Nietypowe piękno rudowłosych dzieci w portretach Vivian Keulards
05.07.2016 05:51, aktual.: 05.07.2016 16:58
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ludzie o miedzianym kolorze włosów rodzą się dość rzadko. Większość z nich ma również piegi i jasną karnację, co cudownie się komponuje. Vivian Keulards postanowiła stworzyć serię portretów „Flaming Grace”, w której pokazuje ich charakterystyczne piękno. Rozmawialiśmy z autorką zdjęć.
Vivian Keulards: Na poważnie robię zdjęcia od 18-tki. Zaczynałam w ciemni z czarno-białymi zdjęcia, a kiedy byłam na studiach, dołączyłam do kółka fotograficznego. Studiowałam Nauki o Komunikowaniu, zrobiłam magisterkę w 1995.
Mimo ukończenia studiów z zakresu komunikacji zawsze interesowałam się obrazowaniem, zarówno filmem jak i fotografią, oraz procesem społecznego odbioru obrazu. To właśnie tu zaczęła się miłość do fotografowania, ale nigdy nie myślałam o tym, jako o szansie na zarobek.
Zmieniło się to w 2005 roku. Potrzebowałam dużej zmiany w życiu, czegoś mi brakowało – tworzenia czegoś. Pewnego ranka obudziłam się i widziałam, że fotografia jest wyznacznikiem mojego życia. Zdecydowałam się wrócić do szkoły i zająć się tym na poważnie. W 2009 roku ukończyłam Akademię Fotografii w Amsterdamie i od tamtego czasu nazywam się profesjonalną fotografką.
Mój dziadek był malarzem – tworzył wspaniałe dzieła, zwłaszcza portrety w stylu Rembrandta. Jego dom został zbombardowany podczas II wojny światowej, a on sam stracił w wyniki tego przedramiona. Mimo tego nie przestał malować – korzystał ze specjalnych protez.
Dwa lata później zmarł w wyniku zakażenia, ponieważ w tamtych czasach penicylina nie była dostępna dla cywili. Niestety, nigdy go nie poznałam, ale wierzę, że odziedziczyłam po nim te kreatywne geny.
Fotografowanie sprawia, że mam stały kontakt z moimi własnymi emocjami. To sposób wewnętrznego połączenia się ze sobą. Szukam momentów, które mnie poruszają. Wpływ na to ma piękno, samotność, miłość, horror, dziwactwo oraz wiele innych czynników.
Zapominam wtedy o świecie, który mnie otacza i wyobraźnia przejmuje władze nad wszystkim. Robienie zdjęć i szukanie tych wyjątkowych chwil to najlepsze, co występuje podczas tworzenia.
Moje zdjęcia zawsze dotyczą ludzkich istnień. Uwielbiam poznawać nowych ludzi, najchętniej spoza znanego mi świata. Mam na myśli: marynarzy, nastolatków, zakonnice, miłośników broni, kowbojów, rudych, myśliwych, woźnych...
Fascynują mnie historie ludzkich żyć – ich wybory, nieśmiałość, wygląd, wrażliwość oraz sposób patrzenia na życie i śmierć. Moje portretowanie zaczyna się od ciekawości. Zawsze próbuję wejść bez przeszkód w życia moich bohaterów, uwielbiam uczyć się ich spojrzenia na życie.
Mimo tego mam wrażenie, że patrząc na moje zdjęcia zobaczysz bardziej mnie, niż moich bohaterów. Wciskam guzik w aparacie, kiedy widzę w ich wyrazie twarzy coś, co mnie poruszy, więc właściwie patrząc na te obrazki, pokazuję ci mój punkt widzenia na świat.
Tematy moich zdjęć są różne. Czasem robię portrety dokumentalne, innym razem lubię dodać trochę własnej wyobraźni i stworzyć abstrakcyjne zdjęcia artystyczne. Lubię tę zmianę w mojej pracy. Potrzebuję tej różnorodności – nie chcę przez cały czas robić tego samego.
Od lat byłam zafascynowana rudowłosymi dziećmi. W 2007 roku zrobiłam pierwszy portret z serii „Flaming Grace”. Do dziś sfotografowałam wiele rudowłosych dzieci – nie tylko w Holandii, ale również w Stanach Zjdednoczonych oraz Irlandii.
Dlaczego? Po prostu dlatego, że uważam je za przepiękne! Te dzieci są mistyczne i magiczne. Popychają moją kreatywność do granic możliwości. Są dla mnie wizualną poezją!
Dzieci są prawdziwe i nie są świadome ich środowiska, co sprawia, że cudownie się z nimi pracuje. Są takie młode, a ich wygląd zapiera dech w piersi.
W trakcie trwania projektu dowiedziałam się wiele na temat genu MCR1, odpowiadającego za kolor włosów oraz usłyszałam wiele legend związanych z miedzianą barwą. Niektórzy mówią, że rudowłosi wyginą w przeciągu 100 najbliższych lat. To przez to, że gen nie jest na tyle silny, by przetrwać. Nie wiem, czy jest to prawdą, ale jeśli tak – to być może zapisałam właśnie coś na kartach historii.
Nie jest to zadziwiające, zwłaszcza że tylko 2% światowej populacji ma naturalnie ten kolor włosów. Zainteresowanie nim nie zawsze było pozytywne. W średniowieczu uważano, że rudzi spiskują z wiedźmami albo, że są wampirami lub wilkołakami. Często umierali wtedy od kołka w serce.
Wielokrotnie słyszałam historie, że rudowłosym dokuczano tylko ze względu na kolor ich włosów. Chwała Bogu, że oprócz tego są wychwalani na całym świecie. Współcześnie są organizowane zloty rudowłosych w kilku różnych krajach. Nie jestem jedyną miłośniczką tej nietuzinkowej grupy ludzi, który kochają ten piękny kolor włosów.
Do tego projektu wykorzystałam Canona 5D oraz 5D Mark III oraz lampę Canon Speedlite 580 EX, żeby wydobyć kolor. Kilka portretów zrobiłam przy wykorzystaniu lampy Elinchrome z softboksem. Pracuję również aparatem Mamiya RZ67 oraz średnioformatowymi filmami Kodaka.