"Mandale", czyli malowanie światłem na szkle i podświetlanych ramach
Kompozycje malowane światłem, prezentowane na szkle, oprawione w podświetlane ramy. Zobaczcie najnowszy cykl Dariusza Latochy w nietypowej formie.
“Mandale” to cykl fotografii Dariusza Latochy, składający się z 10 prac wykonanych na szkle i oprawionych w podświetlane ramy. Jak mówi autor, ten cykl jest "próbą pokazania problemu rozdźwięku i napięcia między oczekiwaniami a tym, co dostajemy; tym, co wewnętrzne, a tym, co zewnętrzne – jak znaleźć w tym harmonię, szczęście i sens". Uwagę przyciąga nie tylko forma prezentowanych prac, ale przede wszystkim malowane światłem kompozycje.
Skąd pomysł na serię? Latocha opowiada:
Dariusz Latocha:
Cykl powstał spontanicznie. Minęło trochę czasu od samego etapu zrobienia zdjęć do późniejszej obróbki, myślenia nad sposobem prezentacji czy układania tych fotografii w zestaw. To wszystko dojrzewało we mnie. Nie był to cykl wymyślony od razu, ale spontanicznie we mnie ewoluował.
Fotografie zrobiłem pewnego dnia na nocnym spacerze. O samej technice nie chcę za dużo mówić, bo zabrałbym całą przyjemność obcowania z tymi kompozycjami. Nazwa „Mandale” pojawiła się na etapie postprodukcji. Sięgnięcie do historycznego znaczenia mandali pozwoliło mi zobaczyć w całym zestawie głębszy sens, a w nim moje marzenia i tęsknoty.
Fotograf wyjaśnia również, dlaczego zdecydował się na tak nietuzinkową formę przedstawienia swoich prac:
Dariusz Latocha:
Ważny jest dla mnie nie tylko etap robienia zdjęcia czy postprodukcji, ale także moment wyboru formy druku, sposobu prezentacji i miejsca, gdzie się je pokaże. Bardzo istotne jest to, jaki efekt osiągniemy poprzez wybraną formę, bo to wzbogaca nasz odbiór. Właśnie o to chodzi w „Mandalach”. Lightboxy, w których zostaną pokazane, mają wzmocnić odczucia estetyczne u odbiorcy. Chciałem podkreślić charakter świetlistości moich prac i wydobyć z nich subtelną grę kolorów.
Zobaczcie, jak wyglądało tworzenie elementów wystawy:
Dariusz Latocha swoją przygodę z fotografią zaczął bardzo wcześnie. W wieku 14 lat po raz pierwszy wziął do ręki aparat. Fotografia zaintrygowała go na tyle, że postanowił zgłębić jej tajniki. W liceum zorganizował w swoim domu ciemnię i poznawał szczegółowo alchemię fotografii. Dziś przez wielu uznawany jest za jednego z najlepszych fotografów młodego pokolenia w Polsce.
W 2010 roku Latocha został asystentem Ryszarda Horovitza. Jak do tego doszło?
Dariusz Latocha:
W 2010 roku Ryszard Horowitz [fotograf tworzący wStanach Zjednoczonych i Polsce, prekursor komputerowego przetwarzania fotografii - przyp. red.] został zaproszony do Poznania, aby przygotować jego portret. Fotografie miały pomóc miastu w wygraniu konkursu na Europejską StolicęKultury. Pan Horowitz potrzebował asystenta, a nie miał takiego w Polsce. Zostałem mu polecony przez wspólnych znajomych i po spotkaniu w Warszawie zdecydowaliśmy się na współpracę. Od razu przypadliśmy sobie do gustu. Gdy miałem 15 lat, widziałem film dokumentalny o Ryszardzie, a kilka lat później mogłem uścisnąć mu dłoń i z nim pracować. Oglądając ten film, byłem zafascynowany jego warsztatem, talentem i wizją – to bez wątpienia magik obrazu.
Wystawę “Mandale” Dariusza Latochy będzie można oglądać od 2 kwietnia w Galerii Obok ZPAF, pl. Zamkowy 8.
Mecenasem wystawy jest firma Canon, która przygotowała fotografie na szkle przy użyciu maszyny Océ Arizona 480 GT.