Najlepszy festiwal fotograficzny w tej części Europy?

Przyszła jesień, rozpoczął się sezon festiwalowy. Coraz więcej miast może poszczycić się jakimś wydarzeniem fotograficznym. Jest to świetna okazja do obejrzenia kilku wystaw na raz oraz poznania autorów zdjęć. To też możliwość uczestnictwa w dobrych warsztatach po rewelacyjnie niskich cenach, bo festiwale mają swoich sponsorów, a warsztaty są stałym punktem festiwali. W miniony weekend rozpoczął się IV FotoArtFestival w Bielsku-Białej, gdzie nie mogło nas zabraknąć.

Wystawy, spotkania autorskie, debiuty, przeglądy portfolio to inne niezmienne elementy takich imprez. O tym, jak trudno nadać im nowy ton, przekonali się organizatorzy tegorocznego Miesiąca Fotografii w Krakowie. Pomysł ukrycia prawdziwych autorów zdjęć pod wymyślonymi postaciami okazał się nie do końca trafiony. Po kilku miesiącach od wydarzenia większość uczestników pamięta przede wszystkim Lovera (THE LOVER, „Krypta u Pijarów”), który fotografią bynajmniej nie był.

Tymczasem głównym powodem uczestniczenia w festiwalach jest dobra fotografia. Chcemy zobaczyć coś nowego albo starego, ale musi to być dobrej jakości - prawdziwe odbitki na porządnie przygotowanej wystawie. Na co dzień trzeba zadowalać się substytutami na ekranie monitorów, więc festiwale są po to, by widza trochę rozpieścić, zaspokoić artystycznie, pokazać poruszające zdjęcia, a wieczorową porą dać możliwość dyskusji przy piwie z artystami czy innymi osobami, dla których fotografia jest tak samo ważna.

Fotoblogia na bieżąco informuje o zbliżających się festiwalach, a zatem nie pozostaje nic innego, jak tylko wybrać coś najbardziej odpowiadającego oczekiwaniom.

Właśnie trwa IV FotoArtFestival w Bielsku-Białej. To już czwarta edycja przeglądu fotografii światowej zorganizowana przez małżeństwo fotografików Inez i Andrzeja Baturów. Moim zdaniem, jest to obecnie NAJLEPSZY festiwal fotograficzny w Polsce, a być może w tej części Europy. Na żadną inną imprezę w tym roku nie przyjechało tak wielu znakomitych fotografów z różnych zakątków świata. Większość z nich po raz pierwszy w Polsce pokazała swoje fotografie na wystawach towarzyszących festiwalowi (24 wystawy można oglądać do 30 października, informacje o lokalizacjach znajdują się na stronie festiwalu www.fotoartfestival.com).

Za nami dwudniowy maraton autorski, podczas którego artyści opowiedzieli o swoim stylu pracy, miejscach, gdzie szukają natchnienia lub po prostu zdradzili sztuczki przydatne przy postprodukcji zdjęć. Rozpiętość tematyczna była ogromna: od kontemplacyjnych i onirycznych fotografii Luisa Gonzaleza Palmy, najbardziej znanego fotografa z Gwatemali, do Wasifa Munema z l'Agence Vu i jego reportaży humanistycznych dokumentujących życie w Bangladeszu, rodzinnym kraju autora.

Jeżeli nie macie możliwości odwiedzenia Bielska, polecam obejrzenie dorobku festiwalowych fotografów chociaż na ich stronach WWW. Szczególnie warto zobaczyć: młodego Olega Duryigana, na punkcie którego oszaleli kolekcjonerzy sztuki w Moskwie oraz krajach Beneluksu, Aleksandra Gronskiego i jego teatralne i odrealnione fotografie z podróży po Rosji i Chinach, skrajnie symboliczną fotografię Begonii Montalban – hiszpańskiej artystki, która jeszcze do niedawna była przede wszystkim znaną rzeźbiarką.