Olympus M. Zuiko Digital 40‑150 mm PRO - pierwsze wrażenia
Długo oczekiwany M.Zuiko Digital 40-150 f/2,8 PRO wreszcie trafił w moje ręce!
16.10.2014 | aktual.: 26.07.2022 19:47
Olympus M. Zuiko DIgital 40-150 mm PRO to kolejny z obiektywów serii PRO będący uzupełnieniem szkieł M.Zuiko Digital 12-40 mm ED f2.8 PRO oraz zapowiadanych M. Zuiko Digital ED 7-14 mm f2.8 PRO i M.Zuiko Digital ED 300 mm f/4. Zgodnie z zapewnieniami prasowymi serię PRO ma charakteryzować wysoka wydajność optyczna, odporność na kurz i zachlapania oraz stosunkowo nieduże rozmiary i waga. Stosunkowo – porównując do lustrzanek – zaś w systemie Mikro 4/3 zarówno 12-40 mm jak i 40-150 mm należą raczej do większych niż do mniejszych.
Budowa, rozmiar i wykonanie
Mimo że to największy obiektyw z dostępnych w systemie Mikro 4/3 to sprawia wrażenie dość niedużego. Nastawiałem się na zdecydowanie większy obiektyw oceniając rozmiar na podstawie zdjęć dostępnych w internecie. Oczywiście pytanie do jakiego obiektywu będziemy to porównywać. Porównując do ZD 40-150 mm f4.0-5.6 nowy obiektyw bedzie wydawał się diablo duży. Porównując zaś do takich szkieł jak ZD 50-200 mm czy 70-200 mm gabaryt już tak nie odstrasza. Oczywistym jest, że praw fizyki nie przeskoczymy.
Jeśli komuś zależy na bardzo małym i lekkim szkle ma w systemie 40-150 mm f/4-5.6 Oczywiście będzie to obiektyw tani, ciemny i plastikowy, czyli z zupełnie innej półki niż 40-150 mm PRO. Jeśli komuś zależy na jakości zdjęcia sięgnie po cięższe szkło.
W moim przypadku – i tak obecnie używam ZD 50-200 mm wraz z przejściówką. Wszędzie tam gdzie zależy mi na dobrym długoogniskowym obiektywie zabieram ZD 150 mm lub ZD 50-200 mm lub w skrajnych przypadkach ZD 90-250 mm. Teoretycznie najbardziej analogicznym obiektywem pod względem ogniskowej ze stajni Olympusa jest 50-200 mm, który waży około 300g więcej, niż ZD 40-150 mm PRO (porównuję same “gołe obiektywy”).
Obiektyw nie jest wielki, ma w miarę zwartą budowę, wewnętrzne ogniskowanie i jest mniejszy niż 50-200 mm z którego na ogniskowej 200 mm wysuwa się tubus podwajający jego rozmiar. Zdecydowanie wolałbym, aby nowy obiektyw miał ogniskową kończącą się gdzieś w rejonie 200 mm, jednak jest jaki jest, a to co zaproponował Olympus wygląda na całkiem sympatyczną konstrukcję. Warto pamiętać, że jest też konwerter x1,4. Uszczelnienia – to kolejny atut tego obiektywu. Zwłaszcza jeśli zapniemy go do uszczelnianych aparatów Olympus EM-5 lub EM-1. Obiektyw jest wykonany solidnie – analogicznie do 12-40 mm lub 75 mm jest wyposażony w jeden guzik funkcyjny umieszczony po lewej stronie obiektywu oraz zdejmowalne mocowanie do statywu (stopkę).
Pierścień ogniskowej chodzi z bardzo przyjemnym oporem, a zmiana z ogniskowej 40 mm na 150 mm wymaga obrócenia pierścienia o około 90 stopni. Dodatkowy pierścień to pierścień manualnego ustawiania ostrości. Pierścień dwupozycyjny umożliwiający szybkie przełączenie z trybu AF lub AF+M na tryb MF
Osłona
Sam obiektyw wyposażony jest w dość nowatorską osłonę przeciwsłoneczną. Jest ona raczej ciężka (120g), czyli waży w zasadzie prawie tyle, co systemowy obiektyw M.Zuiko Digital 9-18 mm (150 g) Dlaczego nowatorska? Sprawia to dosyć ciekawy sposób wysuwania i chowania osłony. Należy delikatnie przesunąć pierścień blokujący osłonę i można ją wówczas wysunąć bądź schować. W parze z wagą idzie też cena tego rozwiązania. Osłona LH-76 kosztować będzie pewnie w granicach 200 PLN. Dość dużo i warto o tym pamiętać obchodząc się z obiektywem.
