Nie taki żywioł straszny
Woda na pewno nie będzie pierwszym pomysłem, na jaki wpadniemy poszukując obiektu do fotografowania. A jednak! Clark Little zdaje się świata poza nią nie widzieć. Mało tego – przy fotografowaniu wykorzystał swoją pasję, jaką jest surfing. Tak powstają jego unikalne zdjęcia z hawajskich wybrzeży przedstawiające załamujące się fale.
Pierwsze zdjęcia fal Clark Little wykonał 7 lat temu. Jego żona kupiła na mieście zdjęcia fal morskich. Clark widząc je powiedział, że sam jest w stanie takie zrobić. I od tego zaczęła się cała historia.
Prace Little’a były wystawiane na całym świecie, m.i.n. w Japonii, Kanadzie czy Brazylii, a on sam nadal odnajduje wielką przyjemność w tym co robi. Woda, która dla innych wydaje się być nudnym tematem do zdjęć, dla Clarka ciągle jest niewyczerpaną inspiracją. Pora dnia, pogoda i sama niepowtarzalność fal sprawiają, że każde zdjęcie jest wyjątkowe.
Clark wychował się w North Shore na Hawajach. Życie zawodowe rozpoczął jako surfer, jednak równie dobrze okazało się wychodzić mu robienie zdjęć. Cóż, można mu tylko pozazdrościć pracy na Hawajach, jako surfer-fotograf. Dla większości pozostaje to tylko niedoścignionym marzeniem.
W Polsce ciężko o takie fale, jak na Hawajach. Mało kto też ma okazję mieszkać nad bałtyckim wybrzeżem i w ogóle widywać fale. Jednak możliwości do sfotografowania wody można poszukać gdziekolwiek indziej. Wystarczy na przykład miejska fontanna.
Oczywiście efekt nie umywa się do prac Clarka, ale udowadnia, że woda może być bardzo wdzięcznym obiektem zdjęć i dostępnym dla każdego amatora.