Ludzie Woodstocku
Wróciliśmy z Woodstocka. Z ogromnym bólem serca wcześniej niż powinniśmy, bo nie mogliśmy zostać do końca i ominął nas ostatni dzień. Prawdę mówiąc, prawie spóźniliśmy się już pierwszego dnia i ostatecznie, na scenach i polu spędziliśmy 1,5 dnia. Za mało, ale to nic. Na festiwal jechaliśmy nie do pracy, a dla przyjemności i to pierwszy raz od bardzo dawna, kiedy zrobiliśmy coś wyłącznie dla siebie, dla własnej przyjemności. Tak, mieliśmy upatrzonych artystów, których chcieliśmy zobaczyć i posłuchać, ale chcieliśmy też zrobić kilka zdjęć i przede wszystkim zobaczyć to wydarzenie. I? Było CUDOWNIE!
Woodstock to gigantyczna, trwająca kilka dni, nieprzerwana impreza. To morze ludzi, nieskończone szaleństwo i potop radości. To ogromne, masowe wydarzenie i choćbym nie wiem co tu napisał, nie ma słów, które są w stanie oddać to, co czuliśmy, widzieliśmy i przeżyliśmy. Woodstock to nasz skarb narodowy i chyba najwspanialszy towar eksportowy, o czym świadczą tłumy zagranicznych gości pod sceną. Spotkaliśmy Niemców, Francuzów, Hiszpanów, Czechów, Węgrów, Włochów, podobno byli też Amerykanie. Świat zna Woodstock i go kocha.
Rafał i Diana Krasa