Macron pozywa fotografa. Nie chce, by ktoś robił mu zdjęcia z ukrycia.

Prezydent Francji Emmanuel Macron ma dosyć znoszenia parazazzo w czasie swojego prywatnego czasu.
Prezydent Francji Emmanuel Macron ma dosyć znoszenia parazazzo w czasie swojego prywatnego czasu.
Źródło zdjęć: © © News Pictures
Marcin Watemborski

22.08.2017 07:03, aktual.: 26.07.2022 18:22

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Prezydent Francji Emmanuel Macron, mimo pełnienia funkcji publicznej, ceni sobie swoją prywatność. Ostatnio był na urlopie w Marsylii. Podążał za nim pewien paparazzo. Polityk poirytowany sytuacją złożył pozew sądowy.

W minionym tygodniu prezydent Francji Emmanuel Macron wybrał się na krótkie wakacje ze swoją żoną. Spędzał je w Marsylii. Krok w krok podążał za nim paparazzo, który z ukrycia fotografował to, co robi głowa państwa. Macron bardzo ceni sobie prywatność, mimo tego że pełni rolę publiczną. Cóż – każdy ma prawo do odpoczynku.

Chęć zachowania prywatności przez Macrona jest pewnego rodzaju sprzeciwem względem tego, co robili jego poprzednicy – Francois Hollande oraz Nicola Sarkozy. Pierwszy z nich zaprosił prasę, by towarzyszyła mu podczas przechadzki po Lazurowym Wybrzeżu, drugi natomiast nie ukrywał swojego pobytu w luksusowej posiadłości w New Hampshire w Stanach Zjednoczonych.

Macron wraz z żoną przebywali w prywatnej posiadłości, która znajdowała się za ogrodzeniem. Poza joggingiem na plaży, prezydent Francji starał się zachować jak największą prywatność. Francuskie i brytyjskie media informowały, że polityk odbywał prywatne wycieczki po okolicy i zadbał o to, by ochrona odizolowała głodnych zdjęć paparazzi od jego osoby.

Jeden z fotografów zignorował ostrzeżenia i zaczął śledzić prezydenta Macrona i jego małżonkę. Chodził i jeździł za nimi krok w krok. Francuski rząd pisze w pozwie, że mimo wielokrotnych próśb i ostrzeżeń, paparazzo kontynuował swoje działania w ryzykowny i niebezpieczny sposób. Jednak w weekend przekroczył on zdecydowanie granice dobrego smaku i wkroczył na teren prywatnej posiadłości pary prezydenckiej. Nie wiadomo, jak to zrobił, gdyż tylko społeczność osiedla może tam wejść, a wszyscy goście potrzebują specjalnych zezwoleń.

Tożsamość fotografa pozostaje utajona. Twórca udzielił wypowiedzi dla gazety VSD, w której informuje, że policja przeszukała jego sprzęt, torby i musiał ściągnąć zegarek i sznurówki, co wydaje się być standardową procedurą. Oprócz tego policja podobno przejrzała jego karty pamięci oraz pamięć komputera, co według oskarżonego było nielegalne.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
ciekawostkiInspiracjeporadniki