Magia dobrego zdjęcia tkwi w oczach, zwłaszcza jak jest ich kilka par. Ireneusz "Irass" Walędzik opowiada o swoich bliskich spotkaniach z przyrodą
Makrofotografia wymaga od jej twórcy koncentracji i wyczucia specyficznej estetyki. Nie wspomnę już o ogromnej cierpliwości i byciu gotowym na powtórzenie ujęcia setki razy – o ile jest taka możliwość, bo owady nie będą czekały w nieskończoność jak modelki na sesji.
17.10.2017 | aktual.: 26.07.2022 18:18
Ireneusz "Irass" Walędzik: Moja podróż zaczęła się od tego, że właściwie zawsze widziałem "więcej" niż moi znajomi. Będąc w różnych miejscach, zatrzymywałem się na chwilę i robiłem w głowie stop klatkę – myślałem sobie wtedy, że fajnie by to wyglądało na zdjęciu.
Nie miałem wtedy jeszcze aparatu i wszystkie wizje zostawały w myślach. Kiedy tych wyimaginowanych kadrów było już zbyt dużo, postanowiłem kupić aparat. Pierwszym z nich był Nikon D40. Sam zacząłem się uczyć jak obsługiwać aparat i jak robić zdjęcia. Tak to się zaczęło...
Jako, że mieszkam na wsi – otacza mnie spota ilość gatunków owadów. Zawsze chciałem wiedzieć jak wyglądają z bliska, jednak gołym okiem nie jesteśmy w stanie tego dokładnie zobaczyć.
Fascynuje mnie w nich niesamowita budowa – kształt, faktura, kolory. Świat owadów to coś, co odkrywam każdego dnia na nowo.
Chcąc wejść do świata makro należy jak najlepiej opanować światło oraz dopracować technikę. Trzeba być wytrwałym i cierpliwym.
Wczesne wstawanie – przed wschodem słońca – oraz niska temperatura pozwalają na bardzo bliskie podejście do owada.
Zazwyczaj robię zdjęcia na łące, w lesie oraz w domowym studio.
Technicznie jest tak, że ze wzrostem skali odwzorowania – maleje głębia ostrości. Jest to uciążliwe, jeśli chcesz wykonać zdjęcie w dużej skali i mieć jednocześnie dużą część owada w głębi. Jej kontrolowanie polega na stackowaniu. Jest to metoda fotografowania, która polega na zrobieniu dużej ilości zdjęć w tej samej płaszczyźnie ostrości, przesuwając aparat do przodu i do tyłu.
Idealnie do tego nadają się sanki nastawcze makro. Osobiście używam prowadnicy liniowej THK KR20, specjalnie przystosowanej do tego zadania.
Po wykonaniu zdjęć – wrzucasz je do programu i składasz. Najlepsze są programu Helicon Focus oraz Zerene Stacker.
Są dwie metody – światło błyskowe oraz naturalne, słoneczne. W pierwszym przypadku stosuję lampę wbudowaną z własnoręcznie zrobionym dyfuzorem z kartonu i białego materiału rozpraszającego. Do tego używam dwóch wyzwalanych bezprzewodowo lamp Nikon SP-700.
Jeśli chodzi o światło naturalne – wykorzystuję małe blendy z papieru fotograficznego i parasolki dyfuzyjnej, która rozprasza światło i chroni obiekt od wiatru.
Obecnie używam Nikona D750 oraz D7100 – dwie świetne puszki, które idealnie nadają się do makro. Podłączam do nich nietypowe obiektywy – Schneider Kreuznach Apo-Componon HM 90 mm f/4.5, Schneider Kreuznach Componon 35 mm f/4 oraz Schneider Kreuznach Componon 28 mm f/4. Są to szkła z powiększalników.
Wpinam je do aparatu za pomocą specjalnego adaptera odwrotnego mocowania oraz kilku redukcji filtrowych. Pierścienie pośrednie pozwalają mi na regulację skali odwzorowania.
Tak, kiedy chcę wykonać zdjęcia w bardzo dużym powiększeniu, do aparatu podpinam obiektywy od mikroskopu. Używam szkieł Nikona oraz Carla Zeissa.