Macron pozywa fotografa. Nie chce, by ktoś robił mu zdjęcia z ukrycia.
Prezydent Francji Emmanuel Macron, mimo pełnienia funkcji publicznej, ceni sobie swoją prywatność. Ostatnio był na urlopie w Marsylii. Podążał za nim pewien paparazzo. Polityk poirytowany sytuacją złożył pozew sądowy.
W minionym tygodniu prezydent Francji Emmanuel Macron wybrał się na krótkie wakacje ze swoją żoną. Spędzał je w Marsylii. Krok w krok podążał za nim paparazzo, który z ukrycia fotografował to, co robi głowa państwa. Macron bardzo ceni sobie prywatność, mimo tego że pełni rolę publiczną. Cóż – każdy ma prawo do odpoczynku.
Chęć zachowania prywatności przez Macrona jest pewnego rodzaju sprzeciwem względem tego, co robili jego poprzednicy – Francois Hollande oraz Nicola Sarkozy. Pierwszy z nich zaprosił prasę, by towarzyszyła mu podczas przechadzki po Lazurowym Wybrzeżu, drugi natomiast nie ukrywał swojego pobytu w luksusowej posiadłości w New Hampshire w Stanach Zjednoczonych.
Macron wraz z żoną przebywali w prywatnej posiadłości, która znajdowała się za ogrodzeniem. Poza joggingiem na plaży, prezydent Francji starał się zachować jak największą prywatność. Francuskie i brytyjskie media informowały, że polityk odbywał prywatne wycieczki po okolicy i zadbał o to, by ochrona odizolowała głodnych zdjęć paparazzi od jego osoby.
Jeden z fotografów zignorował ostrzeżenia i zaczął śledzić prezydenta Macrona i jego małżonkę. Chodził i jeździł za nimi krok w krok. Francuski rząd pisze w pozwie, że mimo wielokrotnych próśb i ostrzeżeń, paparazzo kontynuował swoje działania w ryzykowny i niebezpieczny sposób. Jednak w weekend przekroczył on zdecydowanie granice dobrego smaku i wkroczył na teren prywatnej posiadłości pary prezydenckiej. Nie wiadomo, jak to zrobił, gdyż tylko społeczność osiedla może tam wejść, a wszyscy goście potrzebują specjalnych zezwoleń.
Tożsamość fotografa pozostaje utajona. Twórca udzielił wypowiedzi dla gazety VSD, w której informuje, że policja przeszukała jego sprzęt, torby i musiał ściągnąć zegarek i sznurówki, co wydaje się być standardową procedurą. Oprócz tego policja podobno przejrzała jego karty pamięci oraz pamięć komputera, co według oskarżonego było nielegalne.