Monika Ślusarska spędza na stokach większość roku. Opowiada o tym swoimi zdjęciami
05.04.2019 12:51, aktual.: 05.04.2019 20:13
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Monika Ślusarska fotografuje od 5 lat, gdy jej pasja jeżdżenia na snowboardzie przeszła płynnie w temat fotografowania zimowych sportów ekstremalnych. Te kilka lat i przyspieszony puls na myśl o latającym białym puchu sprawiły, że opanowała tę sztukę do perfekcji. Co tu dużo gadać - zobaczcie sami!
Marcin Watemborski: Jaki był najdalszy kraniec świata, na którym byłaś? Jak wyglądała ta podróż?
Monika Ślusarska: W najdalszym krańcu jeszcze nie byłam, ale jest to w planach. Podróżuję głównie po Europie, często sama. Podróż, którą bardzo miło wspominam to zeszłoroczny trip po Bałkanach, który odbyłam z trzema przyjaciółkami: 6 krajów, prawie 4 tys. kilometrów przejechanych busem, piękne widoki i mnóstwo przygód po drodze.
Spanie w namiocie lub samochodzie, gdy na zewnątrz jest bardzo zimno musi być trudne. Jak się przygotowujesz do takich wypraw?
Nie raz zdarzyło mi się spać w górach w samochodzie, również przy temperaturach oscylujących w okolicach 0 stopni. Niestety mój samochód nie jest wyposażony w ogrzewanie postojowe, więc podstawą jest dobrej jakości, ciepły śpiwór. Odkąd taki mam, ani razu nie zmarzłam. A nawet gdybym zmarzła, to poranny widok za oknem wynagradza wszystko.
Można powiedzieć, że zainteresowanie się fotografią ekstremalnych sportów zimowych to dla Ciebie naturalna sprawa. Co skłoniło cię do robienia zdjęć?
Na snowboardzie zaczęłam jeździć w 1997 roku, i bardzo szybko ten sport stał się moją największą życiową pasją. Z czasem do tych pasji dołączyła fotografia.
Przez parę lat współtworzyłam jedną ze stron internetowych o tematyce snowboardowej. Podczas jednego z wypadów na lodowiec, musieliśmy przygotować materiał foto i wideo. Nikt z nas nie zajmował się fotografią, więc wspólnie postanowiliśmy, że to ja zrobię zdjęcia. Można powiedzieć, że był to przypadek. Tak to się zaczęło i trwa do dziś.
Na co powinien zwracać uwagę fotograf sportów zimowych? To niebezpieczna dziedzina.
Praca fotografa sportów zimowych potrafi być ciężka, ale nie uważam, żeby była przesadnie niebezpieczna. W górach, gdzie mamy do czynienia z siłami natury, trzeba po prostu uważać - niezależnie od tego czy robimy zdjęcia, czy wyjechaliśmy na urlop pojeździć. Lata jazdy na snowboardzie nauczyły mnie dużo pokory w stosunku do gór. Zawsze mierzę siły na zamiary, w szczególności poza trasami.
Gdzie są dobre spoty do jeżdżenia, gdy robi się ciepło?
Od pięciu lat, w okolicach maja, jeżdżę na austriacki lodowiec Kaunertal. To mój ulubiony spot na wiosnę. Kolejne miejsce to francuskie Les deux Alpes, gdzie sporo czasu spędzam zarówno w zimie jak i w lecie. Zima kończy się tam pod koniec lipca.
Co lepiej rozgrzewa - herbata z rumem czy dobra czekolada? Jak wytrzymać na mrozie?
Zdecydowanie herbata z rumem [śmiech]. Aczkolwiek w plecaku mam częściej zwykłą herbatę. Podstawą wytrzymania na mrozie jest odpowiedni ubiór. Zawsze lepiej założyć na siebie za dużo niż za mało. Ja mam problem jedynie z dłońmi, które w ciężkich warunkach dosłownie mi odpadają. Jak już nie mogę wytrzymać z zimna, zapinam deskę i robię parę zjazdów, to najlepiej rozgrzewa.