.
To koniec pewnej ery.
Źródło zdjęć: © Fotoblogia
Marcin Watemborski
17.11.2022 10:32

Markę Konica Minolta zna chyba każdy miłośnik fotografii. Wielu z nas miało kiedyś aparat lub doskonały światłomierz z charakterystycznym logo. Niestety wszystko kiedyś się skończy, a dziś przyszedł czas na dział napraw. Tak część legendy odchodzi do historii.

Konica, czyli firma, od której zaczęło się budowanie niesamowitej marki, powstała już w 1873 r. i odpowiadała za produkcję materiałów fotograficznych oraz litograficznych. W 1928 r. pojawiła się Minolta, a 12 lat później powstał pierwszy japoński kolorowy negatyw. Kolejne lata były poświęcone rozwojowi technologii fotograficznej, produkcji materiałów, filmów oraz akcesoriów.

Ostatnim aparatem, który wydała Konica Minolta był model DiMAGE Z6. Był to kompaktowy aparat cyfrowy wyposażony w matrycę o rozdzielczości 6 Mpix. Na rynku pojawił się w 2005 roku, czyli dokładnie wtedy, gdy Canon zaprezentował model Canon EOS 5D – pierwszą bardzo popularną lustrzankę cyfrową z sensorem pełnoklatkowym.

W 2006 r. firma Konica Minolta oficjalnie ogłosiła wycofanie się z rynku fotograficznego. Wszystkie technologie dotyczące fotografii wykupiła wówczas firma Sony pod nazwą "Alfa". Na podstawie legendarnej technologii powstały późniejsze lustrzanki i bezlusterkowce Sony Alfa. Co ciekawe, przez kilka pierwszych lat na rynku fotograficznym, Sony korzystało z technologii odwróconej stopki w swoich korpusach, z czasem jednak zmienili łączność z lampą błyskową na tradycyjne "sanki".

Dotychczas za naprawy sprzętu marki Konica Minolta była odpowiedzialna firma Kenko Tokina. Niestety teraz już nie naprawicie swoich światłomierzy, lamp błyskowych, kolorymetrów ani żadnego aparatu Koniki, Minolty ani Koniki Minolty, ponieważ serwis właśnie został zamknięty. Jedyną szansą na naprawę starego sprzętu zostają niezależni mechanicy precyzyjni, których też na rynku nie ma tak wielu. To znak czasów, podkreślający, że pewna era właśnie się skończyła.

Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)