Nikon D5200 - mała wielka lustrzanka [wideotest]

Nikon D5200 to następca docenionego D5100. Czy ulepszony układ autofokusu w połączeniu z matrycą o większej ilości pikseli zapewnią powtórzenie sukcesu? Tego pewnie dowiemy się w niedalekiej przyszłości.

©JK
©JK
Jakub Kaźmierczyk

26.02.2013 | aktual.: 26.07.2022 20:19

Wideotest

Nikon D5200 to następca docenionego D5100. Czy ulepszony układ autofokusu w połączeniu z matrycą o większej ilości pikseli zapewnią powtórzenie sukcesu? Tego pewnie dowiemy się w niedalekiej przyszłości.

Nikon D5200 - test, review [PL]


Obraz

Budowa i obsługa

©JK
©JK

Aparat został zrobiony z dobrej jakości chropowatego plastiku. Spasowanie elementów zasługuje na pochwałę – żaden z nich się nie ugina, nic nie skrzypi. Dobrze wyprofilowany grip i miejsce pod kciuk pokryte są gumą, która sprawia wrażenie solidnej i odpowiednio dopasowanej. Pod klapką na lewej części korpusu znajdują się złącza USB/AV, GPS, mikrofonu i HDMI. Nikon D5200 obsługuje moduł GPS (GP-1, cena ok. 800 zł) i Wi-Fi (WU-1a, cena ok 300zł), dzięki czemu możliwe jest geotagowanie zdjęć lub komunikacja z urządzeniami mobilnymi. Na prawej ścianie standardowo umieszczono gniazdo kart SD/SDHC/SDXC, a u dołu baterię. Klapki nie są w żaden sposób uszczelnione, ale od aparatu tej klasy nie można tego oczekiwać.

©JK
©JK

Na górnej ścianie wszystkie przełączniki i przyciski ulokowano po prawej stronie. Przy kole trybów jest przełącznik trybu Live View, a w jego sąsiedztwie przyciski nagrywania wideo, korekcji ekspozycji, info i przełącznik napędu oraz oczywiście spust migawki. Wszystkie przyciski obsługuje się palcem wskazującym. Po przyzwyczajeniu się do ich ustawienia obsługa aparatu jest prosta i przyjemna. Na przeciwległej stronie, na obrysie bagnetu, umieszczono przycisk funkcyjny (który może służyć m.in do zmiany ISO czy balansu bieli) oraz przycisk otwierający lampę błyskową.

Na tylnej ścianie wszystkie przyciski są po prawej stronie, z wyjątkiem przycisku menu, który jako jedyny znalazł się w lewej górnej części tylnej aparatu.

Nawigator jest bardzo wygodny z uwagi na wyraźny skok przycisków i optymalną wielkość. Wszystkie przyciski mają odpowiedni rozmiar, a ich obsługa jest naprawdę przyjemna. Pod kciukiem znajduje się koło nastaw. W trybie M służy do zmiany czasu ekspozycji, a po wciśnięciu przycisku zmiany kompensacji ekspozycji - do zmiany przysłony. Oczywiście nie obraziłbym się, gdybym pod palcem wskazującym znalazł drugie koło nastaw, ale w tej klasie standardem jest jedno.

©JK
©JK

Korpus jest dość mały, ale w niezbyt dużych dłoniach leży naprawdę dobrze. Cała moja dłoń łącznie z małym palcem mieści się na korpusie. Waga 555 gramów z baterią sprawia, że całodniowe wycieczki z D5200 w ręce nie dają się we znaki. Ergonomia Nikona D5200 stoi na wysokim poziomie, choć przydałby się jeszcze jeden przycisk funkcyjny. Nie mam również zastrzeżeń do wykonania aparatu.

Menu

Menu zostało dobrze zaprojektowane, klasycznie dla Nikona. Podzielone jest na sześć głównych kart, w których opcje ułożone są w logiczny sposób. Każdy, kto wcześniej używał Nikona, bez problemu odnajdzie żądane funkcje. Przydatne jest również menu podręczne, wyświetlane pod parametrami ekspozycji. Dostępne są w nim takie opcje, jak jakość obrazu, bracketing, ustawienia AF czy pomiaru światła. Sam ekran wyświetlający parametry wygląda ciekawie. Nikon symuluje pokrętło zmiany czasu ekspozycji, a wirtualna przysłona reaguje wraz ze zmianą jej wartości. Co ważne, przy tak interesującym wyglądzie ekran nie traci na funkcjonalności ani czytelności.

Fotografowanie i filmy w praktyce****Zdjęcia

Na tylnej ścianie znajduje się 3-calowy, ruchomy wyświetlacz o rozdzielczości 921 tys. punktów. Wyświetlany na nim obraz jest szczegółowy, a kolory wiernie odwzorowane. Z uwagi na dużą jasność nie ma problemu z fotografowaniem ani filmowaniem w słoneczne dni. Szkoda, że Nikon nie zdecydował się na umieszczenie funkcji dotykowej. Ułatwiłoby to wybieranie miejsca ostrości podczas fotografowania w trybie Live View. System mocowania wyświetlacza do korpusu jest naprawdę solidny, a dzięki możliwości odwrócenia ekranu nie ma obaw o jego porysowanie podczas transportu.

Nad wyświetlaczem umieszczono klasyczny wizjer w układzie lusterkowym. Wizjer ze względu na brak pryzmatu pentagonalnego jest dość mały, ale pozwala na komfortowe kadrowanie, choć na manualne ostrzenie bym się nie zdecydował. W wizjerze wyświetlane są wszystkie najbardziej potrzebne informacje, czyli czas ekspozycji, przysłona, ISO i drabinka ekspozycji. Dodatkowo w wizjerze może zostać wyświetlona siatka, co jest bardzo przydatne, szczególnie dla mnie, ponieważ mam kłopot z robieniem prostych zdjęć. Podświetlenie punktów AF na jasnych powierzchniach ma kolor czarny, a na ciemnych czerwony.

©JK
©JK

Aparat wyposażono w matrycę o rozdzielczości 24 Mpix i pliki RAW zapisywane są, niestety, tylko w takiej rozdzielczości. Szkoda, że Nikon nie zastosował, tak jak Canon, tzw. małych RAW-ów. Wspominam o tym już w trzecim teście aparatu tej firmy. Nie zawsze fotograf (zwłaszcza początkujący) potrzebuje tak dużych plików, a nie chcąc rezygnować z zapisu RAW, zdany jest na pełną rozdzielczość. Wymaga to większych kart pamięci, większych dysków twardych i mocniejszego komputera do obróbki zdjęć.

Nie obeszło się bez wpadek. Podczas tygodniowych testów na ulicach Madrytu mocno irytowały mnie dwie rzeczy. Wizjer nie ma czujnika zbliżeniowego, przez co wyświetlacz świeci mimo przyłożonego oka do wizjera. W dzień nie ma to wpływu na komfort fotografowania, ale w nocy niepotrzebnie oślepia. Kolejną denerwującą rzeczą jest zmiana parametrów w trybie Live view. Niestety, po włączeniu trybu manualnego do nagrywania wideo nie ma możliwości zmiany przysłony. Nieważne, czy chcemy fotografować czy filmować – jeśli zaznaczymy opcję głęboko w menu, po prostu przysłona w trybie Live View jest zamrożona i operujemy jedynie czasem i ISO. Aby zmienić przysłonę, trzeba wyjść z trybu Live View, następnie ustawić żądaną wartość, następnie jeszcze raz włączyć tryb LV. Mam nadzieję, że zostanie to poprawione w kolejnych wersjach firmware’u, bo jest niesłychanie drażniące.

Funkcje dodatkowe

Na kole trybów znajdują się wszystkie podstawowe funkcje, jak również tryb scen i efektów. Wspomniane efekty to m.in. hi i low-key, efekt miniatury, szkic czy noktowizor. Efekty mogą być wyświetlane w trybie Live View, możliwe jest też nagrywanie filmów z zastosowanymi efektami, ale przy mocno ingerujących w obraz, takich jak efekt miniatury czy szkic, liczba klatek na sekundę znacząco spada. Menu scen zawiera podstawowe tryby, takie jak blask świec czy zachód słońca. Szkoda, że w D5200 zabrakło funkcji fotografowania panoramy.

Szybkość/autofokus

Szybkość to jedna z największych zalet tego aparatu. Prędkość wykonywania zdjęć seryjnych wynosi 5 kl./s. Jeśli korzysta się z szybkiej karty (ja używałem Sandisk 16GB Ultra Class 10, 30 mb./s), dane deklarowane przez producenta pokrywają się z rzeczywistością. Pierwsze siedem zdjęć Nikon zapisuje z prędkością 5 kl./s, następnie prędkość spada do 2 kl./s, ale nie ma możliwości unieruchomienia aparatu przez zapełnienie bufora. Pliki JPG w najlepszej jakości zapisywane są bez opóźnień, a liczba klatek na sekundę nie spada. Po wykonaniu serii RAW-ów niemal natychmiast można obejrzeć wykonane zdjęcia; aparat mimo zapisywania dużych plików nie zwalnia. To duże zaskoczenie, ponieważ wiele znacznie droższych urządzeń po prostu odmawia współpracy, dopóki nie zapisze przynajmniej części zdjęć. Wynik zasługujący na uznanie, szczególnie że matryca ma rozdzielczość 24 Mpix.

©JK
©JK

Autofokus to kolejna zaleta D5200. Zastosowano w nim chwalony moduł z wyższego o klasę modelu D7000. Układ o nazwie Multi-CAM 4800DX wyposażony jest w 39 punktów, w tym 9 centralnych krzyżowych. AF działa szybko, celnie i z dużą kulturą. Rzadko zdarza się, żeby obiektyw przejechał całą skalę ostrości przed jej potwierdzeniem. W trudnych warunkach oświetleniowych przydaje się wbudowana lampa wspomagająca. Należy również pamiętać, że korpus nie jest wyposażony w tzw. śrubokręt, czyli silnik napędzający układ AF w nieco starszych obiektywach, które nie mają własnego silnika. Na szczęście Nikon odświeżył takie obiektywy jak 50/1.8 czy 85/1.8, więc nie jest to tak denerwujące jak na początku serii D3* I D5*.

Szybkość działania aparatu, zarówno zdjęć seryjnych i pracy autofokusu jest zaskakująco dobra. Mimo że sprzęt musi uporać się z RAW-ami, których waga rzadko kiedy jest niższa niż 26 MB, nie daje tego po sobie poznać. Za to duży plus!

Filmy

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=eTizBK3Pthk[/youtube]

Filmy to kolejna mocna strona aparatu. Do wyboru jest rozdzielczość 640 x 480 (25 fps), HD 720p (50p) i Full HD 1920 x 1080 w prędkościach 24p, 25p i 50i. Oznacza to możliwość dwukrotnego spowolnienia odtwarzania filmu bez utraty płynności. Nagrania mają rozszerzenie .mov, dzięki czemu ich zapis na komputerze nie wymaga osobnego konwertera. Moją uwagę zwrócił pomiar światła, który przy przejściach między światłem a cieniem nie reaguje z wyraźnym skokiem, tylko z przyjemną płynnością, dzięki czemu rozjaśnianie lub przyciemnianie obrazu przebiega bardzo dobrze. Nie zauważyłem również efektu mory czy aliasingu. Efekt rolling shutter jest widoczny, ale nie doskwiera. W tym miejscu znajdziecie film nakręcony przy 50 kl./s. prosto z aparatu.

Dźwięk nagrywany jest za pomocą stereofonicznego mikrofonu umieszczonego przy stopce lampy błyskowej, który ma 20-stopniową regulację czułości. Dźwięk nadaje się do amatorskich nagrań, do bardziej profesjonalnych trzeba wykorzystać zewnętrzne urządzenie. Do minusów zaliczam również utrudnioną zmianę parametrów, o której pisałem w pierwszej części testu. O autofokusie w trybie filmowania raczej należy zapomnieć. Obiektyw niejednokrotnie musi przejechać całą skalę ostrości, żeby wyostrzyć obraz, przez co film staje się męczący dla oczu przez ciągłe rozostrzanie obrazu. Zdecydowanie lepiej wybrać tryb manualnego ostrzenia.

Jakość zdjęć – szumy

Przyzwyczaiłem się do tego, że matryce mają coraz więcej pikseli, ale często w parze z tym idzie pogorszenie jakości zdjęć. Nikon jednak zdał egzamin. Rozdzielczość matrycy wynosi 24,7 Mpix, z czego efektywnych jest 24. Sensor pracuje w zakresie czułości ISO 100-6400 z możliwością rozszerzenia o dwie działki przysłony w górę, do wartości ISO 25600. Do ISO 800 szumy praktycznie nie występują. Wartości od ISO 1600 do 6400 charakteryzują się jednorodnym, przyjemnym cyfrowym ziarnem. Wartość ISO 6400 prezentuje się naprawdę dobrze, bez plam kolorystycznych. Jednak każda wartość rozszerzalna degraduje obraz lawinowo, więc o ISO 12800 i 25600 można zapomnieć.

©JK
©JK

Nikon D5200 generuje 14-bitowe RAW-y, co docenią osoby fotografujące sceny z szeroką rozpiętością tonalną. Za to duży plus! Wszystkie natywne dla matrycy czułości charakteryzują się bardzo dużą kulturą, a jakość obrazu robi wrażenie. Widać, że Nikon przed tak gęstym upakowaniem matrycy zadbał o to, aby nie odbijało się to na jakości zdjęć. Po przeskalowaniu fotografii do mniejszych rozmiarów mają one jeszcze lepszą jakość.

ISO 100
ISO 100
ISO 200
ISO 200
ISO 400
ISO 400
ISO 800
ISO 800
ISO 1600
ISO 1600
ISO 3200
ISO 3200
ISO 6400
ISO 6400
ISO 12800
ISO 12800
ISO 25600
ISO 25600

Jakość zdjęć – odwzorowanie szczegółów

Oddanie szczegółów wypada niemal tak samo dobrze jak ilość szumów. Do ISO 3200 szczegóły nie są degradowane. Dopiero od wartości ISO 6400 drobne linie na banknocie 50 zł zaczynają się zlewać. Wartości generowane sztucznie degradują szczegóły na zdjęciach. Jestem pod dużym wrażeniem osiągów matrycy. Swoją drogą jestem ciekaw, czy Canon w 700D umieści nowy sensor, ponieważ konkurencja wyraźnie go wyprzedza.

ISO 100
ISO 100
ISO 200
ISO 200
ISO 400
ISO 400
ISO 800
ISO 800
ISO 1600
ISO 1600
ISO 3200
ISO 3200
ISO 6400
ISO 6400
ISO 12800
ISO 12800
ISO 25600
ISO 25600

PodsumowanieTo, co się podoba

Nikon D5200 bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Na uwagę zasługuje bardzo solidne wykonanie, nawet jak na plastik. Choć aparat jest nieduży i niewiele waży, trzyma się go w rękach pewnie i wygodnie. Dzięki temu tydzień chodzenia po Madrycie był naprawdę przyjemny, mimo braku paska, o którym po prostu zapomniałem. Ergonomia również nie pozostawia wiele do życzenia. Największe wrażenie zrobiły na mnie dwie rzeczy: szybkość działania i jakość obrazu. Nie udało mi się zmusić aparatu do tego, żeby odmówił współpracy z powodu zapchanego bufora – zawsze ochoczo robił zdjęcia i niemal natychmiast wyświetlały się one na ekranie. Nieważne, czy zapisywałem RAW-y czy JPG-i. To bardzo dobry wynik, szczególnie że dużo droższe aparaty miały z tym problem. Autofokus przeniesiony z Nikona D7000 działa świetnie, szybko i celnie, czyli dokładnie tak, jak tego oczekuję.

Także jakość obrazu zasługuje na słowa uznania. Ilość szumów i oddanie szczegółów są na bardzo wysokim poziomie. Nikon, decydując się na matrycę o tak dużej liczbie pikseli, nie zapomniał o jakości, dzięki czemu fotograf ma do dyspozycji dużo pikseli bez straty jakości. Tak trzymać! Nie mógłbym nie wspomnieć o jakości filmów i pomiarze światła podczas filmowania. W tej materii prym wiedzie Canon, ale Nikon, stosując Full HD 50i, zrobił duży krok naprzód. Niemal całkowity brak mory i aliasingu to kolejna zaleta. W filmowaniu ze slidera bardzo pomocny jest obracany wyświetlacz.

To, co się nie podoba

Nikon dopracował to, co znajduje się pod obudową, ale brak możliwości sterowania przysłoną w trybie Live View jest naprawdę denerwujący (przy włączonych ustawieniach manualnych dla filmów). Przydałby się również czujnik zbliżeniowy, wyłączający główny wyświetlacz. Owszem – wyłącza się po wciśnięciu spustu migawki do połowy, ale podczas kadrowania drażni, świecąc prosto w policzek. Szkoda, że Nikon nie zdecydował się na umieszczenie jeszcze jednego przycisku funkcyjnego, szczególnie że da się przyporządkować aż 14 różnych funkcji do jednego przycisku. Myślę, że w pracy w trybie Live View przydałby się również dotykowy wyświetlacz, dzięki któremu wybranie miejsca ostrzenia byłoby zdecydowanie łatwiejsze. Do minusów zaliczam też brak możliwości wyboru mniejszych plików RAW. Pomstuję na to w każdym teście Nikona: od D800, przez D3200, do D5200. Robiąc zdjęcia na wyjazdach Canonem 5D Mark II, najczęściej korzystam z RAW-ów 10 MP. Dzięki temu nie tracę możliwości, jakie daje ten tryb zapisu, ale oszczędzam miejsce na kartach i dysku. Używając Nikona D5200, jest się zdanym na 24-megapikselowe pliki, które często są po prostu zbyt duże do codziennych zastosowań.

W związku z tym, że jest to aparat dla początkujących fotografów, przydałby się również tryb przewodnika znany z D3200, który jasno i klarownie wprowadza adepta fotografii w jej tajniki. Wymienione wyżej wady nie zniechęcają jednak do fotografowania. Są to raczej elementy, które mogłyby zostać dopracowane, ale nie wpływają negatywnie na postrzeganie sprzętu jako całości.

Werdykt

Nikon D5200 to bardzo udany aparat. Podczas tygodniowych testów w Madrycie bardzo go doceniłem. Niewielki korpus i świetne parametry składają się na wysoką ocenę. Aparat świetnie wpasowuje się między Nikona D3200 i D7000. Owszem, nieraz zdarzyło mi się szukać drugiego koła nastaw pod kciukiem, ale trzeba pamiętać, że to sprzęt dla początkujących. Na różnego rodzaju wyjazdy zawsze biorę zestaw Canon 5D Mark II z obiektywem 17-40 mm, tym razem wziąłem Nikona D5200 z obiektywem 10-24/3.5-4.5 G ED - i nie zawiodłem się. Mało tego – mogę powiedzieć, że był to dobry wybór, bo zestaw jest mniejszy i lżejszy.

Cena około 2800 za korpus nie jest niska, niemal tyle samo kosztuje większy brat, D7000. Należy przy tym pamiętać, że jest to nowsza konstrukcja, a wielu użytkowników przedkłada niewielką wagę nad lepszą ergonomię. Na szczęście aparaty z segmentu entry-level dość szybko tanieją, więc w niedługim czasie można się spodziewać spadku ceny tego modelu. Nikon D5200 to aparat naprawdę godny polecenia!

Obraz

Przykładowe zdjęcia

Przykładowe zdjęcia zrobione były w Madrycie. Użyty obiektyw to Nikkor 10-24mm/3.5-4.5. Zapisane były w formacie RAW i wywołane przy standardowych ustawieniach w Adobe Lighroom 4.3, chyba że opis pod zdjęciem mówi inaczej. Więcej zdjęć znajdziecie na naszym profilu w serwisie Flickr.

1/80, f/4.5, ISO 200
1/80, f/4.5, ISO 200
1/160, f/6.3, ISO 400
1/160, f/6.3, ISO 400
1/160, f/7.1, ISO 6400
1/160, f/7.1, ISO 6400
1/400, f/10, ISO 25600
1/400, f/10, ISO 25600
1/400, f/10, ISO 200
1/400, f/10, ISO 200
1/320, f/7.1, ISO 200
1/320, f/7.1, ISO 200
1/320, f/9, ISO 100
1/320, f/9, ISO 100
1/40, f/22, ISO 100
1/40, f/22, ISO 100
1/250, f/8, ISO 100
1/250, f/8, ISO 100
1/320, f/9, ISO 100
1/320, f/9, ISO 100
1/250, f/8, ISO 100
1/250, f/8, ISO 100
1/250, f/8, ISO 100, możliwości matrycy, Lightroom 4.3
1/250, f/8, ISO 100, możliwości matrycy, Lightroom 4.3
1/15, f/22, ISO 100
1/15, f/22, ISO 100
1/320, f/3.5, ISO 100
1/320, f/3.5, ISO 100
1/13, f/5.6, ISO 100
1/13, f/5.6, ISO 100
1/500, f/11, ISO 200
1/500, f/11, ISO 200
1/100, f/5, ISO 1600
1/100, f/5, ISO 1600
1/200, f/8, ISO 200
1/200, f/8, ISO 200
1/100, f/8, ISO 200
1/100, f/8, ISO 200
Źródło artykułu:WP Fotoblogia
testyLustrzanki cyfroweSprzęt fotograficzny
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)