LUMU - gadżet czy pełnowartościowy światłomierz?

Pomiar światła z poziomu aparatu, gdy w kadrze dominują czernie, nie jest prosty. Podobnie trudność sprawiają sytuacje, w których do obiektywu wpada sporo jasnego odbitego światła.

LUMU - gadżet czy pełnowartościowy światłomierz?
Michał Massa Mąsior

Fotografia cyfrowa wymaga precyzyjnych ustawień, które przy niekorzystnych warunkach oświetleniowych trudno uzyskać. Czy dedykowany iPhonom światłomierz LUMU może się w podobnych sytuacjach okazać pomocny?

Wbudowane światłomierze ttl, mierzące światło odbite, wymagają od fotografa sporych umiejętności, żeby właściwie naświetlić zdjęcie. Zdarza się, że wpadające do obiektywu światło zakłamuje pomiar, wówczas mierzyć trzeba w innym miejscu niż kadrować, albo przynajmniej na innej ogniskowej. Programy półautomatyczne pozwalają na korekcję ustawień.

Zapewne większość z was sobie z tym całkiem nieźle radzi, co nie zmienia faktu, że czasem trzeba sprawdzić efekt na ekranie podglądowym, a i pewnie nieraz konieczne jest na jego bazie dokonanie korekty. Czyli zdjęcie, podgląd, korekta, zdjęcie, podgląd, korekta i tak do skutku. Pamiętajmy jednak, że ekran pokazuje obraz poglądowy i czasem nawet mimo włączonego histogramu nie udaje się w terenie właściwie naświetlić fotografii. Metoda prób i błędów zajmuje też sporo czasu, a nie zawsze można zatrzymać sytuację, którą chcemy sfotografować.

Obraz
© ©Michał Massa Mąsior

Ktoś mógłby powiedzieć - ooo właśnie, bo fotografowie cyfrowi są leniwi! Zamiast nauczyć się dobrze eksponować zdjęcia, kręcą w kółko i kombinują, za analoga to było inaczej… Nie do końca, bo po pierwsze nikt nie prowadził statystyki właściwie naświetlonych zdjęć analogowych, a po drugie matryca cyfrowa nie lubi pomyłek, które prawie bezkarnie przyjmował negatyw. Warto dodać, że szczególnie ludzie fotografujący metodą analogową od światłomierza nie stronią.

Światłomierz

Rozwiązaniem na większość sytuacji fotograficznych jest światłomierz zewnętrzny, mierzący światło zastane. Wystarczy dokonać pomiaru w miejscu, które zamierzamy fotografować, przepisać podane zmienne do aparatu i znacznie pewniej otrzymamy właściwie wyeksponowaną fotografię.

Znam takich, którzy bez światłomierza nie wychodzą na ulicę. Nie da się jednak ukryć, że jeśli zadam wam pytanie, czy nosicie ze sobą światłomierz, zapewne 99 % odpowie przecząco. Rozumiem to i nieśmiało się przyznam - ja też nie! W studiu to inna historia, jednak wychodząc na ulicę, nie lubię nosić ze sobą ciężarów. Staram się zostawić w domu nawet portfel, a co dopiero obiektywy i inne graty, o światłomierzu nie wspominając. Mam jednak ze sobą telefon. Nie tylko dlatego, żeby nie przegapić wpisów facebookowych, ale także by odszukać na mapie drogę do interesującego mnie celu.

Obraz
© ©Michał Massa Mąsior

LUMU

NIedawno trafiłem na LUMU - zewnętrzny światłomierz montowany do iPhone'a przez słuchawkowe złącze jack. Solidnie wykonane, bardzo małe urządzenie, spakowane w równie niewielki skórzany futeralik, który poprzez szlufkę można przymocować do paska od aparatu.

Bardzo prosta i przyjazna aplikacja jest moim zdaniem bardziej czytelna i łatwiejsza w obsłudze od wielu tradycyjnych światłomierzy. Nie musisz nosić dodatkowego urządzenia, a telefon i tak masz ze sobą.

Obraz
© ©Michał Massa Mąsior

Za LUMU i dla kogo LUMU?

W pełni działający, funkcjonalny i stylowy gadżet. Świetne działa i jest bardzo przyjazny użytkownikowi. Komu jest zatem dedykowany? Nie znam targetu producenta, ale myślę, że doskonale się sprawdzi u streetowców, podczas sesji plenerowych bez flasha i wszędzie tam, gdzie warto dokonać pomiaru, a trudno jest zabrać ze sobą klasyczny światłomierz. Nie bez znaczenia jest fakt, że LUMU jest też ładnym, ciekawie zaprojektowanym w całości urządzeniem. Niby to nie ma znaczenia, a wszyscy wiedzą, że ma :) Ja go i za to lubię.

Obraz
© ©Michał Massa Mąsior

Przeciw LUMU i dla kogo LUMU się nie nadaje?

Urządzenie nie jest pozbawione wad. Przede wszystkim działa tylko z iPhonem. Producent tłumaczy to różnym prądem w gniazdach słuchawkowych. Nie wszędzie LUMU działało stabilnie, gdyż z założenia zaprojektowano go do współpracy z applowskim smartfonem. LUMU jeszcze nie współpracuje z flashami. Zatem nie da się dokonać pomiaru światła błyskowego.

W studio jego użyteczność będzie mocno ograniczona. Na horyzoncie jest już jednak LUMU Power, które będzie miało wszystkie funkcjonalności zaawansowanego światłomierza, pomiar światła błyskowego oraz uwaga! - pomiar temperatury barwowej! Studyjni fotografowie będą musieli jeszcze chwilę poczekać, ale i oni dostaną ciekawą alternatywę.

Obraz
© ©Michał Massa Mąsior

Za ile?

660 złotych to z jednej strony dużo, bo za tę cenę można mieć podstawowy światłomierz zewnętrzny. Jednak biorąc pod uwagę zalety - kompaktowe rozmiary urządzenia, uniwersalność, wygodną obsługę i przyjazny interfejs aplikacji - nie jest to wygórowana kwota.

Lubię LUMU i myślę, że to urządzenie, czy też gadżet, może wpływać na poprawę jakości pracy. Fotograf przyzwyczajony do noszenia za sobą walizy sprzętu pomyśli pewnie o dużym, rozbudowanym urządzeniu. Ale streetowiec, dokumentalista czy amator śmiało może zainteresować się LUMU. Mała rzecz, a cieszy. LUMU możecie w Polsce kupić na stronie www.lumu.com.pl lub u dystrybutorów.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)