Czy zgadniecie, co wydarzy się na fotografiach Lise Sarfati?

Jej zdjęcia sprawiają wrażenie filmu. Nie pojedynczego kadru, ale fragmentu historii, która wciąga oglądającego. Patrząc na zdjęcia Sarfati, chciałoby się wiedzieć, co wydarzy się za chwilę.

@Lise Sarfati
@Lise Sarfati
Sylwia Mucha

16.12.2013 | aktual.: 26.07.2022 20:05

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Sama fotografka przyznaje się do dużej fascynacji reżyserem filmowym Robertem Bressonem.

Lise Sarfati urodziła się we Francji w 1958 roku. Po studiach na Sorbonie wyjechała na dziesięć lat do Związku Radzieckiego, w 2003 roku przeniosła się do Kalifornii, teraz dzieli życie między Paryżem a Stanami. W małych amerykańskich miasteczkach znajduje najwięcej inspiracji do swoich kolejnych projektów fotograficznych.

@Lise Sarfati
@Lise Sarfati

Zaczęła fotografować w wieku trzynastu lat. Obsługi aparatu i techniki nauczyła się sama, a pierwszymi modelkami były starsze panie z jej bloku w Nicei. Właściwą karierę fotografa zaczęła od etatu w paryskiej Akademii Sztuk Pięknych, gdzie zajmowała się reprodukowaniem obrazów m.in. Moneta i Dalego, co miało duży wpływ na jej kolorystyczną wrażliwość w przyszłości. Fotografuje prawie zawsze w kolorze i analogowo.

Obraz

Od dłuższego czasu pracuje, nie oglądając swoich zdjęć na bieżąco, efekt poznaje dopiero po zakończonym projekcie. Od 2001 roku jest pełnoprawnym członkiem Agencji Magnum.

„The new life, czyli fascynacja młodością

Jednym z projektów zrealizowanych w różnych krajach na świecie była seria zdjęć o młodych ludziach sfotografowanych w ich własnych domach - „The new life”. Projekt, który zrodził się z niesłabnącej fascynacji autorki młodością. Jak twierdzi, sama czuje się młoda, mimo że od dawna młoda już nie jest. Żeby zachęcić ludzi do pozowania, udawała, że jest Belgijką.

Wymyśliła to, gdy okazało się, że Amerykanie nie cierpią Francuzów, a Belgia była dla nich egzotycznym miejscem, o nieznanej lokalizacji. Pytana o źródła inspiracji do projektu, na pierwszym miejscu wskazuje Witolda Gombrowicza i jego ideę niekończącej się młodości.

Święty Kodachrome 64

Serię zdjęć „On Hollywood” zrealizowała analogowo na filmie Kodachrome 64 transparency. Efekty swojej pracy mogła obejrzeć dopiero po tym, jak filmy zostały wywołane przez jedyne laboratorium na świecie, które ciągle je wywołuje. Rodzaj filmu nie był oczywiście przypadkowy; autorce zależało na uzyskaniu klimatu filmów z Hollywood z lat czterdziestych, które były realizowane na tej kliszy.

@Lise Sarfati
@Lise Sarfati

Mimo tytułu projektu Sarfati wcale nie pokazuje nam Hollywood, jakie znamy z dużego ekranu. Fotografowane kobiety to aspirujące aktorki, modelki, ale też ekspedientki czy sekretarki mieszkające w Los Angeles, które za pozowanie dla Sarfati nie dostały żadnego wynagrodzenia (co też było jednym z założeń projektu). Tłem do zdjęć z założenia miały być „zwykłe” miejsca i ulice, ale na fotografiach Sarfati tło wydaje się równorzędne z portretowaną postacią.

@Lise Sarfati
@Lise Sarfati
Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Komentarze (0)