Na tych zdjęciach widać duchy! Poznajcie ich historię i zobaczcie, jak odtworzył je Mathieu Stern
Na pewno słyszeliście o chociaż jednym z tych zdjęć. W dzisiejszych czasach zmanipulowanie fotografii, by wyglądała tak, jakby był na nich duch, jest banalnie proste. Kiedyś wymagało to dużo więcej pracy – być może faktycznie komuś udało się na zdjęciu ująć zagubioną duszę?
25.08.2017 | aktual.: 25.08.2017 15:41
Pamiętam, że jak byłem młodszy, dość mocno interesowałem się historiami o duchach. Oglądając wiele paradokumentów na ten temat, często widziałem ”zdjęcia duchów”. Francuski fotograf Mathieu Stern, znany z różnego rodzaju kombinacji fotograficznych, postanowił odtworzyć 3 najbardziej znane zdjęcia duchów. Cały proces pokazał w filmiku.
Podejrzewam, że większość z tych zdjęć duchów to po prostu długie ekspozycje, gdzie ktoś pojawił się w kadrze lub wielokrotnie naświetlona została jedna klatka. Ale kto wie – może faktycznie pojawiły się tam duchy? W każdym razie, Mathieu pokazuje, jak takie zdjęcie wykonać.
Duch Lorda Combermere’a
Oryginalne zdjęcie zostało wykonane przez Sybell Corbet w 1891 roku. Po jego lewej stronie widoczna jest poruszona postać mężczyzny, siedząca na krześle. Ta postać jest uważana za ducha Lorda Combermere’a, którego pogrzeb odbywał się w tym czasie kilka kilometrów od posiadłości. Według Corbet ekspozycja trwała godzinę, więc w jej trakcie bez problemu mógł ktoś tam usiąść.
W 1985 roku Sir William Barrett zbadał zdjęcie i stwierdził, że rzekomym duchem jest jeden ze służących, który usiadł na fotelu podczas robienia zdjęcia. Corbet zauważyła jednak, że wszyscy służący byli młodzi i w tym czasie znajdowali się na pogrzebie. Ciekawe zatem, kim był mężczyzna ze zdjęcia?
Stern zrekonstruował zdjęcie bardzo szybko. Ustawił aparat na statywie, jego kolega usiadł na krześle i chwilę poruszał nogami, by były niewidoczne i wstał. W ten oto sposób powstało kolejne zdjęcie ducha.
Upiór z Raynham Hall
Posiadłość Raynham Hall w angielskim Norfolk podobno nawiedza upiór. Jest to duch Lady Dorothy Walpole, która zmarła w tym domu na ospę. Pierwsze doniesienia o pojawieniu się zjawy pojawiły się w Boże Narodzenie 1835 roku. We wrześniu 1936 roku kapitan Hubert C. Provand oraz jego asystent Indre Shira pojechali robić zdjęcia w Raynham Hall na potrzeby magazynu Country Life.
Shira podobno zobaczył ”parujący kształt przypominający kobietę” na schodach. Poprosił Provanda o ściągnięcie osłony obiektywu i wcisnął przycisk, wyzwalając lampę błyskową. Kiedy wywołał negatyw, zobaczył zdjęcie, na którym pojawił się upiór.
Po opublikowaniu zdjęcia, niektórzy byli sceptycznie do niego nastawieni, inni byli przerażeni. Mathieu odtworzył zdjęcie ponownie przy pomocy kolegi. Nasz ”upiór” owinął się prześcieradłem, stanął na schodach i chwilę się potrząsł. Pierwsza próba została wykonana za dnia i niestety skończyła się niepowodzeniem.
W nocy fotograf poprosił kolegę o założenie maski z czaszką. Zobaczcie efekt na fotografii powyżej.
Widmo z kościoła Newby
To zdjęcie wykonał wielebny K. F. Lord w 1963 roku na terenie kościoła Newby w Północnym Yorkshire w Wielkiej Brytanii. Wiele osób uważa, że jest na nim widoczna postać XVI-wiecznego mnicha. Duch ma na twarzy maskę – być może mającą ochronić przed zarażeniem się trądem.
Wielebny Lord nie przypominał sobie, by doświadczył jakichkolwiek zjawisk paranormalnych na terenie kościoła. Dopiero, gdy wywołał zdjęcie, zobaczył ogromną postać koło ołtarza. W okolicy kościoła również nigdy nie zaobserwowano jakichkolwiek dziwnych incydentów.
Eksperckie analizy zdjęcia wykazały, że nie nosi ono śladów wielokrotnej ekspozycji, a postać na zdjęciu ma aż 2,7 metra wysokości. Jasne – ktoś mógł stanąć po prostu na pudełku i ewakuować się z planu zdjęciowego przy odpowiednio długiej ekspozycji. Pamiętajcie, że mocny błysk przy długiej ekspozycji sprawi, że widmo postaci zostanie zamrożone na zdjęciu.
Na potrzeby odtworzenia tego zdjęcia Mathieu Stern po raz kolejny sięgnął po technikę długiej ekspozycji. Jego model był dość wysoki, więc odpuścił stanie na drabinie czy pudełku, a maskę wykonał z papieru toaletowego, który odpadł po pierwszej próbie. Oprócz tego małego incydentu – zdjęcie wyszło całkiem dobrze.