Nowoczesne portrety klasycznych rzemieślników, którym grozi wyginięcie
Niektóre zawody powoli chylą się ku upadkowi. Niektóre dumnie wracają do łask. Stara szkoła rzemieślnicza niechybnie zanika, jednak z nadzieją spogląda na młodych ludzi. Patrzeć w przyszłość, nie zapominając o przeszłości.
Młody, włoski fotograf Mattia Balsamini przez rok odwiedzał starych rzemieślników na podmiejskich terenach Włoch. Wraz z Alessandro Venierem, który również jest fotografem portretował jedynych w swoim rodzaju rzemieślników.
Swoje fotografie zebrali w kolekcji pod prostym tytułem Makers, z której wyrósł projekt jeszcze bardziej namacalny, a mianowicie album.
Mattia i Alessandro zebrali swoje fotografie w albumie Modern Portraits of Old Craftsmanship.
„Album jest wynikiem półtorarocznej pracy i poszukiwań na prowincji." – opowiada Mattia – "Odwiedziliśmy ponad 60 warsztatów i spotkaliśmy ostatnią generację przedstawicieli zawodów, którym powoli grozi wyginięcie.”
Artyści fotografowali swoich bohaterów w miejscach, do których zwyczajny klient z reguły nie ma dostępu. Spotkali rzemieślników, którzy robią to samo co w przeszłości, nadal są w tym samym miejscu co kiedyś i używają tych samych narzędzi.
Pomimo postępującemu rozwojowi i modernizacji wszelkich działek zawodowych pozostają we własnym wehikule czasu oferując klientom usługi godne tych zachwalanych przez naszych czasów. Każdy z nas na pewno słyszał nie raz nieśmiertelne „A za moich czasów to dopiero…!”
Ze zdjęć uśmiechają się do nas rubaszny twórca czekoladek i tradycyjny golibroda. Z sentymentem na twarzy wpatrują się w obiektyw floryści i szewc, a pasterz owiec opiera się na lasce, dumny ze swojego stada.
To co pokazują nam włoscy fotografowie to jedno z ostatnich spojrzeń na tych artystów. Jedno z nielicznych wślizgnięć się na zaplecza sklepików i do małych, rodzinnych warsztatów.
Być może my już nigdy nie będziemy mieli okazji zobaczyć golibrody albo litografa. Pozostaje mieć nadzieję, że moda na retro i zamiłowanie do odgrzebywania przeszłości to nie jest tylko chwilowe zauroczenie tym co było, i dane nam będzie spotkać cukiernika z prawdziwego zdarzenia albo zduna. Ja trzymam kciuki.