Oko w oko z bestią. Fotograf spotkał ogromnego niedźwiedzia grizzly
Jason Leo Bantle pewnego listopadowego poranka wybrał się do kanadyjskiego parku narodowego Banff. Spotkał się tam z legendą tych ziem – potężnym niedźwiedziem nazywanym "The Boss", czyli po polsku "Szef". Patrząc na to postawne zwierzę, jego imię trafia w sedno. Od razu widać, kto tam rządzi.
16.11.2022 | aktual.: 16.11.2022 15:03
Boss to żywa legenda Banff. Znają go tam wszyscy strażnicy leśni i okoliczni fotografowie dzikiej przyrody. Ten ogromny niedźwiedź grizzly to prawdziwy samiec alfa. Krążą o nim niestworzone historie, które pokazują, że to potężne zwierzę zaprasowało na swoją reputację.
Według jednej z nich Boss upolował niedźwiedzia czarnego tuż przed tym, jak zapadł w sen zimowy. Na dodatek sam wykopał swoją jamę. Inna historia opowiada o tym, że potężny samiec został potrącony przez pociąg i przeżył. Ten ponad dwudziestoletni niedźwiedź jest ojcem około trzech czwartych młodych w okolicy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Boss waży blisko 300 kg, co sprawia, że jest największym grizzly w parku narodowym Banff. Nie jest to jednak rekord jak na ten gatunek niedźwiedzia. Największe osobniki w historii ważyły ponad 650 kg. Jednak wielkość to nie wszystko. Boss ma niesamowicie silny charakter, a jego znakiem rozpoznawczym jest brakujący fragment prawego ucha.
Jason Leo Bantle wiedział, że sfotografowanie legendarnego zwierzęcia nie będzie łatwe ani bezpieczne. Postanowił więc użyć korpusu Nikon Z9 z obiektywem 800 mm f/5.6 podłączonego do telekonwertera x1,4, co pozwoliło mu na uzyskanie ogniskowej 1120 mm. Fotograf wiedział, że nie może podejść bliżej niż na 100 metrów, bo Boss będzie chciał mu pokazać, gdzie raki zimują.
Wytropienie niedźwiedzia nie było trudne. Ulubionym miejscem tego samca są okolice torów kolejowych, gdzie może się bezkarnie wylegiwać i polować na mniejszą zwierzynę. Czasem nie jest konieczne, bo pociągi go wyręczają.
Spokój i bezpieczna odległość pozwoliły na zrealizowanie doskonałego materiału. Z daleka Boss nie wygląda na aż tak groźnego, ale lepiej do niego nie podchodzić i nie przekonywać się o jego temperamencie na własnej skórze.
Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii