Nudna Ameryka na nienudnych zdjęciach Jacka Foty [wywiad]
Amerykańska tandeta, pustka i gigantomania to temat książki Jacka Foty.
Dlaczego postanowiłeś sfotografować amerykańską „nudę"?
Zacznę od tego, ze siedem lat mieszkałem w Stanach. Według mnie wszystkie miasta, ulice, budynki, a w szczególności przedmieścia wyglądają tak samo, może czasami zmienia się krajobraz, ale każde miasto zbudowane jest w podobny sposób.
Zauważyłem, że bardzo trudno fotografuje się Stany, właśnie ze względu na to, że są nudne. Ja zafascynowałem sie tą “nudą” i takie rzeczy fotografowałem.
Czym kierowałeś się wybierając te, a nie inne zdjęcia do swojej książki “Some Things are Quieter than Others”, którą już można kupić?
Za edycję zdjęć w głównej mierze odpowiada Ewa Meissner z Napo Images oraz ja. Po powrocie z USA w 2012 roku dokonałem pierwszej selekcji, nastepnie poprosiłem Ewę o pomoc w ułożeniu tej historii. W 2012 roku projekt nazwałem “Amerika”. Rok później, ponownie wybrałem się do USA, a także zmieniłem nazwę na “Some Things are Quieter than Others”. Zmianę nazwy wiążę z tym, że nie myślę o tym jako opowieści o Ameryce, ale o pewnego rodzaju ciszy i nudzie, która towarzyszy Stanom oraz moim zdjęciom. Po powrocie ponownie spotkałem się z Ewą i ułożyliśmy pierwszą edycję zdjęć do książki. Połączyliśmy zdjęcia z obu wyjazdów i tak powstał główny szkielet narracji, który zmieniał się nieustannie i ewoluował do samego druku książki.
Czy te zdjęcia to był główny powód Twojego pobytu w USA?
Cykl zdjęć powstał przy okazji pobytu, a książka trochę przez przypadek. W 2012 roku poleciałem na Florydę pracować nad dwoma projektami. Jednego nie udało mi się zrealizować, a nad drugim pracowałem przez cały lipiec (efektem jest projekt Vacant Florida). Pod koniec miesiąca przyleciała do mnie moja dziewczyna i przeznaczyliśmy sierpień na podróż przez Stany. Chcieliśmy dotrzeć do Salt Lake City w stanie Utah, gdzie studiowałem. Mieliśmy odwiedzić moich przyjaciół i spędzić tam tydzień, a następnie planowaliśmy udać się do Kalifornii. W Salt Lake City zabawiliśmy trochę dłużej i ostatecznie nie dotarliśmy na zachodnie wybrzeże. Fotografowałem pamiątkowo i nie wiązałem z tym dalszych planów. Interesowały mnie ciekawe rzeczy, miejsca oraz ludzie, których napotykaliśmy po drodze. Po powrocie do Polski zeskanowałem zdjęcia i pokazałem je Ewie Meissner, której bardzo się spodobały i tak się zaczeło. W 2013 roku pojechałem fotografować już do tego projektu i w przeciągu miesiąca odbyłem 3 rożne podróże do rożnych części USA.
Gdzie dokładnie powstawały zdjęcia?
Pamiętam dokładnie każde miejsce, w którym zrobiłem zdjęcia. Każda fotografia powstała w innych okolicznościach. Na przykład dwa zdjęcia zrobiłem na stacji kolejowej w Kansas City, na której spędziłem kilka godzin pomiędzy pociągami. Inne znowu podczas imprezy z przyjaciółmi w Salt Lake City. Dwie fotografie zrobiłem w Muzeum Praw Czlowieka w Memphis, gdzie zatrzymaliśmy sie z Natalią. Ona zwiedzała ekspozycję, a ja czekałem na zewnatrz, aż przejdą ludzie i będę mieć czysty kadr. Każde zdjęcie wiąże się z inną historią, ale one, w większości, pozostaną ze mną.
Co zdecydowało, że lewa strona na każdej rozkładówce jest wolna?
W mojej książce najważniejsza jest edycja. Zdjęcia układają się w sekwencje. Historia toczy się, jak w filmie. Chodziło mi o minimalistyczna formę. W tej książce nie widziałem miejsca na parowanie fotografii. Uklad jest bardzo klasyczny - jedno zdjęcie na rozkład. Dużo łatwiej w ten sposob skupić się na pojedynczej fotografii i zachować płynność oglądania książki.Na poczatku był też tekst i podpisy zdjęć, ale w ostatniej wersji usunąłem wszystko. Tekst w tej historii jest niepotrzebny. Natomiast ważną rzeczą są kolory. Bardzo długo pracowałem na dopracowaniu kolorów, tak aby w druku wyszły idealnie. Jestem bardzo zadowolony z końcowego efektu.
Czy myślisz, że tego typu zdjęcia to niepowtarzalny charakter USA, czy takie zdjęcia mogłyby powstać też np. w Polsce?
Nie potrafię odpowiedzieć, czy mój projekt ukazuje niepowtarzalny charakter USA. Dla mnie jak najbardziej tak, a dla innych znowu nie. Amerykanie na tych zdjęciach widzą codzienność, na którą nie zwracają normalnie uwagi. Dla ludzi z poza Stanów te widoki są bardzo już opatrzone. Ja nie szukałem amerykańskiej kliszy. Nie interesowały mnie amerykańskie symbole, czy majestatyczne krajobrazy. Odwiedzaliśmy parki narodowe, ale często nawet nie wyciągałem aparatu albo chodziłem za budynkami gospodarczymi w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Jeżeli chodzi o Polskę, to powstał już taki projekt, którego jestem ogromnym fanem. Mark Power, brytyjski fotograf z agencji Magnum wydał książkę “The Sound of Two Songs”, która pokazuje podobne oblicze Polski. Dla wielu Polaków książka jest nudna i niezrozumiała. Znajdują się tam fotografie, które ukazują naszą „szarą rzeczywistość”.
Jakie masz teraz plany fotograficzne?
Obecnie pracuję nad swoją drugą publikacją “PKiN”. Od półtora roku fotografuję w Palacu Kultury i Nauki w Warszawie. Powstaje z tego duża książka fotograficzna oraz planuję wystawy, które zaplanowane są na 2015 rok. Może uda się też wystawić zdjęcia z "Some Things are Quieter than Others”.
Album „Some Things are Quieter than Other”
104 strony
44 zdjęcia
165 x 198 mm
zdjęcia: Jacek Fota
edycja: Ewa Meissner
akwarela z okładki: Jagna Wróblewska
projekt: Ania Nałęcka / Tapir Book Design
self-published
edycja: 500 kopii
Premiera albumu „Some Things are Quieter than Other” odbędzie się 27-go listopada o 18:30 w księgarni Bookoff, w budynku MSN w Warszawie, przy ulicy Emilii Plater 51.
Piotr Kała: