Mogą cię okraść w twoim domu. Uważaj na nowy typ oszustów internetowych

Portale aukcyjne są pełne internetowych oszustów. Złodzieje często próbują wyłudzić od nas dane, by ukraść naszą tożsamość i pieniądze, ale niektórzy są bardziej bezczelni. Przekonał się o tym jeden mężczyzna, który chciał sprzedać sprzęt fotograficzny za pośrednictwem Facebooka. Niewiele brakowało, a złoczyńcy obrabowaliby jego dom.

Pojawiło się nowe oszustwo internetowe. Złodzieje nawet się nie kryją.
Pojawiło się nowe oszustwo internetowe. Złodzieje nawet się nie kryją.
Źródło zdjęć: © Licencjodawca
Marcin Watemborski

Zawsze, gdy sprzedajemy lub kupujemy coś za pośrednictwem portali aukcyjnych i ogłoszeniowych, musimy zachować szczególną czujność. Pojawił się nowy typ oszustwa, który jest wymierzony bezpośrednio w osoby sprzedające używany sprzęt elektroniczny. Przypadki Richarda i jego kolegi z Wielkiej Brytanii jest przestrogą dla wszystkich – i nie ma znaczenia tutaj to, gdzie mieszkamy.

Richard jest pasjonatem fotografii i chciał sprzedać trochę używanego sprzętu za pośrednictwem Facebooka. Zanim jednak wstawił ogłoszenie, przypomniał sobie sytuacją swojego kolegi, również fotografa. Mężczyzna sprzedawał aparat Canon EOS R6, zainteresowany przyszedł do jego domu i był zdecydowany na zakup. Na oczach mężczyzny przelał pieniądze na konto sprzedającego przez aplikację i pokazał mu potwierdzenie, mówiąc, że pieniądze pojawią się lada chwila. Na tym etapie nie było żadnych sygnałów ostrzegawczych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kupujący zabrał sprzęt, wsiadł do samochodu i odjechał z piskiem opon. Tu sprzedający zaczął się zastanawiać, czy właśnie nie został oszukany. Pieniądze jednak nigdy się nie pojawiły na koncie, a pokazana aplikacja okazała się fałszywa. Ta sytuacja jednak nie nauczyła Richarda niczego – w końcu człowiek uczy się najlepiej na własnych błędach.

Bohater naszej historii wrzucił ofertę sprzedaży obiektywu do lustrzanki cyfrowej Canon EF 35 mm f/1.4L II USM w okazjonalnej cenie na platformie Marketplace. Nie podejrzewał, że niebawem może przydarzyć się mu to samo, co koledze. Odezwał się do niego potencjalny kupujący. Zainteresowany chciał nabyć obiektyw dla swojego ojca. Richard sprawdził jego profil na Facebooku i wszystko wydawało się w porządku – nie podejrzewał oszustwa.

Kupujący przyszedł do domu mężczyzny, by zobaczyć sprzęt. Panowie chwilę porozmawiali i doszli do porozumienia cenowego. Kupujący wyciągnął telefon i chciał zapłacić za pośrednictwem aplikacji bankowej. Tu Richardowi zapaliła się czerwona lampka i opowiedział historię swojego kolegi. Postawił twardo na swoim – nie przekaże sprzętu, dopóki nie będzie miał pieniędzy zaksięgowanych na swoim koncie.

Zainteresowany zaczął się denerwować i podkreślał wielokrotnie, że sprzedający powinien mu zaufać. Zaproponował nawet, by zrobił zdjęcia jego tablic rejestracyjnych, by mieć podkładkę. Richard trzymał się swojej wersji i nie chciał przekazać sprzętu, dopóki nie pojawią się pieniądze. Nagle kupujący złapał za obiektyw. Próbował go wyrwać mężczyźnie z rąk i uciec. Richardowi udało się obronić, a jego druga połówka zaczęła krzyczeć, by wezwać policję. Niedoszły kupujący okazał się złodziejem i uciekł w popłochu.

Ta sytuacja pokazuje nam kilka prawidłowości. Przede wszystkim – umawianie się z kupującym w mieszkaniu może być niebezpieczne. Lepiej wykorzystać dobrze monitorowane miejsce publiczne, gdzie w razie potrzeby można zgłosić się do kogoś o pomoc, a policja będzie mogła uzyskać nagranie. Drugą sprawą jest rozwaga w kwestii płatności – miejmy na uwadze to, że gotówka może być podrobiona, a aplikacja bankowa sfałszowana.

Bezpieczniej jest umówić się na przelew mobilny lub płatność BLIK-iem, które są realizowane niemal natychmiastowo. W takim przypadku potwierdzenie płatności zajmie maksymalnie kilka minut, chociaż przeważnie jest od razu. Innym sposobem jest umówienie się na odbiór osobisty z przedpłatą na konto – wówczas nasze pieniądze są bezpieczne. Zadbajmy też o nasze bezpieczeństwo i umawiajmy się w miejscach publicznych, najlepiej z osobą towarzyszącą. Nigdy nie wiemy, kto będzie po drugiej stronie.

Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)