Nowe oblicze fotografii mody w zdjęciach Jana Mielke
Z jednej strony jego zdjęcia przypominają kadry mistrz ów fotografii mody, jak Richard Avedon, z drugiej zaś wprowadzają zew świeżego powietrza. Na fotografiach Jana Mielke królują emocje i mocne spojrzenia, które przeszywają widza na wskroś. Oto, co mówi o sobie o swoich pracach sam artysta.
Jan Mielke: Pierwsze zdjęcia zrobiłem aparatem Agfamatic 100, który dostałem od rodziców, kiedy byłem dzieckiem. Myślę, ze można powiedzieć, że fotografuję od zawsze.
Kiedy skończyłem szkołę, faktycznie pracowałem jako asystent fotografów. Na początku robiłem dla dużego studia reklamowego w Norymberdze, później przeprowadziłem się do Berlina i pracowałem tam dla różnych fotografów.
Uwielbiam wielkie, katalogowe sesje zdjęciowe. Spędzanie czasu z jedną ekipą przez dwa tygodnie w RPA lub Miami stwarza miłą i bardzo intymną atmosferę.
Uważam, że zawsze chodzi o ujęcie tej wyjątkowej chwili, w której widzisz więcej niż tylko piękną modelkę w ładnych ubraniach. Stworzenie odpowiedniej atmosfery nie jest łatwe. Nie można wymusić tej chwili, tego uczucia. Czasem podczas dużych i szybkich sesji komercyjnych jest to niemal niemożliwe.
Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Te uczucia różnią się przy każdej sesji. Zawsze jest tak, że coś innego wymaga twojej uwagi. Przy niektórych zdjęciach jestem bardzo wyluzowany i potrafię naprawdę dobrze bawić się z ekipą i modelkami. Czasem jest tak, że sesja jest bardzo stresująca i czuję się strasznie pusty, gdy wracam do domu.
Bez względu na to jak wyczerpująca lub łatwa jest dana sesja, myślę, że fotografowanie daje mi szczęście.
Moje portfolio jest w większości robione aparatami tradycyjnymi. Często używam Polaroidów. Oprócz klasyków, jak Polaroid 600 lub IMAGE, uwielbiam fotografować moim Polaroidem LAND 180. Właśnie nim zrobiłem najlepsze zdjęcia.
Używam również analogowego Nikona F90X oraz aparatu średnioformatowego Mamiya 645 AFDII. Do zleceń komercyjnych wykorzystuję Nikona D4.