Mój przepis na zdjęcie - papuga
Starałem się ukazać papugę w jej naturalnym środowisku. Zależało mi na pokazaniu na jednym zdjęciu zarówno mrocznego tła jak i kolorowego ptaka. W tym tekście opisuję, jak wykonałem tę fotografię.
Bardzo się cieszę, że są czytelnicy działu porady, a jeszcze bardziej się cieszę, że czasem piszą maile z jakimiś pytaniami :) Często przewijają się pytania o uchylenie rąbka tajemnicy i pokazania, jak powstawało dane zdjęcie „od kuchni".
Zacznę od fotografii, które chyba najczęściej jest przedmiotem pytań, czyli KEA – nie mylić z IKEA bo mimo podobieństwa nazwy to nie to samo. Kea to gatunek papugi będący endemitem Nowej Zelandii. Papuga ta zawdzięcza swoją nazwę wrzaskliwemu nawoływaniu, jakie wydaje z siebie w sytuacji zagrożenia. Żyje w regionach górskich – dosyć powszechnie spotykana w Alpach Południowych. Ma brązowawe, mieniące się upierzenie, z czerwonawym, niebieskim i zielonym połyskiem na skrzydłach i ogonie. Kea zawsze budziła zainteresowanie, ponieważ jadłospis, złożony głównie z jagód i orzechów, poszerza chętnie o padlinę.
Często nazywana była mordercą owiec, bo spotykano ją licznie na martwych owcach. Kiedy o ptaku tym zaczęto mówić, że atakuje i uśmierca owce, władze państwa wyznaczyły nagrodę za każdy przyniesiony dziób. Chociaż agresywne zachowanie kei wobec owiec nie zostało nigdy udowodnione, w latach 1943-1945 uśmiercono około 7000 ptaków.
Wśród ludzi oglądających to zdjęcie pojawiają się pomysły, że zdjęcie jest fotomontażem, albo wręcz że papuga tresowana – lub wypchana... Wątpliwości są na tyle mocne, że po publikacji tej fotografii w polskiej edycji National Geographic - Waszyngton poprosił o wyjaśnienia, jak zdjęcie powstało i spytał czy dysponuję plikiem RAW. Oczywiście dysponowałem plikiem surowym, ponieważ finalna fotografia była wykonana za pomocą aparatu, a nie programu graficznego - na co kładę bardzo duży nacisk.
Co potrzeba, aby wykonać takie zdjęcie?
Po pierwsze - szerokokątny obiektyw. Kiedyś Paul Nicklen - fotograf, który od dawna jest dla mnie mentorem - powiedział mi:
"Tak długo, jak używasz teleobiektywu – jesteś po prostu za daleko"
Coś w tym jest… Zdjęcie zrobione długoogniskowym obiektywem, z ładnie rozmazanym tłem będzie kolejnym zdjęciem zrobionym przez fotografa z długim obiektywem. Większość zdjęć przyrodniczych, które zapadły mi w pamięć to zdjęcia zrobione z bliska i szerokim kątem.
Podobne motto mają fotografowie zajmujący się fotografią reporterską o czym świadczy popularność powiedzenia Roberta Cappy „Jeśli Twoje zdjęcia nie są dostatecznie dobre, to nie jesteś dostatecznie blisko” Wszystko sprowadza się do tego samego - chcesz mieć dobry kadr to podejdź bliżej - zaangażuj się w fotografię, pozwól widzowi poczuć, że też jesteś blisko.
A jak blisko to szeroki kąt. Wtedy obiekt na pierwszym planie będzie duży, a odbiorca będzie czuł, że jest tuż obok zwierzaka, a nie w czatowni kilkaset metrów dalej… Oczywiście nie zachęcam do fotografowania w ten sposób na przykład niedźwiedzi (chociaż też się da). Poszperajcie w sieci w poszukiwaniu zdjęć fotografa o nazwisku Sergey Gorshkov. Okaże się, że taki sposób fotografowania zwierząt można też zastosować do wielkich drapieżników :)
Po drugie - potrzebna jest mało bojaźliwa papuga, która będzie na tyle cierpliwa i spokojna, że pozwoli do siebie podejść bliziutko z szerokokątnym obiektywem. Ta Kea – co jakiś czas zmieniała kamień na którym siedziała, a ja starałem się podejść spokojnie i powoli do miejsca, które upatrzyła sobie jako nowy punkt odpoczynku. Czasem ciężko było mieć fajny kadr w tle. czasem ciężko było wejść w to miejsce, gdzie siedziała. Zwłaszcza, że fotografia powstała na jednym ze szczytów Alp Południowych.
