O fotografowaniu w podróży z ekspertem - rozmawiamy z Marcinem Dobasem

Fotograficzna wyprawa - spontaniczna czy planowana? Jak przygotować się do wyjazdu i wyjść z podróży bez szkody dla siebie i sprzętu? O tym, jak robić dobre zdjęcia, niezależnie od tego, gdzie jedziemy - w Alpy, do Rzymu czy do Rzeszowa, a także o ciekawskich fokach i o tym, dlaczego na Spitsbergenie nie należy rozstawać się ze strzelbą, rozmawiamy z fotografem i podróżnikiem Marcinem Dobasem, który świat zna jak własną kieszeń.

© Marcin Dobas
© Marcin Dobas
Olga Drenda

11.07.2013 | aktual.: 26.07.2022 20:13

Fotograficzna wyprawa - spontaniczna czy planowana? Jak przygotować się do wyjazdu i wyjść z podróży bez szkody dla siebie i sprzętu? O tym, jak robić dobre zdjęcia, niezależnie od tego, gdzie jedziemy - w Alpy, do Rzymu czy do Rzeszowa, a także o ciekawskich fokach i o tym, dlaczego na Spitsbergenie nie należy rozstawać się ze strzelbą, rozmawiamy z fotografem i podróżnikiem Marcinem Dobasem, który świat zna jak własną kieszeń.

Jak lepiej fotografować w podróży: z gotowym planem, serią przyszłych ujęć w głowie, listą miejsc, które chcemy mieć na zdjęciu, czy raczej zdać się na przypadek?

W moim odczuciu zdecydowanie lepiej być przygotowanym do wyjazdu niż zdawać się na przypadek. Jeśli przed wyjazdem przeszperamy przewodniki, albumy, pooglądamy zdjęcia na stronach dobrych agencji fotograficznych - będziemy wiedzieli co ciekawego i wartego sfotografowania będziemy mijać podczas naszej podróży. Oczywiście jest pewne niebezpieczeństwo, że zamiast samemu tworzyć zdjęcia, będziemy mimowolnie naśladować to co wcześniej zobaczyliśmy na cudzych fotografiach. Myślę jednak, że bardziej bolesne jest ominięcie czegoś ciekawego tylko dlatego, że nie jesteśmy przygotowani do wyjazdu. Staram się więc jeździć w dane miejsce już z listą miejsc na mapie, z krótkim opisem, co w danym miejscu się znajduje i jaka pora powinna być najlepsza do fotografowania.

© Marcin Dobas
© Marcin Dobas

Sprzęt, sprzęt, sprzęt: na co powinien postawić fotograf-podróżnik wybierając się na wędrówkę? Zakładamy, że warunki będą trudne - co zapakować do zestawu minimum?

W moim odczuciu oprócz jakości zdjęcia - bo to podstawa w przypadku jeśli z tym sprzętem będziemy podróżować - powinniśmy postawić na małą wagę. W zasadzie od zawsze fotografowałem lustrzankami, jednak są sytuacje (i to wcale nierzadkie), kiedy jest sprzęt zbyt duży i zbyt ciężki, aby można było nim komfortowo pracować. Można to odczuć już podczas pakowania sprzętu, ze zaczynamy się zastanawiać co zostawić w domu i czego nie ma sensu dźwigać... Gdy pakuję się na długi wyjazd i muszę ze sobą zabrać więcej rzeczy niż tylko sprzęt fotograficzny, a wszystko noszę w plecaku, zdecydowanie wybiorę lżejszy zestaw niż ciężkie aparaty. Zwłaszcza w górach, gdzie każdy gram ma znaczenie.

Zdecydowanie liczy się "pancerność" sprzętu. Jeśli aparat jest uszczelniany w magnezowej obudowie - zdecydowanie lepiej sprawdzi się w trudnych warunkach i będzie mniej narażony na pył. kurz czy zalanie... Nawet jeśli nie pracujemy w jakiś skrajnych warunkach - będziemy mniej obawiali się o nasz sprzęt, fotografując w deszczu. Dlatego od pewnego czasu "przesiadłem się" na bezlusterkowce, ponieważ uważam, że to sprzęt stworzony dla podróżnika. Ma to czego oczekuję od aparatu. RAWy, wymienną optykę, dobrą jakość zdjęcia podobnie jak lustrzanka a przy tym są małe lekkie i niepozornie wyglądają. Używam srebrnego OMD, mam do niego założony pasek od Zenita i każdy mnie pyta, czemu nie fotografuje cyfrowym aparatem :) To też plus, bo aparat, który tak wygląda jest mniej kuszący dla złodzieja.

Czegoś takiego jak uniwersalny zestaw minimum chyba nie ma. Każdy wyjazd wymaga innego doboru sprzętu. Jeśli wiemy, ze będziemy mieli możliwość podpatrywania dzikich zwierząt, weźmiemy długoogniskowy obiektyw i zostawimy szerokokątne szkło w domu. Ale taki zestaw może nam się zupełnie nie sprawdzić na innym wyjeździe gdzie teleobiektyw nam się nie przyda a podstawowym obiektywem będzie szeroki kąt.

© Marcin Dobas
© Marcin Dobas

Co zazwyczaj Pan zabiera ze sobą?

Rzeczami, które w zasadzie na stałe mam w torbie bez względu na to, co fotografuję, są różnej maści akcesoria. Filtry - polaryzacyjne, szare połówkowe, ND400, wyzwalacze, lampa błyskowa z filtrami CTO CTB i statyw - mały lekki karbonowy Sirui. Natomiast w zależności od tego gdzie jest wyjazd i jak będzie wyglądał, dobieram odpowiednio obiektywy i decyduję np. o zabraniu drugiego korpusu czy obudowy podwodnej.

Obiektywem, z którym rzadko się rozstaję i który chyba zawsze znajduje miejsce u mnie w torbie, jest ultraszerokokątny Zuiko 9-18. Resztę dobieram w zależności od specyfiki wyjazdu.

Jak najlepiej zadbać o bezpieczeństwo swoje i sprzętu?

Jeśli wybieramy się w podróż samolotem, na pewno nie powinniśmy oddawać sprzętu w bagażu rejestrowanym tylko zabrać go jako podręczny. Bagaże lubią się gubić, a i o uszkodzenie aparatu nietrudno. Jeśli będziemy wybierali się na kajaki czy rafting warto pomyśleć o wodoszczelnych torbach albo walizkach. Jeśli chodzimy po wysokich górach - dobrze jest sprawdzić wszystkie sprzączki i paski. Miałem kiedyś w Dolomitach sytuację, kiedy podczas trawersowania wąskiej półki urwało mi się mocowanie pasa torby. Cudem udało mi się ją złapać, zanim spadła w przepaść. Od tamtego momentu we wszystkich torbach mam zdublowane mocowanie (za pomocą cienkiej linki).

W podróży jesteśmy narażeni na kradzieże. Jeśli mamy aparat wyglądający niepozornie, będzie on kusił mniej niż wielka lustrzanka z gripem i dużym obiektywem. Nie ma co obnosić się ze sprzętem, nie powinniśmy zostawiać go bez opieki, a na pytania ile kosztuje - które wbrew pozorom często padają - najlepiej odpowiadać wymijająco. Na rynku dostępne jest sporo akcesoriów zabezpieczających przez przecięciem paska, czy alarmów, które możemy umieścić w torbie tak, aby w przypadku kradzieży dźwięk syreny wypłoszył złodzieja albo pozwolił nam go namierzyć w tłumie.

A nasze bezpieczeństwo podczas podróży to temat na niejedną książkę :) Zawsze zachęcam do rozpoczęcia od stron MSZ, gdzie znajdziemy dużo informacji na temat obyczajów, niebezpieczeństw, zalecanych szczepień itp itd...

© Marcin Dobas
© Marcin Dobas

Jaką dotychczasową przygodę wspomina Pan najlepiej, która wyprawa przyniosła Panu najwięcej wrażeń?

Chyba był mój pierwszy wyjazd na Spitsbergen w2007 roku, z wielu powodów. Po pierwsze, czułem się jak na Dzikim Zachodzie, bo za każdym razem wychodząc na zewnątrz budynku musiałem brać ze sobą strzelbę. Obowiązuje tam taki przepis, ponieważ broń palna pozwala na odstraszenie białego niedźwiedzia, gdyby podszedł zbyt blisko. W razie ataku daje to jakąś niewielką szansę na obronę. Po drugie, poznałem tam fotografa National Geographic Paula Nicklena, wielokrotnie nagradzanego w World Press Photo czy BBC Wildlife Photographer of the Year. Miałem możliwość fotografowania u jego boku, podpatrywania jak pracuje, słuchania rad i wskazówek których strasznie chętnie udzielał zarówno  terenie jak i podczas przeglądania zdjęć po powrocie. Nie dość, że byłem w najdzikszym miejscu Europy, to jeszcze na prywatnych warsztatach z jednym z moich ulubionych fotografów, od którego wiele się nauczyłem.

