Na co uważać, kupując używaną lustrzankę? [poradnik cz. 1.]
Lustrzanka to marzenie wielu adeptów fotografii. Czasem przychodzi również czas na wymianę niższego modelu na wyższy lub zmianę systemu. Jeśli fundusze nie pozwalają na najnowszy model z wysokiej półki, warto rozejrzeć się za aparatami z drugiej ręki. Na co zwrócić uwagę przy zakupie?
01.04.2012 | aktual.: 26.07.2022 20:35
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dzisiejszym poradnikiem rozpoczynam serię artykułów, w których pomogę Wam wybrać aparat w określonych grupach cenowych. Będą to zarówno urządzenia nowe, jak i używane. Wyczulę Was na kilka istotnych spraw, które mogą Wam szczególnie doskwierać po zakupie aparatu.
W kolejnych odcinkach dowiecie się więcej o zaletach i wadach poszczególnych firm i modeli. Dziś opiszę ogólne kwestie, które będą uniwersalne dla każdego segmentu aparatów. Jeśli macie jakieś sugestie lub pomysły, na co jeszcze należy zwrócić uwagę, chętnie przeczytam je w komentarzach.
- Stan zewnętrzny
Pierwsze, co rzuci Wam się w oczy, to wygląd aparatu. Pomijam tu kwestie estetyczne, bo niektóre aparaty będą ładniejsze lub brzydsze od innych. Ważny jest stan zewnętrzny aparatu. Większość lustrzanek ma solidne obudowy. Nawet jeśli są plastikowe, tworzywo mimo wszystko jest wytrzymałe. Nie interesujcie się aparatami z pękniętą obudową. Pęknięcie takie najczęściej będzie wynikiem solidnego upadku na twarde podłoże. Zazwyczaj taki upadek odbije się na podzespołach aparatu, szczególnie na stabilizacji matrycy (jeśli występuje).
Ostatnio na jednym z serwisów aukcyjnych krążył Canon 5D MKII z pękniętą obudową przy pryzmacie pentagonalnym. Pomyślcie, jakiej trzeba użyć siły, żeby tak uszkodzić stop magnezowy. Kolejną rzeczą, na którą warto zwrócić uwagę, są otarcia, rysy, wytarcia obudowy. Kupując używany aparat, nie można się spodziewać, że będzie wyglądał jak ze sklepu, ale jeśli sprzedający zapewnia, że był mało używany, a na obudowie znajdują się liczne rysy lub uchwyt jest mocno wyślizgany, należy mocno zastanowić się nad zakupem takiego sprzętu. Sprawa wygląda podobnie jak przy zakupie samochodu, gdzie zawsze ogląda się pedały czy gałkę i mieszek lewarka zmiany biegów.
- Przebieg / serwisowanie
Należy sprawdzić w specyfikacji producenta danego aparatu, jaki przebieg gwarantuje dla konkretnego modelu aparatu. Są to jedynie szacunkowe dane i nie powiedziane jest, że np. Canon 5D Mark II nagle zepsuje się po zrobieniu 150 000 zdjęć. Niemniej jednak omijajcie szerokim łukiem aparaty, których przebieg oscyluje przy tej magicznej liczbie. Im model niższy, tym żywotność migawki jest krótsza. Jeśli nie macie możliwości sprawdzenia aparatu osobiście, zróbcie to zaraz po jego otrzymaniu.
Jeżeli aparat miał jakiekolwiek naprawy, koniecznie poproście o faktury serwisowe lub wpisy do książki gwarancyjnej. Niektóre modele czasem mają wady fabryczne, które serwis usuwa całkowicie za darmo. Warto wiedzieć, czy taka wada została wyeliminowana z konkretnego egzemplarza. Byłbym również ostrożny z kupowaniem aparatów z najwyższej półki, takich jak Canon 1D czy Nikon D2/D3, szczególnie ich reporterskich odmian.
Takich aparatów nie kupują hobbyści (a przynajmniej robią to bardzo rzadko), ale profesjonaliści, reporterzy, którzy traktują je jako narzędzie pracy. Często tego typu aparaty pracują w bardzo złych warunkach atmosferycznych i są mocno zniszczone. Ich przebiegi rzadko kiedy wynoszą kilka czy kilkadziesiąt tysięcy klapnięć. To aparaty, które ciężko na siebie pracują, a ich właściciele zazwyczaj nie mają do nich zbyt dużego sentymentu. Nie mówię, że to reguła, ale trudno znaleźć zadbane egzemplarze z tej półki.
- Co w trawie piszczy
Kupując aparat używany, nigdy nie ma się pewności, w jakich warunkach pracował. Mimo że z wierzchu może wyglądać jak spod igły, to w jego wnętrznościach mogą czekać na Was niezbyt przyjemne niespodzianki. Jeśli kupujecie aparat ze średniej lub niższej półki, nie spodziewajcie się, że był na wojnie w Afganistanie, ale zimowy wypad w Alpy czy piasek hiszpańskich plaż też nie wpływają dobrze na tego rodzaju sprzęt.
Zimą aparat narażony jest na bardzo gwałtowne zmiany temperatur. Przejście z lodowatego stoku do gorącej pijalni czekolady spowoduje wytrącenie wilgoci zarówno na zewnątrz, jak i niestety w środku lustrzanki. O ile użytkownik takiego aparatu bez problemu wytrze wyświetlacz czy przednią soczewkę obiektywu, o tyle lustro czy sama matryca będą musiały odczekać na odparowanie. Wilgoć osiada również na stykach i może powodować usterki objawiające się np. brakiem łączenia między obiektywem a korpusem czy problemami z kartami pamięci. Warto obejrzeć styki.
Plaża również nie służy aparatom. Wszechobecny piasek, mocne działanie promieni słonecznych - z pewnością nie jest to raj dla lustrzanki. Na korpusie przyjrzyjcie się przyciskom i okolicom mocowania paska. Te elementy najtrudniej wyczyścić, więc jeśli aparat przebywał dużo na plaży, te dwa miejsca mogą Wam o tym powiedzieć. Jak wiadomo, piasek wchodzi wszędzie, dlatego kupując aparat wraz z obiektywem, sprawdźcie, czy nie dostał się do jego środka. Najłatwiej wyczuć to, kręcąc pierścieniami zoomu i ostrości.
- Pochodzenie / dokumentacja
Jeśli widzicie oferty aparatów w niskich cenach, ale do kupienia jest tylko aparat z obiektywem, bez żadnych dokumentów, zastanówcie się dziesięć razy nad jego zakupem. Mało kto wyrzuca wszystko po zakupie tego rodzaju sprzętu, w końcu aparat to nie cukierek. Przeglądając aukcje, często natykałem się na stwierdzenia, że akurat sprzedający się przeprowadzał i przy przeprowadzce wyrzucił pudełka i dokumenty.
Radziłbym mimo wszystko kupowanie kompletów fabrycznych, wraz z fakturą zakupu lub przynajmniej jej kopią. Można również poprosić o podanie numeru seryjnego aparatu i sprawdzić, czy nie widnieje na liście skradzionych.
5. Pojedź, zobacz, przetestuj
Używanego sprzętu zazwyczaj szuka się w Internecie. Nic dziwnego, w końcu na serwisach aukcyjnych niemal na pewno znajdziecie interesujący Was aparat. Jeśli mieszkacie blisko sprzedawcy, umówcie się na spotkanie, przetestujcie aparat, obejrzyjcie go dokładnie z każdej strony zgodnie z powyższymi wskazówkami. Weźcie ze sobą laptopa, zgrajcie przykładowe zdjęcia zrobione przez siebie i obejrzyjcie je pod kątem martwych pikseli na matrycy czy innych wad. Taka forma sprzedaży jest najbezpieczniejsza.
Co jednak zrobić, jeśli sprzedający mieszka w Białymstoku, a Wy w stolicy Dolnego Śląska? Zarejestrujcie się na forum danej marki i zobaczcie, czy w danym regionie nie istnieje opcja Pomocna dłoń. Polega ona na tym, że zaufani użytkownicy marki oferują swoją pomoc w obejrzeniu danego aparatu przed jego zakupem. Zatem jeśli mieszkacie we Wrocławiu, możecie poprosić kogoś z Białegostoku o zobaczenie przed zakupem aparatu, którym jesteście zainteresowani. Wtedy ma się większą pewność, że kupowany sprzęt będzie zgodny z opisem.
Wydaje mi się, że powyższe punkty pozwolą Wam uniknąć podstawowych błędów przy zakupie używanej lustrzanki. Jak widać, pułapek czyha wiele. Nie twierdzę, że wszyscy sprzedający mają coś do ukrycia, ale wydając niemałe pieniądze na aparat, warto sprawdzić, czy naprawdę jest tego wart.
W kolejnej części zaprezentuję Wam wady i zalety poszczególnych technologii i systemów.