Po trzecie – potrzebna może być nam zewnętrzna lampa błyskowa. W przypadku fotografowania papugi była ona niezbędna. Lampę trzeba koniecznie zdjąć z aparatu fotograficznego, ponieważ tak zamocowana lampa „wali na wprost”, a tego chcemy uniknąć. Będziemy chcieli doświetlić papugę z lewej strony niskim światłem troszkę udając promienie słoneczne… Będziemy więc potrzebowali w jakiś sposób wyzwolić zdalnie odpiętą lampę.
Część fotografów jest szczęśliwym posiadaczami lamp sterowanych zdalnie. Tak jest w przypadku tego zdjęcia. Doświetlane ono było lampą FL-36R OLYMPUSA . R – znaczy remote – a więc lampa w pełni sterowana jest z aparatu nawet po jej odpięciu z gorącej stopki. Wchodząc w menu aparatu jestem w stanie ustawić moc błysku lampy, do której nie jestem w stanie sięgnąć, bo jest zbyt daleko ode mnie.
Jeśli nie mamy bezprzewodowej lampy, możemy użyć kabelka TTL, łączącego aparat z lampą. Dobrym rozwiązaniem wydaje się też radiowy wyzwalacz bezprzewodowy. Mogą być w miarę tanie modele, jak Cactus flash trigger lub Phottix Aster Wireless Flash Trigger. Mogą być droższe, ale uznane przez wielu fotografów - Pocket Wizard.
Stosowania samej fotoceli w terenie nie zalecam – nie będzie to tak pewne urządzenie, jak kabel lub wyzwalacz radiowy. Choć z pewnością to najtańsze rozwiązanie.
Po czwarte - najważniejsze - EKSPOZYCJA. Scena była trudna do „ogarnięcia” przez aparat. Góry w tle były ciemne, a chmury mroczne. Przynajmniej tak chciałem je ukazać. Aby więc naświetlić scenę w ten sposób należało ustawić jakieś parametry ekspozycji. Starałem się lekko niedoświetlić drugi plan właśnie, aby dodać dramatyzmu chmurom. Niestety przy takich ustawieniach aparatu cały pierwszy plan wraz z papugą stawał się ciemną plamą bez żadnych szczegółów. W przypadku normalnego krajobrazu można zastosować filtr szary połówkowy. Tutaj jednak szara połówka nam nie pomoże, ponieważ potrzebujemy filtr w kształcie papugi - a takiego jeszcze nikt nie wyprodukował.
Tu właśnie z pomocą przychodzi lampa błyskowa - bardzo niedoceniane narzędzie w fotografii przyrodniczej. Na wyciągniętej ręce kierowałem strumień światła z lampy w stronę papugi chcą ją doświetlić. Tu warto wspomnieć o pewnej bardzo ważnej zasadzie.
Wykonując zdjęcie mamy możliwość zmieniania jednego lub dwóch z parametrów: czasu otwarcia migawki i przysłony. Obydwie rzeczy odpowiedzialne będą za wpuszczenie odpowiedniej ilości światła do matrycy. Pamiętać należy jednak, że zmiana parametru przysłony będzie odpowiedzialna za ilość wpuszczanego światła pochodzącego z lampy błyskowej. Zaś zmiana czasu naświetlania – wpuści nam odpowiednią ilość światła pochodzącego z otoczenia. Jeśli mamy więc za jasną papugę możemy albo zmniejszyć moc błysku lampy albo przymknąć przysłonę. Jeśli chcemy rozjaśnić albo przyciemnić tło – wystarczy, że zmienimy czas ekspozycji.
Ciemne tło – ustawiam krótki czas.
Duża głębia ostrości – ustawiam małą przysłonę.
Skoro mam małą przysłonę – muszę mocniej błysnąć niż przy przysłonie f/4 – bo przy przysłonie f/10 „wpadnie mi” mniej światła z lampy.
Mając na uwadze te informacje dobrałem parametry ekspozycji i błysku lampy uzyskując taki kadr:
Wspomnieć jeszcze należy o jednej rzeczy. Najkrótszy czas, jaki mogę ustawić fotografując z lampą błyskową to tak zwany czas synchronizacji błysku i uzależniony on będzie od sprzętu jakim się posługujemy.
PAMIĘTAJCIE, ŻE FOTOGRAFUJĄC PRZYRODĘ DOBRO ZWIERZĄT JEST NAJWAŻNIEJSZE. Jeśli używacie lampy błyskowej powinniście wiedzieć czy błysk będzie przeszkadzał zwierzakowi. Powinniście też zadbać o to, aby nie błyskać mocnym światłem z niewielkiej odległości, aby nie wyrządzić im krzywdy
Gdyby mój opis wydawał się niejasny – postanowiłem zilustrować to grafiką. Niestety nie jestem jakimś wybitnym rysownikiem, ale starałem się jak mogłem.
blog:
www: