Największe błędy, jakie popełniły firmy fotograficzne
Rozwój technologii cyfrowych niesie za sobą innowacje, które nie zawsze mają swój ciąg dalszy. Ogólnie podziwiam producentów sprzętu fotograficznego, szczególnie tych, którzy zdołali się utrzymać na rynku cyfrowym, mimo wielu niekorzystnych czynników. Jednak dzisiaj chciałem się skupić na największych błędach, jakie popełniły firmy fotograficzne. Prawie każdy producent ma na swojej liście produktów albo technologii jakąś wpadkę, która nie znalazła uznania środowiska fotograficznego.
24.02.2017 | aktual.: 25.02.2017 00:57
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nikon - bezlusterkowce
Rozumiem, że Nikon i Canon zarabiają głównie na lustrzankach, jednak wybór 1-calowej matrycy do całego systemu bezlusterkowców Nikon 1 jest nieporozumieniem. O ile jeszcze rozumiem wodoodporny model Nikon 1 AW1, który mógłby być w sumie aparatem kompaktowym z dużą matrycą, to reszta bezlusterkowców Nikon 1 jest bez sensu. Szczególnie w kontekście coraz lepszych kompaktów z 1-calową matrycą. Jednym słowem Nikon wypuścił linię bezlusterkowców, które spokojnie można zastąpić wypasionym kompaktem. Przy tym rozmiarze matrycy szkoda jeszcze żonglować obiektywami, więc bezlusterkowce Nikona tracą podstawową zaletę, jaką są wymienne obiektywy.
Drugi błąd, jaki nadal popełnia Nikon, dotyczy lustrzanek i jest to działanie autofokusu w trybie Live View. Nikon nie inwestuje w detekcję fazy na matrycy, bazując na tym, że ich użytkownicy fotografują, wykorzystując wizjer. Jednak wielu użytkowników korzysta z podglądu na żywo, a szybkość autofokusu w tym trybie w lustrzankach Nikona nie zachwyca. Kolejną niedogodnością, jaką wytyka Nikonowi wielu użytkowników, jest bagnet F, który co prawda jest kompatybilny z obiektywami od początku jego historii, jednak trzeba pamiętać czy nasz aparat oferuje tzw. śrubokręt, czyli napęd autofokusu. Jednym słowem, jeżeli chcemy korzystać ze starych szkieł, musimy kupić bardziej zaawansowany korpus.
Nikon DL - aparaty, które zostały zaprezentowane, ale nigdy nie trafiły do sprzedaży
Z ostatnich wpadek należy wspomnieć o Nikonie i jego serii zaawansowanych kompaktów DL, wyposażonych w 1-calowe matryce. Nikon późno zabrał się za aparaty tego typu i wszyscy spodziewali się fajnego produktu. Nikon zapowiedział je około rok temu, na początku przekładał datę premiery jednak w końcu poinformował, że kompakty nie pojawią się na rynku. Powodem są zbyt wysokie koszty, które z powodu spadku sprzedaży aparatów mogą się nie opłacać. Skutek był natychmiastowy - akcje Nikona poszybowały w dół, co pogłębił jeszcze raport finansowy z 2016 roku. Miejmy nadzieję, że Nikon wstanie z kolan i jeszcze pokaże fajne aparaty, w końcu robią jedne z najlepszych lustrzanek na rynku, nie wspominając o świetnych obiektywach.
Canon - brak pełoklatkowych bezlusterkowców
Moim zdaniem, największym błędem Canona jest opieszałość w dziedzinie bezlusterkowców. Oczywiście baza w postaci systemu EOS M jest całkiem dobra, jednak wszystkie produkty wyszły zbyt późno. Nie wspominając o pozostawianiu pola Sony w kwestii pełnoklatkowych bezlusterkowców. Wielu użytkowników, szczególnie amatorzy, zamienia system EOS na Sony. Każdy marzy o 5D, ale nikt nie chce go nosić. Pełnoklatkowy bezlusterkowiec Canona załatwiłby sprawę i stworzyłby okazję do produkcji całego systemu obiektywów, na których firmy fotograficzne zarabiają najwięcej.
