Nikon D3500 pomoże ci uchwycić najważniejsze momenty w życiu [test]
Ostatnio miałam okazję przetestować nowego Nikona D3500. Jest to lustrzanka przeznaczona dla początkujących, której głównymi cechami mają być: łatwość obsługi i niewielkie rozmiary. Jak jest w praktyce? Zobaczcie sami.
21.09.2018 | aktual.: 26.07.2022 16:08
To, co pierwsze rzuca się w oczy po wyjęciu Nikona D3500 z pudełka, to faktycznie niewielkie rozmiary i niska waga. Firma przeprojektowała korpus i względem swojego poprzednika - D3400 - D3500 jest 30 gramów lżejszy i dobre kilka milimetrów mniejszy. Jeśli chodzi o ergonomię - tu chyba zaszły największe zmiany i te zmiany są na plus. Na tylnej ścianie aparatu znajdziemy ten sam 3-calowy nieruchomy ekran, co w poprzedniku, ale wszystkie przyciski sterowania zostały przeniesione na prawą stronę tak, żeby łatwo obsługiwać aparat jedną ręką. Szkoda tylko, że nie są one podświetlane, bo nowy układ może początkowo sprawiać trudności, kiedy jest ciemno.
Zmiany znajdziecie również na górnej ścianie aparatu. Przycisk "Info" przeniesiony został na tył aparatu z górnej ścianki, za to wcześniej częściowo schowane pokrętło wysunięto na wierzch, co wygląda według mnie lepiej. Liczba trybów fotografowania na kole nastaw została zredukowana o 2, a obok znajdziecie wajchę do włączania i wyłączania trybu LiveView - nie jest to najwygodniejsze rozwiązanie i przy dłuższym użytkowaniu bałabym się o jej żywotność. Nie jestem zwolenniczką małych, wystających i w dodatku ruchomych elementów, o które łatwo zahaczyć i złamać. Wydaje się, że po prostu zabrakło miejsca na kolejny przycisk.
Nikon zrezygnował z umieszczania jakichkolwiek przycisków z przodu korpusu, jak to miało miejsce w poprzednich modelach. Lampę włączymy przyciskiem po lewej stronie na tylnej ścianie.
Korpus Nikona D3500 jest wyraźnie węższy niż jego poprzednik. Gdyby nie wysunięta komora lustra, byłabym skłonna powiedzieć, że rozmiarami przypomina małe bezlusterkowce. Na plus jest to, że dzięki wysmukleniu body, aparat ma zdecydowanie głębszy uchwyt, dzięki czemu trzyma się go naprawdę wygodnie.
W środku nie zaszły szczególne zmiany - sercem aparatu jest ta sama 24-megapikselowa matryca CMOS DX i procesor EXPEED 4. Aparat oferuje 11 punktów autofokusa, ISO 100-25600 i zdjęcia seryjne z prędkością 5 kl./s.
Nikon D3500 wywarł na mnie dobre pierwsze wrażenie. Jak na lustrzankę dla początkujących, jest naprawdę dobrze wykonany, a jego ergonomia jest przemyślana. To, do czego mogę się przyczepić, to brak dedykowanego przycisku do zmiany ISO. Mógłby znaleźć się na korpusie zamiast przycisku odpowiedzialnego za tryb wyzwalania migawki.
W praktyce aparat sprawdza się dobrze. Testowałam go z obiektywem Nikkor 18-140 mm f/3.5-5.6 i muszę przyznać, że po podłączeniu tego niedużego i ciężkiego szkła, aparat nieco stracił na "fajności". Gdybym miała wybierać obiektyw do tej lustrzanki celowałabym w małe, lekkie obiektywy stałoogniskowe. Dostałam jednak taki, więc takim fotografowałam.
Wybrałam się z Nikonem D3500 kilka razy na spacer. Wiedząc, że jest to lustrzanka dla początkujących, nie starałam się z niego wyciągnąć jak najwięcej, a raczej nastawiłam się na fotografowanie w trybie automatycznym lub półautomatycznym, czasem tylko używając ustawień manualnych. Nie chciałam też testować go w świetnych warunkach oświetleniowych, bo dla dzisiejszych aparatów to żadne wyzwanie.
Aparat działa bardzo dobrze. Pozytywnie zaskoczył mnie autofokus podczas podglądu na żywo, bo działa nawet sprawnie. "Nawet sprawnie" to w tym przypadku podstawowych lustrzanek świetny wynik.
Test ISO wypada przyzwoicie do ISO 3200 jest dobrze. Przy tej wartości zaczyna się nieznaczna utrata szczegółów. Przy ISO 6400 jakość zdjęcia jest już wyraźnie słabsza i widać to na powiększeniu. Mimo to, do codziennego, amatorskiego użytkowania, jakość zdjęć na wysokich czułościach jest w zupełności wystarczająca.
Niestety aparat na trybach automatycznych zbyt często podbija wysoko czułość, kiedy spokojnie można wydłużyć czas. Ciągłe zmienianie czułości w menu aparatu jest uciążliwe, a automatyczny wybór po prostu się nie sprawdza - zresztą jak w większości aparatów.
Kiedy fotografowałam zachód słońca na trybie automatycznym aparat wybrał najwyższą dostępną czułość i czas 1/800 s. O wiele lepszej jakości zdjęcie uzyskałam obniżając czułość do ISO 3600 i wydłużając czas do 1/160s. Spokojnie mogłam zrobić ostre zdjęcie z ręki nawet przy najdłuższej ogniskowej, a szumy nie są tak wyraźne. Jeśli więc planujecie fotografować w trybie automatycznym w słabym oświetleniu, musicie liczyć się z tym, żeby zmieniać ISO ręcznie, lub wyznaczyć górną granicę automatycznego ISO w menu aparatu.
W dzień aparat działa bez zarzutu - szybko i sprawnie. Jeśli nudzi wam się zwykłe fotografowanie, możecie wybierać z pośród 11 efektów: żywe kolory, pop, noktowizor, efekt aparatu zabawkowego, efekt minatury, sylwetka, ilustracja, high key i low key. Nie przepadam za tego typu filtrami, ale jak ktoś lubi - to są.
Dla początkujących jest też przewodnik, który pomoże zrozumieć, jak działa aparat i poprowadzi za rękę w świat fotografii. Aparat można również obsługiwać z poziomu smartfona i przesyłać zdjęcia na telefon.
Porównując konkurencyjną lustrzankę dla początkujących - Canona EOS 2000D widać, że Nikon D3500 jest mniejszy i moim zdaniem nieco ładniejszy. Pomimo tego, że oba korpusy wykonane są z tworzywa sztucznego, to te użyte w Nikonie wydaje mi się być nieco przyjemniejsze w ogólnym odczuciu. Aparat nie jest tak bardzo "plastikowy", jak Canon.
Podsumowując, Nikon D3500 to przyzwoity aparat dla początkujących fotografów, ale też dla osób, które po prostu chcą dokumentować najważniejsze chwile w swoim życiu. Fotografowanie nim jest proste i poza drobnymi mankamentami, jak niepodświetlane przyciski, przyjemne. Jego obecność nie przeszkadzała mi podczas spaceru w górskim lesie, mimo, że przez niemal całą drogę miałam go na szyi, a to bardzo duża zaleta.
Na plus jest też cena. Nowy model z serii 3000 jest tańszy, niż jego poprzednik w dniu premiery. Za zestaw z obiektywem AF-P DX 18–55 VR przyjdzie wam zapłacić 2299 zł (w 2016 roku Nikon D3400 z tym samym obiektywem kosztował 2361 zł). Nowy aparat jest więc mniejszy i tańszy.