Fotograficznie zaś najcieplej wspominam te wyjazdy podczas których mam bliskie spotkania z dzikimi zwierzakami. Foki szare na Morzu Północnym utkwiły mi najbardziej w pamięci. Dokładniej focze szczeniaki, które zainteresowane tym, co to za dziwne zwierzę leży na ich plaży, podchodziły do mnie i wkładały pysk w obiektyw. Są to na pewno niesamowite chwile...

© Marcin Dobas
© Marcin Dobas

Właśnie: o czym powinniśmy pamiętać, kiedy w podróży natkniemy się na jakieś ciekawe zwierzę i będziemy chcieli zrobić mu zdjęcie, nie strasząc go?

Pytanie, jakie to zwierzęta. Część fotografii przyrodniczej przeznaczona jest dla baaardzo cierpliwych i wytrwałych ludzi. Spędzają oni długie godziny siedząc w czatowni bez ruchu, aby "ustrzelić" jakieś płochliwe i rzadkie zwierze. Mimo iż bardzo lubię oglądać takie zdjęcia - raczej nie jest to mój ulubiony sposób. Niedźwiedzie fotografuje się właśnie w ten sposób, ale na przykład foki to już zupełnie inna bajka. Tam też cierpliwość popłaca, ale nie trzeba fotografować z czatowni. Wystarczy się położyć na plaży i ciekawskie zwierzaki same do nas zaczną podchodzić.

Ważne jest przede wszystkim, aby nie szkodzić tym zwierzakom. Trzeba uważać, aby nie doprowadzić do sytuacji kiedy podejdą do nas zaciekawione małe, a rozwścieczona matka przybędzie dziecku z pomocą i nas zaatakuje. Mimo iż wielokrotnie foki były kilka centymetrów ode mnie nigdy żadnej nie dotknąłem - bo po prostu nie wolno takich rzeczy robić. Moje zdjęcia fok powstały dzięki dobremu przygotowaniu do wyjazdu. Dostałem namiar na miejsce od znajomego fotografa z Niemiec. Dużo czytałem na temat zachowań tych zwierząt, rozmawiałem z ludźmi, którzy znają ich zachowania i uczulili mnie na co należy zwracać uwagę i pojechałem w teren.

© Marcin Dobas
© Marcin Dobas

Etnolodzy zawsze mówią, że "Triobriandy są za ścianą". To może podnieść na duchu tych, którzy z różnych powodów nie mogą się wybrać w daleką podróż. Jak można zaplanować sobie ekscytującą wyprawę fotograficzną do sąsiedniego miasta, albo szukać mocnych kadrów na zorganizowanej wycieczce z rodziną?

Tak samo jak przy dalekim wyjeździe. Do wyjazdu do Rzeszowa możemy - i chyba nawet powinniśmy - przygotować się tak samo jak do wyjazdu do Rzymu. No, może nie musimy kupować rozmówek polsko-włoskich, ale na pewno powinniśmy zorientować się, które miejsca warto odwiedzić.

Często przed wyjazdem korzystam z portalu Panoramio i sprawdzam, jakie zdjęcia w danym miejscu zrobili inni. Jeśli coś wydaje mi się bardzo interesujące - zapisuję sobie, gdzie to jest, i staram się potem trafić w to samo miejsce. Nie ma znaczenia, czy to wyjazd fotograficzny, zorganizowana wycieczka w Alpy czy w Bieszczady.

Możemy przeszperać zdjęcia na stronach agencji fotograficznych, albumy i przewodniki, a potem pojechać w dane miejsce i odwiedzać właśnie te punkty, które mają wielki potencjał fotograficzny. Jeśli jest to wycieczka zorganizowana, może warto będzie wstać jeszcze przed wszystkimi i zapolować na najlepsze światło przed śniadaniem. Jeśli skoncentrujemy się na robieniu zdjęć, to gdziekolwiek się nie wybierzemy, będziemy w stanie przywieźć z tego miejsca fajne kadry.

Marcin Dobas - fotograf, podróżnik, ratownik górski, z wykształcenia geolog. Specjalizuje się w fotografi podróżniczej, krajobrazowej, przyrodniczej oraz podwodnej. Zwiedził świat od Finlandii przez Nepal po Nową Zelandię. Jest finalistą European Wildlife Photographer of the Year, został dwukrotnie wyróżniony w konkursie Grand Press Photo. Należy do teamu fotografów OLYMPUS. Fotograficzna wyprawa do Nepalu z Marcinem Dobasem jest nagrodą główną w konkursie Olympus FOTOLOTNI - szczegóły znajdziecie tutaj.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)