Waga
Sam obiektyw M.Zuiko Digital 40-150 f/2,8 PRO bez stopki i osłony to 750 g zaś wraz z akcesoriami waży ciut poniżej kilograma. Jak na szkło z systemu Mikro 4/3 i wagi oraz rozmiary obiektywów do których przyzwyczaił nas Olympus to dość sporo. Jeśli jeszcze zapniemy to do EM-1 z gripem HLD-7 sprzęt wagą i gabarytami zaczyna przypominać już lustrzankę. Oczywiście cały czas jest to dużo mniejszy zestaw niż lustrzanki – zwłaszcza pełnoklatkowe, ale chcąc skorzystać z tego obiektywu kilogram do torby należy dorzucić. Mimo wszystko – porównując to do analogicznej klasy obiektywu dedykowanego dla lustrzanki o identycznej jasności i mniejszym zakresie ogniskowych (70-200 mm) cały czas szkło z systemu Mikro 4/3 jest o połowę lżejsze. Konstrukcje klasy 70-200 mm f2.8 ważą około 1,5 kg. Oczywiście można twierdzić, że te 600-800 g różnicy to tak niewielka waga, że nie ma o co walczyć. Pewnie tak. Należy natomiast pamiętać o tym, że samo ocenianie wagi jednego obiektywu ma umiarkowany sens. Na wyjazd zabieram nie tylko 40-150 mm ale i masę innych obiektywów. Z resztą do tej pory jeździłem z 50-200 mm, a 40-150 mm PRO będzie jego godnym następcą. Godnym – jeśli zabiorę konwerter.
Można również gdzieniegdzie wyczytać opinie, że zatraca się idea mikro, a obiektyw jest duży i ciężki. W moim odczuciu należy jednak patrzeć na wagę systemu przez pryzmat całości. Jeśli jadę wspinać się zimą w Alpy zdecyduję się na zabranie 14-150 mm lub 40-150 mm. Jeśli jadę fotografować i tylko fotografować zabiorę 40-150 mm PRO. Przykładowo wspomniany wcześniej mój ulubiony 9-18 mm waży tyle, co sama osłona od 40-150 mm PRO. To też zaleta systemu. Nie tylko długoogniskowe obiektywy, ale również wszystkie te dostępne w systemie.
Sam obiektyw wyposażony jest w 16 soczewek w 10 grupach z czego oczywiście część to soczewki o poważnie brzmiących nazwach jak EDA Super ED albo HD. Konstrukcja jest też wyposażona w nowy sposób ustawiania ostrości, co ma zapewniać szybką pracę autofocusa. Tu bardziej od specyfikacji interesuje nas, jak obiektyw sprawdzi się w boju. Ciekawe jest, również, że minimalna odległość ogniskowania to około 50 cm od przedniej soczewki. Nie jest to wprawdzie obiektyw makro, ale już daje nam możliwość wykonywania zdjęć “pseudo makro”. Mała minimalna odległość ogniskowania jest około 3 razy mniejsza. niż w przypadku większości konstrukcji 70-200 f2.8. Skala odwzorowania z kolei nie przekracza 0,5x.
Warto wspomnieć, że w obiektywie pojawiły się dwa nowe styki. Nie spotkałem się w żadnym innym obiektywie systemu u4/3 z takim rozwiązaniem. Możliwe, że projektując ten obiektyw inżynierowie wyposażyli w coś co będzie działało z nowym korpusem. Jeden z tych styków wykorzystywany jest przy współpracy z konwerterem 1.4x
Autofokus
Obiektyw jest cichy, szybki i pewny. Mało błądzi, rzadko przeostrza. W porównaniu do modelu ZD 50-200 mm z przejściówką MMF-1 nowa konstrukcja działa błyskawicznie. Ciężko jest pisać o czymś takim jak prędkość AF w związku z powyższym przygotowałem kilka filmików pokazujących prędkość pracy AF w porównaniu do ZD 50-200 mm wraz z MMF-1 (wersja starsza bez SWD).
Pierwszy film, porównuje ustawianie ostrości przy włączonym S-AF, wciskam spust migawki po wycelowaniu w obiekt.
new M.Zuiko Digital 40-150 PRO vs ZD 50-200
Porównanie samego działania C-AF czyli autofocus ustawiony w tryb continious, spust wciśnięty do połowy i przesuwam obiektyw z obiektu bliskiego na obiekt dalszy.
Widać znów, że w przypadku M.ZD 40-150 mm f/2.8 PRO obiektyw trafia w punkt, szybko ostrzy, robi to cicho i w zasadzie nie błądzi.
Z kolei to samo zadanie dla ZD 50-200 mm jest dużo bardziej skomplikowane. Starszy obiektyw musi trochę ”pomyśleć” zanim ustawi ostrość, a w końcowej fazie zwalnia i zaczyna doostrzanie.
Między jednym, a drugim, widać kolosalną różnicę jeśli chodzi o jakość i szybkość pracy autofocusa. Kwestie związane z jakością obrazu poruszę w późniejszej części opisu obiektywu.
M.Zuiko Digital 40-150 f/2.8 PRO C-AF
Dla porównania filmik pokazujący, jak wygląda prędkość AF w przypadku zestawu z ZD 50-200 mm.
Olympus OM-D EM-1 + ZD 50-200 + MMF-1 C-AF
Myślę, że to najlepszy sposób, aby jakoś uzmysłowić różnicę w prędkości pracy AF w przypadku konstrukcji nowej i tej po którą musieli sięgać użytkownicy systemu Mikro 4/3, aby korzystać z dobrego długoogniskowego obiektywu.
W kolejnej odsłonie postaram się wykonać test pracy AF na przesuwającym się obiekcie podczas wykonywania zdjęć seryjnych. Pada wiele pytań odnośnie pracy C-AF i fotografowania poruszających się obiektów.
Paw - zdjęcie wykonane obiektywem Micro Zuiko Digital 40-150 mm PRO wywołane i przygotowane do publikacji.
Poniżej wycinki 1:1 z już wywołanego pliku JPEG. Dlaczego tak a nie RAW. Z prostej przyczyny - pokazuję gotowe zdjęcie, a nie półprodukt.
Powyższe zdjęcie wykonane na czułości ISO 500 więc z całą pewnością można jeszcze ciut więcej wyciągnąć z kadru choćby stosując czułość 200. Niestety brak słońca wymusił zastosowanie dłuższej ogniskowej, ponieważ sama pawica złośliwie ruszała łbem a zależało mi na zamrożeniu ruchu.
Kolejne zdjęcie pokazujące możliwości obiektywu to fotografia wykonana podczas testowania pracy AF.
Widać na pierwszy rzut oka, że konstrukcja obiektywu: jego jasność, ogniskowa i minimalna odległość ogniskowania sprawiają, iż będzie to bardzo dobre narzędzie dla wszystkich miłośników płytkiej głębi ostrości.
Na koniec zdjęcie, które powstało podczas nagrywania pracy autofocusa - czyli budynek sfotografowany z kilkudziesięciu metrów.
Więcej zdjęć przykładowych, opis pracy konwertera 1.4x oraz informacje na temat C-AF w następnej części testu, która już wkrótce.
Patrząc wstępnie na sample z tego obiektywu widać, że jest to kawał przyzwoitego narzędzia. Bardzo przyzwoicie wypada pod kątem ostrości zarówno w centrum jak i na obrzeżach kadru. Nie zauważyłem jak dotąd problemu z aberracją chromatyczną, a pierwsze zdjęcia powodują, że jestem bardziej niż zadowolony.
Widać, że jasność i długość ogniskowej powoduje, że mamy w systemie kolejny obiektyw pozwalający na wykonywanie zdjęć z bardzo płytką głębią ostrości. Doskonałym przykładem jest zdjęcie pawia, gdzie rozmyte tło bardzo ładnie pokazuje możliwości obiektywu. O ile na ogół płytka głębia ostrości nie jest dla fotografa jakąś kluczową cechą obiektywu widać często wśród odbiorców zdjęć zamiłowanie do zdjęć z małą głębią ostrości. Ta między innymi zależy od jasności obiektywu i jego ogniskowej. Biorąc pod uwagę fakt, że omawiany obiektyw ma maksymalną długość ogniskowej 150 mm i przysłonę f/2.8 jest to narzędzie dobrze sprawdzające się u wszystkich, którym zależy na uzyskaniu płytkiej głębi ostrości w systemie Mikro 4/3. Ostrość obiektywu również wygląda jakby była na wysokim poziomie zarówno w centrum jak i na obrzeżach kadru. Ciężko zauważyć problemy związane z aberracją czy pracą autofocusa. Pierwsze wrażenia mam bardzo pozytywne i szkło wydaje się być godnym następcą mojego wysłużonego 50-200 mm.
Pozostaje sprawdzić, jak zachowuje się z konwerterem, jak współpracuje z innymi korpusami, niż EM-1, jak działa C-AF i wykonać więcej zdjęć na różnych przysłonach i różnych ogniskowych. To wszystko w drugiej części testu – która już wkrótce.
blog:
www: