Nikon 1 J1 - solidnie, ale bez rewolucji [test]
Firma Nikon pracowała 4 lata nad nowym bezlusterkowcem oraz systemem obiektywów do niego. Zaprojektowała od nowa matrycę z umiarkowaną liczbą megapikseli. Czy nowy Nikon 1 J1 rzeczywiście może sprostać wymaganiom klientów japońskiej marki?
31.10.2011 | aktual.: 01.08.2022 14:28
Firma Nikon pracowała 4 lata nad nowym bezlusterkowcem oraz systemem obiektywów do niego. Zaprojektowała od nowa matrycę z umiarkowaną liczbą megapikseli. Czy nowy Nikon 1 J1 rzeczywiście może sprostać wymaganiom klientów japońskiej marki?
Specyfikacja
Wewnątrz aparatu umieszczono matrycę High-Speed AF CMOS o rozmiarze CX, czyli 13,2 mm x 8,8 mm i rozdzielczości 10,1 Mpix. W połączeniu z procesorem obrazu Expeed 3 aparat umożliwia pracę z czułością ISO od 100 do 3200 oraz trybem seryjnym, w którym aparat osiąga prędkość fotografowania 10 kl./s z działającym autofokusem oraz nawet do 60 kl./s z zablokowanym AF. Nie mogło zabraknąć funkcji nagrywania filmów Full HD z dźwiękiem stereo (do 60 kl./s). Nikon 1 J1 łączy dwa rodzaje autofokusu – AF z 73-punktową detekcją fazową lub AF ze 135-punktową detekcją kontrastu, w zależności od potrzeb. Z tyłu znajduje się 3-calowy wyświetlacz LCD o rozdzielczości tylko 460 000 punktów. Aparat współpracuje z kartami pamięci SD/SDHC/SDXC.
Szczegółowe informacje na temat Nikona 1 J1 są na stronie producenta.
Ceny aparatów Nikon 1:
- Nikon 1 J1 w zestawie z obiektywem 1 NIKKOR VR 10–30 mm f/3.5-5.6 – 2599 zł
- Nikon 1 J1 w zestawie z obiektywem 1 NIKKOR 10 mm f/2.8 – 2899 zł
- Nikon 1 J1 w zestawie z obiektywami 1 NIKKOR VR 10–30 mm f/3.5-5.6 oraz 1 NIKKOR VR 30-110 mm f/3.5-5.6 – 3299 zł
- Nikon 1 J1 w zestawie z obiektywami 1 NIKKOR VR 10–30 mm f/3.5-5.6 oraz 1 NIKKOR VR 30-110 mm f/3.5-5.6 – 3599 zł (w kolorze różowym)
- Nikon 1 V1 w zestawie z obiektywem 1 NIKKOR VR 10-30 mm f/3.5-5.6 – 3799 zł
- Nikon 1 V1 w zestawie z obiektywem 1 NIKKOR 10 mm f/2.8 – 3999 zł
- Nikon 1 V1 w zestawie z obiektywami 1 NIKKOR VR 10–30 mm f/3.5-5.6 oraz 1 NIKKOR VR 30-110 mm f/3.5-5.6 – 4499 zł
Gdy bierze się po raz pierwszy do ręki nowego Nikona 1 J1, w oczy rzuca się przede wszystkim jego świetna jakość wykonania. Firma Nikon zawsze stosowała dobre materiały i nie inaczej jest w tym przypadku. Przednia część obudowy została wykonana ze stopu magnezu i pokryta czarnym, matowym lakierem. Tylna, plastikowa część jest półmatowa. Dla kontrastu, plastikowe przyciski z tyłu mocno błyszczą. Uniwersalne pokrętło chodzi całkiem dobrze, chociaż opór momentami jest zbyt mały, przez co zdarzało mi się przewijać zbyt wiele zdjęć naraz. Dobrze wygląda także tylny kawałek gumy, który ma chronić przed poślizgiem. Niestety, element ten nie spełnia swojego zadania, ponieważ jest zbyt mały, przeciętnie wyprofilowany oraz ma zbyt śliską powierzchnię.
Całość aparatu jest świetnie spasowana – korpus nie trzeszczy, a przyciski mają odpowiedni skok. Niestety, przeszkadza pewien szczegół. Klapka zakrywająca porty to lekkie nieporozumienie w sprzęcie tej klasy. Klapka nie ma systemu otwierania, jak np. w starym Lumiksie GF1. To zwykły kawałek gumy, luźno latający i przeszkadzający przy podłączaniu kabli.
Sam korpus bez akumulatora, karty pamięci i obiektywu, waży 234 g. To nieco więcej niż np. testowany ostatnio Lumix GF3 (225 g). Różnica jest jednak niewyczuwalna. Bezlusterkowiec Nikona jest stosunkowo lekki – wiele razy wydawało mi się, że zgubiłem aparat powieszony na ramieniu, mimo że spokojnie na nim wisiał. Aparat był tak lekki, że w ogóle go nie czułem. Wiele zależy jednak od użytego obiektywu.
Przejdźmy zatem do opisu szkieł premierowego systemu Nikon 1. Firma Nikon zastosowała nowy, trzeci w historii tej marki rodzaj bagnetu. Wraz z premierą Nikona 1 J1 oraz V1 zaprezentowano kilka obiektywów: 1 NIKKOR VR 10-30 mm, wysuwany teleobiektyw 1 NIKKOR VR 30-110 mm, stałoogniskowy obiektyw 1 NIKKOR 10 mm oraz 1 NIKKOR 10-100 mm PD-ZOOM. Do testów otrzymałem dwa pierwsze szkła. Oba obiektywy nie odbiegają jakością wykonania od samego aparatu – użyty plastik jest dobrej jakości, a guma zastosowana w pierścieniu ustawiania ogniskowej świetnie przylega i ma bardzo przyjemną fakturę. Sam pierścień pracuje z dużą kulturą, zachowując odpowiedni opór, ale umożliwia płynne nastawienie ostrości bez wysiłku. W przypadku obiektywu 30-110 mm opór przy kręceniu pierścieniem jest zwiększony przy ogniskowej 60 mm wzwyż, co znacząco ułatwia ustawianie przybliżenia.
Obiektywy mocuje się z dużą swobodą. Zupełnie nie rozumiem natomiast, dlaczego na obiektywie oraz bagnecie w inny sposób oznaczono miejsce, w którym należy spasować oba elementy. Może to nieco zmylić, szczególnie przy pierwszych próbach wymiany obiektywów. Kiedy już sobie z tym poradzimy, to samo mocowanie nie sprawia problemu.
Z tyłu znajduje się 3-calowy ekran LCD o rozdzielczości 460 tys. pikseli z proporcją obrazu 3:2. Standardem w konstrukcjach z wyższej półki powinny być ekrany o wyższej rozdzielczości. Mimo wszystko wyświetlacz Nikona 1 J1 zapewnia przyjemną pracę ze zdjęciami. To dobrej jakości, jasny ekran z wysokim kontrastem oraz niezłym oddaniem barw.
Niektórym osobom w nowym bezlusterkowcu brakuje ekranu dotykowego, który bardzo dobrze sprawdza się np. przy ustalaniu punktu ostrości. Rzeczywiście, byłoby to ciekawe urozmaicenie Nikona J1, szczególnie za cenę ok. 2500 zł.
Przyciski, pokrętła i korpus
Nikon 1 J1 to aparat skierowany do amatorów, a nie do profesjonalistów. Nic więc dziwnego, że na obudowie nie ma za wielu przycisków.
Na górnej ściance znajdują się 3 ważne przyciski – on/off, duży spust oraz nagrywanie wideo. Nie wystają - są ulokowane na poziomie obudowy. Nie przeszkadza to jednak w odnalezieniu odpowiedniego przycisku, gdy nie patrzy się na obudowę. Po lewej stronie ulokowano chowaną lampę błyskową.
Z tyłu króluje 3-calowy ekran, a obok niego po prawej stronie ulokowano zestaw przycisków oraz pokręteł. Z tyłu brakuje tarczy ustawień – w lustrzankach Nikona znajdują się aż 2 takie tarcze – z przodu oraz z tyłu. Tutaj zastąpiono ją specyficzną dźwignią obsługiwaną w górę i w dół. Umożliwia ona zmianę podstawowych parametrów ustawień zdjęć, a w trybie podglądu przybliżanie oraz oddalanie. To ciekawe rozwiązanie, które działa całkiem dobrze.
Obok znajduje się przycisk F, którego jednak nie można dostosować do swoich potrzeb. Zazwyczaj służy on do zmiany ustawień, do których sięga się dosyć rzadko (w porównaniu np. z wyborem czułości ISO), np. prędkości fotografowania.
Poniżej ulokowano tarczę trybów fotografowania, chociaż sam wybór na niej jest dosyć ubogi: filmowanie, fotografowanie, ruchome zdjęcia i Inteligentne wybieranie zdjęcia.
Zielona ikonka aparatu na tarczy sugeruje na pierwszy rzut oka, że jest to tryb automatyczny. Po wybraniu tej opcji aparat rzeczywiście może pracować z pełną automatyką, ale nie musi. W menu zaszyte są funkcje pozwalające na pracę także w trybach półautomatycznych oraz całkowicie manualnym. Twórcy chcieli chyba maksymalnie uprościć wybór, jednak w praktyce nie służy to niczemu dobremu. Dodanie 4 dodatkowych trybów na tarczy w niczym by nie przeszkodziło, wręcz przeciwnie - uprościłoby zmianę trybów PASM.
Poniżej znajduje się obrotowy nawigator, w którego środku jest przycisk OK. Dookoła ulokowano 4 przyciski – Disp, Podgląd, Menu oraz Kosz.
Z przodu brakuje wyprofilowanego uchwytu z materiałem antypoślizgowym. Aparat trzyma się dosyć mało stabilnie, bo dla projektantów najwyraźniej ważniejszy był dobry wygląd niż ergonomia. Wspomniałem też o świetnie wykonanej gumie z tyłu, ale nie spełnia ona swojej fukcji. Aparat trzyma się mało wygodnie.
Menu
Twórcy najwidoczniej chcą zmusić użytkowników Nikona 1 J1 do korzystania z trybów całkowicie automatycznych. Niestety, aparat nie ma menu podręcznego. Elementu, który w innych aparatach tego typu, jak np. Lumiksy czy Sony NEX, sprawdza się wyśmienicie. Wartość przysłony czy czasu naświetlania można zmienić bez kłopotów (dźwignia oraz obrotowy nawigator). Niestety, aby ustawić kilka innych kluczowych parametrów, w tym przede wszystkim czułość ISO, trzeba przedzierać się przez główne menu. W przypadku zdjęć, kiedy często zmienia się parametry ekspozycji, Nikon 1 J1 zupełnie się nie sprawdza.
Główne menu to dopracowany nikonowski klasyk. Jest przejrzyste, proste w obsłudze i nie powinno nastręczyć problemów nawet początkującym użytkownikom. To dobrze, bo chcąc ustawić wiele parametrów zdjęcia, trzeba się często nim posługiwać.
Po lewej stronie znajduje się kolumna z trzema ikonami głównych kategorii. Po prawej wyświetlana jest ich zawartość. Lewy pasek odrobinę się rozszerza, kiedy wybieramy główną kategorię, i pomniejsza w momencie przejścia do prawej strony.
Podgląd również jest utrzymany w klasycznym, sprawdzonym dla Nikona formacie. Aparat oferuje wiele trybów podglądu, chociaż najbardziej użyteczny wydaje się podgląd z danymi zdjęcia i histogramem oraz tradycyjny podgląd na całe zdjęcie.
Podsumowując, ergonomia Nikona 1 J1 nie stoi na wysokim poziomie, a w niektórych elementach wręcz leży. Mogę być wymagający w stosunku do aparatu, który jest jednym z najdroższych modeli w swojej klasie i miał zrewolucjonizować rynek.
Brak przedniego gripu, zbyt mała guma antypoślizgowa z tyłu, brak większej liczby przycisków funkcyjnych, brak możliwości spersonalizowania jedynego przycisku funkcyjnego, aż wreszcie brak podręcznego menu i możliwości szybkiego ustawiania podstawowych parametrów zdjęcia, obracany nawigator, który jest zbyt czuły, czy górna dźwignia, która uniemożliwia bardzo szybkie przestawianie parametrów zdjęcia. To główne zarzuty dotyczące ergonomii aparatu.
Nowe tryby
Nikon 1 J1 to nie uzupełnienie profesjonalnej lustrzanki. Jakkolwiek by próbować, nie sprawi radości fotografom, którzy kochają ręczne nastawy. Ale jeśli lubimy ustawić konkretny tryb i nie martwić się o resztę, to sprawa wygląda już o wiele lepiej.
Fotografowanie w praktyce
Na tylnej tarczy do wyboru są 4 tryby: filmowanie, fotografowanie, ruchome zdjęcia i Inteligentne wybieranie zdjęcia. W menu są również tryby P, A, S, M. I to na tyle.
Dwóch pierwszych nie trzeba omawiać. W trybie ruchome zdjęcia nagrywane są krótkie winiety filmowe wraz ze zdjęciami. Przy każdym wyzwoleniu migawki aparat rejestruje zdjęcie oraz około sekundowy film. Po wyświetleniu uzyskanego w ten sposób „ruchomego zdjęcia” w aparacie film jest odtwarzany w zwolnionym tempie przez ok. 2,5 s, a następnie wyświetlone zostaje zdjęcie.
Po wciśnięciu spustu do połowy w lewym górnym rogu ekranu pojawia się ikona, a aparat zaczyna zapełniać bufor pierwszymi zdjęciami. Po wciśnięciu spustu powstaje główne zdjęcie oraz film, który był rejestrowany jeszcze przed wciśnięciem przycisku do końca.
Gdy korzysta się z trybu Inteligentne wybieranie zdjęcia, przy każdym wyzwoleniu migawki aparat automatycznie wybiera najlepsze ujęcie oraz cztery zdjęcia będące kandydatami na najlepsze ujęcie. Wybór opiera się na kompozycji i ruchu.
Autofokus, prędkość zdjęć, szybkość działania
Autofokus działa dosyć sprawnie i celnie, chociaż miewa problem z łapaniem ostrości, nawet na stosunkowo prostych do przeanalizowania kadrach. Z reguły ostrzył jednak w czasie ok. 0,5 sekundy, co jest bardzo dobrym wynikiem. Jest dobrze, ale z pewnością nie tak dobrze, jak zapowiadał producent.
Do wyboru są 3 rodzaje autofokusu: pojedyncze pole, automatyczny wybór punktu ostrości oraz AF śledzący.
Prędkość działania aparatu jest bardzo dobra – nie zauważyłem problemów w czasie obsługi menu czy poglądu. Nie dziwi, że aparat zwalniał, zapisując serie zdjęć, szczególnie RAW-ów. Nie przeszkadzało to jednak w płynnym dalszym fotografowaniu.
Bezlusterkowiec japońskiego producenta imponuje prędkością zdjęć seryjnych. Nikon 1 J1 nie ma migawki mechanicznej, jak V1, tylko elektroniczną. Aparat oferuje prędkość 10, 30 lub 60 kl./s. Przy wykonywaniu zdjęć w formacie RAW bufor zapychał się po wykonaniu ok. 30-35 zdjęć, co jest wyśmienitym wynikiem. Aparat mimo to dalej wykonywał zdjęcia z autofokusem, tylko w o wiele mniejszej prędkości. Taka prędkość jest możliwa jest osiągnięcia głównie dzięki nowemu procesorowi Expeed 3. Według przedstawicieli Nikona to obecnie najszybszy procesor tego typu na świecie.
Chip potrafi przetworzyć zdjęcia o rozdzielczości do 600 Mpix na sekundę, a to oznacza 24 kl./s przy rozdzielczości 25 Mpix. Łatwo policzyć, że z matrycą 10 Mpix otrzymamy wynik 60 kl./s.
W Nikonie 1 J1 najbardziej spodobała mi się możliwość bieżącego podglądu wykonanych zdjęć nawet w długiej i szybkiej serii. Chodzi o to, że zdjęcia są wyświetlane w ułamku sekundy po ich wykonaniu, jedno po drugim. Bez opóźnień, zacinania się. Wspaniały efekt, przydatny np. w fotografii ulicznej czy reporterskiej.
Zdjęcia w terenie
Nikon 1 J1 jest stosunkowo nieduży i lekki, chociaż większy i cięższy od swoich konkurentów. W praktyce w niczym to jednak nie przeszkadza. Na wielu zdjęciach promocyjnych bezlusterkowce wyglądają na bardzo zgrabne, nawet z kitowym obiektywem 10-30 mm. Jest jednak pewien szkopuł – zoomy trzeba rozłożyć przed rozpoczęciem pracy, przez co aparat znacząco się powiększa. Ze zgrabnego kompaktu robi się aparat o wiele większy i już wcale nie tak poręczny. Na obiektywach znajduje się przycisk – blokada pozwalająca wysunąć obiektyw.
Przycisk ten zarazem uruchamia aparat. Niestety, konstruktorzy nie byli konsekwentni. Zamknięcie obiektywu nie wyłącza nowego Nikona. Problem ten mocno wydłuża proces uruchamiania aparatu, co może przeszkadzać np. kiedy chcemy szybko coś sfotografować. Pomijam już, że Nikon 1 J1 z rozkładanymi obiektywami wygląda po prostu kiepsko, a z osłonką przeciwsłoneczną wręcz śmiesznie.
Jakość zdjęćSzumy
Aparat jest wyposażony w system redukcji szumów. Jak widać, działa on dosyć mocno, co niestety owocuje spadkiem ostrości zdjęć.
Oddanie szczegółów
Więcej zdjęć znajdziecie na naszym profilu na Flickrze.
Przykładowe filmy
Idea bezlusterkowców jest dla mnie jasna – są to konstrukcje, które łączą najlepsze cechy lustrzanek (większa matryca, niezła ergonomia i wykonanie) z niedużymi rozmiarami kompaktów. Nikon 1 J1 niestety nie spełnia tych założeń.
Nikon najwyraźniej nie chciał zbytnio zbliżyć swojego bezlusterkowca do przynoszącego wielkie zyski segmentu lustrzanek, lokując model J1 bliżej zaawansowanych kompaktów. To w zasadzie pięknie zaprojektowany kompakt z wymiennymi obiektywami. Po lustrzankach odziedziczył chyba tylko wysoką jakość wykonania. Nie tego spodziewaliśmy się po tak uznanej marce jak Nikon, szczególnie że prace nad nowymi Nikonami 1 trwały ok. 4 lat.
Plusem jest z pewnością nowo zaprojektowana matryca CMOS. Nie jest zbyt duża (crop x 2,7), ale producent upakował na niej tylko 10 Mpix. Z niecierpliwością czekamy na nowe, stałoogniskowe, jasne szkła, które powinny wydobyć z sensora wiele dobrego. Jednak nawet jeśli korzysta się ze średniej klasy szkieł, aparat oferuje dobrą jakość fotografii. Wprawdzie wyraźne szumy pojawiają się już przy czułości ISO 800, to jednak oddanie szczegółów jest bardzo dobre nawet przy ISO 1600, co czasami nie zdarza się nawet tanim lustrzankom.
Pochwalić można także bardzo wysoką jakość wykonania – zarówno samego korpusu, jak i testowych obiektywów.
Nikon 1 J1 świetnie sprawuje się także, jeśli potrzebujemy dużej szybkości fotografowania. Aparat oferuje prędkość 10 kl./s przy pełnej jakości (nawet RAW) i do 60 kl./s przy pełnej jakości oraz zablokowanym autofokusie. To świetny wynik.
Na plus trzeba też policzyć możliwość nagrywania filmów Full HD (1080/60i lub 1080/30p) oraz w trybie zwolnionego tempa z prędkością do 1200 kl./s przy ograniczonej rozdzielczości.
Dobrze sprawuje się też szybki i precyzyjny autofokus. Nikon oddaje barwy w naturalny sposób.
Do minusów trzeba niestety zaliczyć przede wszystkim kiepską ergonomię, nawet jak na amatorski sprzęt. To w końcu Nikon, który jest jednym z droższych w swojej klasie. Możemy od tej firmy oczekiwać więcej niż od innych.
Nikonowi 1 J1 brakuje solidnego gripu, kilku przycisków funkcyjnych lub chociaż możliwości przypisania funkcji innym klawiszom. Wyjątkowo irytujący jest brak podręcznego menu. Górne pokrętło do ustawień parametrów ekspozycji zastąpiono dźwignią, która choć działa bardzo sprawnie i jest całkiem ciekawym wynalazkiem, to jednak uniemożliwia szybką zmianę parametrów. Z kolei obracany nawigator jest zdecydowanie zbyt czuły, co przeszkadza przy przeglądaniu zdjęć.
Nikon 1 J1 to bardzo solidny sprzęt, szczególnie dla amatorów. Nie spełnia jednak pokładanych w nim nadziei. Kosztuje przy tym ok. 2500 zł. To obecnie najdroższy bezlusterkowiec w swojej klasie.
Mimo wszystko kibicujemy Nikonowi. Część wad ergonomii zostanie pewnie usunięta wraz z pojawieniem się nowego firmware'u. Pamiętajmy też, że jest to dopiero pierwszy krok japońskiego producenta w segmencie bezlusterkowców. Oby kolejny był bardziej przemyślany.
[plus] Świetna jakość wykonania korpusu oraz obiektywów
[plus] Dobry, interesujący design
[plus] Dobry wyświetlacz, chociaż o nieco małej rozdzielczości (460 tys. punktów)
[plus] Dobrze wykonana dźwignia na tylnej ściance
[plus] Pokrętło w nawigatorze
[plus] Przejrzyste, proste i dopracowane graficznie menu główne
[plus] Rozbudowany, ale zrozumiały podgląd
[plus] Rozdzielczość matrycy tylko 10 Mpix
[plus] Mała ilość szumów do ISO 800
[plus] Bardzo dobra jakość zdjęć i oddanie szczegółów do ISO 1600
[plus] Imponująca prędkość zdjęć seryjnych oraz wydajność aparatu
[plus] Możliwość bezpośredniego, szybkiego podglądu zdjęć seryjnych
[minus] Brak przedniego gripu
[minus] Zbyt mała guma antypoślizgowa z tyłu
[minus] Brak większej liczby przycisków funkcyjnych
[minus] Brak możliwości spersonalizowania jedynego przycisku funkcyjnego
[minus] Brak podręcznego menu i możliwości szybkiego ustawiania podstawowych parametrów zdjęcia,
[minus] Obracany nawigator jest zbyt czuły
[minus] Górna dźwignia zamiast pokrętła, która uniemożliwia bardzo szybkie przestawianie parametrów zdjęcia
[minus] Zbyt mała matryca jak na bezlusterkowca (crop x 2,7)