Możesz stać się posiadaczem aparatu Amelii Earhart za 240 tys. złotych
15.03.2018 08:03, aktual.: 26.07.2022 18:06
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Amelia Earhart była pierwszą kobietą, która w pojedynkę przeleciała Ocean Atlantycki. Jak widać, jej legenda wciąż żyje. Na aukcji internetowej pojawiła się Leica, która podobno należała do pilotki. Cena wywoławcza aparatu wynosi 50 tysięcy funtów, czyli prawie 240 tysięcy złotych!
Amelia Earhart w wieku 34 lat, 20 maja 1932 roku postanowiła odbyć samotną podróż z Harbour Grace na Nowej Funlandii nad Oceanem Atlantyckim. Początkowo miała dotrzeć do Paryża, lecz ze względu na wiatr, zimno i problemy techniczne samolotu jednosilnikowego Lockheed Vega musiała lądować w Culmore, niedaleko Londonderry w Irlandii Północnej. Lot trwał 14 godzin i 56 minut, a w miejscu, w którym wylądowała pilotka znajduje się muzeum. Earhart była pierwszą kobieta, która samotnie przeleciała nad Atlantykiem.
Na eBayu pojawił się aparat Leica, który wystawił Ian Macdonald (lockesboy). Jest sprzedawcą, który ma nienaganną opinię i 1300 pozytywnych ocen. Mężczyzna zakłada, że Leica należała do Amelii Earhart i jest w jego rodzinie od około 85 lat. Podobno aparat został ofiarowany przez pilotkę dziadkowi sprzedającego po powrocie Earhart z podróży do Chicago. Pewnego dnia, gdy ten odbierał pranie z domu pilotki, skomentował aparat, a kobieta stwierdziła, że mu go da.
Macdonald zakłada, że aparat zdaje się działać. Mężczyzna próbował go sprzedać w 2017 roku na aukcji, lecz nie zadowalała go szacowana cena 10-15 tysięcy funtów. Do Leiki z 1929 roku dołączona jest starannie zapakowana kartka z autografem Amelii Earhart. Ponadto sprzedający podkreśla, że zna to urządzenie od zawsze i najchętniej sprzeda je do muzeum. Niestety pojawia się również problem – nie ma żadnych dowodów na to, że aparat faktycznie należał do znanej pilotki.
Leica, o której mowa, jest wystawiona na eBayu w cenie 50 000 funtów, czyli prawie 240 tysięcy złotych. Zapowiada się, że to niezłe ryzyko i szczerze podejrzewam, że ten aparat dalej zostanie w rodzinie Iana Macdonalda.