Sony - niepewność bagnetu A
Lustrzanki Sony to było nie lada wydarzenie na rynku fotograficznym. Lustrzanka np. A200 za mniej niż 1000 zł, to był na polskim rynku strzał w dziesiątkę. Wyższe modele też cieszyły się powodzeniem, a dzięki A900, czyli rasowej pełnej klatce, lustrzanki Sony znalazły się w torbach niektórych profesjonalistów. Następnie system przeszedł rewolucję w postaci półprzepuszczalnego lustra SLT.
Jednocześnie Sony zaczęło produkować bezlusterkowce, więc uwaga firmy skierowała się w tym kierunku. Wielu użytkowników od kilku już lat zastanawia się, co dalej z bagnetem i optyką do tego systemu. Sony co jakiś czas wypuszcza ciekawy korpus APS-C albo pełną klatkę jak Sony A99 II, jednak flagowymi konstrukcjami są pełnoklatkowe bezlusterkowce. O ile kupujemy lustrzankę z kitem, to nie ma to takiego znaczenia, jednak jeżeli myślimy o bardziej rozbudowanym systemie, to dobrze mieć perspektywę jego rozwoju.
Pentax - bezlusterkowce
Pentax to firma, która dzielnie walczy o swoje miejsce na rynku aparatów cyfrowych. Doczekaliśmy się pełnej klatki w postaci bardzo fajnego korpusu, jakim jest K1, Pentax ma też w swojej ofercie jeden z bardziej przystępnych aparatów średnioformatowych Pentax 645D, nie wspominając o wypasionych amatorskich lustrzankach, które zawsze oferują coś więcej od konkurencji. Jednak systemy bezlusterkowców Pentaksa to ścieżka donikąd. Najpierw Pentax zaprezentował w 2011 roku model Pentax Q wyposażony w maleńką matrycę 1/2,3 cala. Takie sensory to domena niedużych kompaktów, a nie bezlusterkowców.
Drugi bezlusterkowiec Pentax K-01 zapowiadał się całkiem dobrze - 16-megapikselowa matryca w rozmiarze APS-C, bagnet K… Zaraz bagnet K, czyli ten znany z lustrzanek. Przez zastosowanie bagnetu K producent musiał zachować odległość od matrycy, taką jak w lustrzankach, w rezultacie otrzymujemy bezlusterkowiec, który jest lustrzanką bez lustra. Nie pomogło nawet ciekawe wzornictwo.
Mikro Cztery Trzecie - brak detekcji fazy, rozmiar matrycy
Spotkałem się z opiniami, że największym błędem, jaki popełniły firmy produkujące korpusy do systemu Mikro Cztery Trzecie, jest nieinwestowanie w autofokus oparty na detekcji fazy. Oczywiście bezlusterkowce Olympusa i Panasonika pod względem autofokusu nie mają się czego wstydzić, mimo że działają na zasadzie detekcji kontrastu.
W trybie ciągłym, trzeba przyznać, trochę lepiej radzą sobie nadal zaawansowane lustrzanki, które korzystają właśnie z detekcji fazy. Jednak patrząc na osiągi ostatnich korpusów Mikro Cztery Trzecie, trzeba przyznać, że depczą zaawansowanym lustrzankom po piętach. Panasonic od kilku modeli stosuje nową technologię DFD, która poprawia autofokus między innymi w trybie ciągłym.
Moim zdaniem, to jednak rozmiar matrycy, na który Olympus zdecydował się jeszcze przed bezlusterkowcami, jest największą wadą aparatów Mikro Cztery Trzecie. Nie twierdzę, że nie można nimi wykonywać wspaniałych i profesjonalnych zdjęć, co udowadnia Marcin Dobas czy Kuba Kaźmierczyk, jednak rozmiar matrycy ma i będzie miał znaczenie dla zawodowców, którzy chcą móc wycisnąć ze swojego sprzętu wszystko. Mimo aspirowania najnowszych korpusów Mikro Cztery Trzecie do kategorii profesjonalnych aparatów nie widzę tego systemu na ślubach, w studiach fotograficznych czy torbach fotografów eventowych.