Ogromna baza lotnicza wciąż działa. Zdjęcia pokazują potężne uzbrojenie
Aż nie chce się wierzyć, że te zdjęcia są prawdziwe. Fotograf Bernhard Lang ukazał opuszczoną bazę wojskową pełną myśliwców, helikopterów i potężnych samolotów transportowych. To nie są atrapy filmowe, to prawdziwe, bardzo drogie maszyny wojskowe, które zostały zostawione na pastwę losu.
03.06.2022 | aktual.: 03.06.2022 12:47
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na pustyni, w okolicach miejscowości Tuscon w stanie Arizona (USA), znajduje się bardzo interesujące miejsce. Mowa o cmentarzysku samolotów wojskowych. To największy tego typu teren w całych Stanach Zjednoczonych. Patrząc z powietrza na "The Boneyard" można doliczyć się prawie 4000 maszyn pozostawionych na pastwę losu, dla których ząb czasu okazał się jednak bardzo łaskawy.
Teren 309. Grupy Utrzymania i Konserwacji zapiera dech w piersi. Jest ona częścią bazy wojskowej Davis-Monthan Air Force Base. Na cmentarzysku znajdziemy samoloty wycofane z aktywnej służby w siłach US Air Force, US Coast Guard, US Navy oraz US Marine Corps.
Siły zbrojne USA borykają się z problemem ogromnej liczby samolotów od czasu zakończenia II wojny światowej. Po światowych manewrach, w czynnych działaniach mogło zostać jedynie około 20 proc. maszyn. Poza tym pojawiła się nowa technologia – napęd odrzutowy – która skutecznie zastąpiła samoloty z napędem tłokowym, a właśnie takie znajdują się w dużej mierze na cmentarzysku.
Baza Davis-Monthan powstała w 1925 roku. W trakcie II wojny światowej było tam Centrum Szkolenia i Zgrywania załóg samolotów bombowych. Rozwiązano je w 1945 roku, a ogromny teren bazy postanowiono zagospodarować inaczej. Zaczęto tam przechowywać niewykorzystywany sprzęt lotniczy, któremu sprzyjały panujące warunki klimatyczne – niewielkie wahania temperatury oraz stała wilgotność na poziomie 20-30 proc. sprawiały, że maszyny nie niszczały tak szybko.
- Grupa Utrzymania i Konserwacji wciąż działa. Gdy jakakolwiek maszyna powietrzna trafi w jej szeregi, jest nadzieja, że za jakiś czas ponownie wróci ona do służby lub trafi na aukcję. Po przetransportowaniu samolotu na teren bazy, mechanicy opróżniają układ paliwowy i wypełniają go olejem, by uchronić przed korozją. Maszyna przechodzi gruntowny przegląd, po czym pokrywa się ją kokonem z plastiku i kauczuku, którego skuteczność ochrony wynosi minimum 10 lat. Zaś pojazdy, które mają wrócić do służby w przeciągu 4 lat są pokrywane specjalną folią zamiast kokonu.
Niemiecki fotograf latał nad bazą w cywilnym samolocie, szukając najciekawszego ułożenia maszyn. Jego kadry dokładnie pokazują, z jaką dbałością wojskowi obchodzą się z maszynami. Nie ma tam miejsca na przypadkowe ułożenie – wszystko współgra ze sobą idealnie, tworząc niesamowite wzory.
Co ciekawe, temat wykorzystania niektórych maszyn powrócił w kontekście wojny w Ukrainie.
Więcej zdjęć znajdziecie na Instagramie.
Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii