Olympus PEN E‑P5 - bezlusterkowiec prawie bez kompromisów [test]

Olympus PEN E-P5 ma prawie wszystko, czego brakowało w poprzednich modelach z tej serii. Czy to najlepszy PEN w historii, który przewyższa nawet model OM-D? Z pewnością pod względem ceny.

© KB
© KB
Krzysztof Basel

Wykonanie

Nazwa serii aparatów Olympus PEN miała nawiązywać do kompaktowych rozmiarów urządzeń z tej linii. Miały one być tak małe i poręczne jak długopis („pen” to skrót słowa „pencil”, po angielsku oznaczającego ‘ołówek’). Ostatnie analogowe PEN-y zostały wycofane ze sprzedaży na początku lat 80. ubiegłego wieku. Ich reaktywacja, w cyfrowej formie, nastąpiła w 2009 r. Od tamtego czasu Olympus stara się podkreślać nawiązanie do analogowej serii. Moim zdaniem jednak dopiero Olympus PEN E-P5 w zakresie wzornictwa jest spełnieniem tych zapewnień. Aparat zachował cechy charakterystyczne poprzedników z serii E-P, ale nawiązuje też do swojego analogowego pierwowzoru z lat 60.

Obraz
Olympus PEN E-P5 © KB
Olympus PEN E-P5 © KB

Nowy bezlusterkowiec ma to samo zagięcie krawędzi, elegancki napis i „schodek” na przedniej części obudowy. Aby spersonalizować swój model, można zamówić drewniany przedni uchwyt dostępny w trzech wariantach. W udanym stylistycznym nawiązaniu do przeszłości przeszkadzały w poprzednich modelach serii PEN grube, wystające wyświetlacze. W Olympusie PEN E-P5 zastosowano 3-calowy, dotykowy, uchylany ekran LCD o rozdzielczości ponad 1,04 mln punktów.

© KB
© KB

Wyświetlacz jest o wiele cieńszy niż w większości aparatów i praktycznie nie wystaje poza płaszczyznę tylnej ścianki. To też pierwszy PEN w historii, który otrzymał naprawdę dobry ekran – jasny, kontrastowy i przede wszystkim świetnie reagujący na dotyk. To wyświetlacz nawet lepszy niż we flagowym OM-D (3 cale, 610 000 punktów). Mechanizm odchylania działa bardzo płynnie i wygląda na solidny. Niestety, bezlusterkowiec nie ma wbudowanego wizjera. Japoński producent zaprezentował jednak zupełnie nowy, zewnętrzny wizjer elektroniczny VF-4, który kosztuje aż 1200 zł. Nie zabrakło natomiast wbudowanej lampy błyskowej.

© KB
© KB

Olympus PEN E-P5 z bliska wygląda naprawdę dobrze. Utrzymana w stylu retro obudowa jest wykonana solidnie i stylowo – chociaż nie na najwyższym poziomie. Dużą część korpusu zrobiono ze stopu magnezu, ale część z plastiku, który nie prezentuje się najlepiej. Nie jest to materiał, który pasuje do aparatu za ponad 4000 zł.

© KB
© KB

Bezlusterkowiec jest dosyć lekki (420 g z baterią i kartą pamięci). Z przodu znajduje się nieduży uchwyt, a z tyłu wyprofilowane miejsce na kciuk. Grip z przodu nie jest zbyt dobrze wyprofilowany i po dłuższym fotografowaniu daje się we znaki.

© KB
© KB

Producent zastosował 16-megapikselowy sensor Live MOS oraz procesor TruePic VI – to elementy zaczerpnięte z modelu OM-D. Ten dobrze znany i ceniony zestaw umożliwia fotografowanie z czułością w zakresie ISO do 25600 oraz prędkością zdjęć do 9 kl./s. Nie zabrakło też 5-osiowej optycznej stabilizacji obrazu, która działa jednak do prędkości 4,5 kl./s (tryb wolnej prędkości zdjęć seryjnych). Maksymalnie aparat jest w stanie wykonać do 18 zdjęć w formacie RAW, a w trybie JPEG jedyne ograniczenie stanowi pojemność karty pamięci. Sprzęt ma też funkcję nagrywania filmów o maksymalnej rozdzielczości Full HD 1920 x 1080 (16:9) 30p.

Obsługa

Olympusa PEN E-P5 trzeba pochwalić za dobrą ergonomię i przyjemną obsługę. Na korpusie znajduje się sporo dedykowanych przycisków oraz pokręteł. Dominuje tarcza trybów na górnej ściance oraz nawigator z przyciskiem w środku ulokowany z tyłu. Przyciski nawigatora oraz specjalny przycisk funkcyjny Fn umieszczony na górze aparatu można ustawiać zgodnie z potrzebami, co umożliwia daleko posuniętą personalizację aparatu.

© KB
© KB

Do elementów, których brakowało w poprzednich aparatach z rodziny PEN, zaliczają się dedykowane przyciski do zmiany czułości ISO. Olympus chwali się, że bierze pod uwagę krytyczne głosy użytkowników. Problem ten ma rozwiązać nowy system pokręteł sterujących 2×2, składający się z dwóch tarczy i przełącznika, zamontowanych na tylnej i górnej części obudowy. Tylny przełącznik można ustawić w dwóch pozycjach. W pierwszej pozycji przednie pokrętło służy do regulowania wartości przysłony, a tylnym można zmienić czas ekspozycji. Przy drugim ustawieniu zmienimy wartość ISO i balansu bieli.

Obraz

To ciekawe i innowacyjne rozwiązanie, do którego trzeba się jednak przyzwyczaić. Na początku przełączenie dźwigni było kłopotliwe – zdarzało mi się zapominać, w którym trybie jest, i potem przełączyć tryb w razie potrzeby. Na szczęście przy odpowiednim trybie wyświetlania na ekranie podświetlają się ikonki informujące o tym, że ustawiony jest tryb zmiany czułości i balansu bieli. Po kilku dniach częstego korzystania z aparatu przyzwyczaiłem się już do nowego systemu, który naprawdę dobrze się sprawdza.

© KB
© KB

W teorii przełącznik z tyłu można zaprogramować na 4 różne tryby. W praktyce natomiast dużego wyboru nie ma. W każdym przypadku dźwignia przełączona na pierwsze ustawienie oznacza, że tarcze służą do ustawiania czasu migawki i wartości przysłony – chyba że w osobnym punkcie menu pozamieniamy te funkcje.

© KB
© KB

Pierwsze dwa dotyczą czułości oraz balansu bieli i zamieniają po prostu tarcze. Trzeci umożliwia wyłączenie i włączenie czerwonego przycisku do nagrywania filmów, a korzystając z czwartego trybu, można przełączać pomiędzy AF i MF. Szkoda, że producent nie dał większych możliwości ustawień funkcji dźwigni.

Menu

Menu Olympusa PEN E-P5 jest utrzymane w typowej dla producenta formie i podzielone na dwie części: tzw. skrócone menu w trybie podglądu na żywo oraz klasyczne, rozbudowane menu.

© KB
© KB

Skrócone menu uruchamia się przyciskiem OK. Na ekranie wyświetlają się wówczas dwie kolumny po bokach z parametrami. Menu jest spójne z innymi aparatami serii PEN. W głównym menu również nie wprowadzono zbyt wiele zmian – jest czytelnie, przejrzyście i przyjemnie. Wiele elementów da się spersonalizować.

Rozczarowujące jest to, że po powrocie do menu nie następuje przejście do ostatnio odwiedzanego miejsca, tylko na sam początek menu.

Fotografowanie w praktyceWykonywanie zdjęć
Olympus PEN E-P5 + OLYMPUS M.60mm F2.8 Macro | 1/640 s, f/2.8, 60 mm, ISO 200, RAW
Olympus PEN E-P5 + OLYMPUS M.60mm F2.8 Macro | 1/640 s, f/2.8, 60 mm, ISO 200, RAW

Zdjęcia z 16-megapikselowej matrycy Live MOS Mikro Cztery Trzecie mają wyjątkowo dobrą jakość. Matryca mało szumi, dobrze oddaje szumy, ale… nadal uważam, że pod względem plastyki i oddania barw nie jest aż tak dobra jak najlepsze sensory APS-C, z którymi rywalizuje. Wiem, wiem - bardzo szczegółowe testy laboratoryjne np. z DxO tego nie potwierdzają, ale to cyferki i tabelki. A one zdjęć nie robią.

1/320 s, f/2.8, 60 mm, ISO 320, 0 EV, RAW, OLYMPUS M.60mm F2.8 Macro
1/320 s, f/2.8, 60 mm, ISO 320, 0 EV, RAW, OLYMPUS M.60mm F2.8 Macro

Nowy PEN dobrze radził sobie z pomiarem ekspozycji. Podczas testu zwykle korzystałem z matrycowego pomiaru i tylko czasami musiałem ręcznie podwyższyć ekspozycję. Mam natomiast uwagi do pracy automatycznego balansu bieli. Gdy fotografowałem nocą w mieście przy świetle żarowym, aparat gubił się i ustawiał zbyt intensywne barwy, w szczególności żółte. Podobnie było przy świetle dziennym, kiedy fotografowałem Dworzec Główny we Wrocławiu. Jego fasada ma kolor, który był przez architektów określany jako ugier, czyli swego rodzaju połączenie żółtego i pomarańczowego. Skąpany w ciepłym popołudniowym słońcu wyszedł na zdjęciach w formacie JPEG dużo, dużo bardziej pomarańczowy i intensywny niż w rzeczywistości. W RAW było już o wiele lepiej, ale daje daleko od ideału. W innych sytuacjach balans bieli był dobrze oddany, chociaż cały czas wydaje mi się, że zdjęcia mają lekko żółte barwy – trochę tak jak w lustrzankach Nikona sprzed kilku lat.

1/250 s, f/8.0, 14 mm, ISO 200, -0.7 EV, automatyczny balans bieli, JPEG
1/250 s, f/8.0, 14 mm, ISO 200, -0.7 EV, automatyczny balans bieli, JPEG
1/250 s, f/8.0, 14 mm, ISO 200, -0.7 EV, automatyczny balans bieli, RAW
1/250 s, f/8.0, 14 mm, ISO 200, -0.7 EV, automatyczny balans bieli, RAW

Ergonomia jest bardzo dobra. System pokręteł sterujących 2×2 sprawuje się dobrze i jest praktyczny, chociaż trzeba się do niego przyzwyczaić. Mnie fotografowało się komfortowo Olympusem PEN E-P5. Nie musiałem za dużo myśleć o tym, jak go obsługiwać – po prostu to robiłem.

Nie pamiętam też aparatu z lepszym systemem AF w trybie Live View oraz ekranem dotykowym. Do tych elementów nie mam żadnych zastrzeżeń. Stabilizacja obrazu działa bardzo dobrze, umożliwiając obniżenie czasu migawki nawet do 3 EV. 5-osiowa optyczna stabilizacja obrazu zdaje egzamin również w trybie filmowania: z ręki, bez stabilizatora, można wykonywać płynne najazdy, przybliżenia czy rejestrować nieporuszony, stabilny obraz, trzymając aparat wysunięty mocno do góry czy w nietypowej pozycji. Świetnym dodatkiem jest też moduł Wi-Fi, który sprawuje się kapitalnie w podróży. To rzeczywiście najbardziej dopracowany system funkcji Wi-Fi oraz aplikacji do niej spośród tych, które miałem okazję do tej pory testować.

1/80 s, f/5.6, 14 mm, ISO 200, 0 EV, RAW, OLYMPUS M.14-42mm F3.5-5.6 II R
1/80 s, f/5.6, 14 mm, ISO 200, 0 EV, RAW, OLYMPUS M.14-42mm F3.5-5.6 II R

Z pozoru błahą zmianą jest nowy przełącznik ON/OFF. Do tej pory w aparatach serii PEN stosowano zwykły przycisk z mocno świecącą na niebiesko diodą, którą zawsze krytykowałem i zaklejałem taśmą w czasie testów. W aparacie Olympus PEN E-P5 umieszczono poziomą dźwignię. Dzięki temu rozwiązaniu sprzęt uruchamia się trochę szybciej. Dźwignia wprawdzie pracuje z dużą kulturą, ale w moim odczuciu jest zdecydowanie za mała. Czasami trudno jest włączyć lub wyłączyć aparat w pozycji bez odrywania dłoni od ułożenia do fotografowania. Poza tym kilkakrotnie zdarzyło się, że po włożeniu aparatu do zwykłej torby przełącznik ocierał się o jej ścianki i urządzenie samo się włączało. Nie było takich problemów podczas testów innych aparatów.

Czego więc brakuje w Olympusie? Wbudowanego dużego wizjera. Wprawdzie na rynku jest nowy, kapitalny wizjer VF-4, ale kosztuje ok. 1200 zł i nie wygląda najlepiej. To zupełnie inny styl niż piękne wzornictwo PEN-a.

Autofokus

Przy gorszym świetle prędkość ustawiania ostrości trochę spada, ale z pomocą przychodzi czerwona dioda, która podświetla scenę. W efekcie aparat i tak dobrze sobie radzi i wykonuje ostre zdjęcie w czasie do ok. 1 s. Wielki plus za kapitalny system AF. 

Szybkość i wydajność

Olympus PEN E-P5 uruchamia się błyskawicznie, krócej niż sekundę, i od razu jest gotowy do fotografowania. Nie ma problemów z wybudzaniem – wystarczy delikatnie wcisnąć spust do połowy, a aparat jest gotowy do pracy w mgnieniu oka. Nie zauważyłem, aby w jakiejkolwiek sytuacji PEN E-P5 się przycinał, zwalniał czy opóźniał.

Prędkość zdjęć seryjnych deklarowana przez producenta wynosi do 9 kl./s. Testy wykazały, że aparat osiąga prędkość nawet 10 klatek. W sumie potrafi wykonać 13 zdjęć, co zajmuje mu 1 min 20 s, po czym zwalnia do prędkości 2-3 kl./s. Dotyczy to zarówno trybu JPEG, RAW, jak i RAW+JPEG. Niestety, przy maksymalnej prędkości fotografowania nie działa system optycznej stabilizacji obrazu, który jest dostępny do prędkości 4,5 kl./s (tryb wolnej prędkości zdjęć seryjnych).

Wi-Fi

Jedną z nowości w Olympusie PEN E-P5 jest moduł Wi-Fi, który staje się już standardem w urządzeniach ze średniej i wyższej półki. Japoński producent jako ostatni wprowadził to rozwiązanie do swoich aparatów. Takie opóźnienie przy wdrażaniu nowości ma jednak swoje plusy – można uczyć się na błędach konkurencji. A tych w kwestii bezprzewodowego łączenia się aparatu z urządzeniami przenośnymi trochę jest. W niektórych starszych aparatach z Wi-Fi irytującym problemem była konieczność ciągłego łączenia się na nowo, po automatycznym rozłączeniu, czy żmudne dodawanie długich kluczy sieci Wi-Fi.

Obraz

Aby połączyć się z aparatem, wystarczy zainstalować w smartfonie lub tablecie aplikację Olympus Image Share (dostępna w App Store oraz Google Play) i zeskanować odpowiedni kod QR z ekranu aparatu. Połączenie zostanie nawiązane automatycznie i zapamiętane. Podobnie rozwiązał to Samsung w modelu NX300, tyle że tam wykorzystano technologię NFC zamiast kodu QR. Obydwie metody są dobre i skuteczne. Różnica polega na tym, że czytnik kodów QR może pobrać na telefon czy tablet każdy, a funkcji NFC nie ma wiele tańszych urządzeń przenośnych.

Obraz

Aplikacja Olympus Image Share jest przejrzysta, ma bardzo prosty i estetyczny interfejs, w którym każdy powinien się odnaleźć. Działa sprawnie, nie zawiesza się, a proces po rozłączeniu automatycznie szybko nawiązuje ponowne połączenie.

W trybie zdalnego sterowania program umożliwia fotografowanie z podglądem na żywo na urządzeniu mobilnym, jednak tylko w trybie iAuto. Szkoda – wiele innych aplikacji, np. Canona, pozwala na ręczne ustawienia. Zdjęcia robi się niemal tak samo jak na ekranie aparatu – wystarczy wskazać punktu ostrości, a aparat błyskawicznie wykona ostrą fotografię. Nie ma żadnych opóźnień czy zawieszania się. Zdjęcie można zapisać w telefonie albo od razu podzielić się nim w serwisach społecznościowych czy wysłać mailem.

Obraz

Program daje też możliwość podglądu zdjęć na karcie pamięci w aparacie (z różnych katalogów, także tych z innych aparatów) i importowanie ich do urządzenia mobilnego.

Aplikacja Olympus Image Share ma również funkcję edycji zdjęć z albumu smartfona czy tabletu, a także geotagowania kadrów zgranych z aparatu.

Filmy

Olympus PEN E-P5 nagrywa filmy w jakości Full HD w formacie MOV lub HD w MPEG. Nagrania z dźwiękiem stereo są dobrej jakości. Nie doskwiera im efekt rolling shutter, a autofokus działa bardzo celnie, szybko, płynnie i z dużą kulturą. Lustrzanki cyfrowe mogą tylko pomarzyć o tak dobrym AF w trybie filmów.

Jakość zdjęć – szumy

Zaczerpnięty z Olympusa OM-D 16-megapikselowy sensor Live MOS to jedna z najlepszych matryc systemu Mikro 4/3 w historii. W duecie z procesorem TruePic VI świetnie sprawdza się także w Olympusie PEN E-P5. Fotografie są pozbawione widocznych szumów praktycznie do ISO 1600. Delikatna różnica jest zauważalna dopiero przy ISO 3200, a szumy są bardziej widoczne dopiero przy ISO 6400. To jednak wciąż użyteczna wartość, a szumy są bardzo drobne, delikatne i dosyć przyjemne dla oka.

ISO 100
ISO 100
ISO 200
ISO 200
ISO 400
ISO 400
ISO 800
ISO 800
ISO 1600
ISO 1600
ISO 3200
ISO 3200
ISO 6400
ISO 6400
ISO 12800
ISO 12800
ISO 25600
ISO 25600

Jakość zdjęć – detale

Olympus PEN E-P5 radzi sobie równie dobrze, jeśli nie lepiej, z oddaniem detali. Fotografie prawie się nie różnią do wartości ISO 3200. Dopiero przy skrajnej czułości ISO 6400 widać spadek ilości oddanych szczegółów, nadal jednak nie jest źle.

ISO 100
ISO 100
ISO 200
ISO 200
ISO 400
ISO 400
ISO 800
ISO 800
ISO 1600
ISO 1600
ISO 3200
ISO 3200
ISO 6400
ISO 6400
ISO 12800
ISO 12800
ISO 25600
ISO 25600

Przykładowe zdjęcia

Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr
Olympus PEN E-P5 test by Fotoblogia.pl, on Flickr

Podsumowanie

Obraz

Większość elementów Olympusa PEN E-P5 mi się podoba i trudno opisać je wszystkie w krótkim akapicie. Świetna, sprawdzona matryca, kapitalny system AF i stabilizacji obrazu, odchylany, dotykowy ekran LCD, praktyczna ergonomia, dopracowany system Wi-Fi – to tylko niektóre z elementów, które trzeba pochwalić. Japoński producent włożył do Olympusa PEN E-P5 prawie wszystko, co ma najlepsze.

Co nam się nie podoba

Jak wiadomo nie od dziś, prawie robi dużą różnicę. Tym "prawie" jest brak wbudowanego wizjera i uszczelnionego korpusu oraz nieco gorsze wykonanie niż w przypadku Olympusa OM-D. Trochę przeszkadza też niedopracowana dźwignia ON/OFF i zbyt wysoka cena. Wprawdzie dostajemy za nią wiele, ale z założenia ma to być aparat o poziom niższy niż OM-D. Tymczasem cena jest… nawet o kilkaset złotych wyższa. Producent podaje, że analogowego Olympusa PEN F wraz z wymiennymi obiektywami można było kupić w latach 60. za równowartość miesięcznej wypłaty. Szkoda, że PEN E-P5 nie jest tańszy.

Werdykt

Olympus PEN E-P5 to jeden z najlepszych bezlusterkowców na rynku. Wydaje mi się, że także jeden z najlepszych aparatów w ogóle. Obiektywnie ma niewiele słabych punktów, a fotografowanie nim sprawia mnóstwo radości. Ja jednak kilka mankamentów znalazłem i aparat ten nie jest moim faworytem – głównie ze względu na brak wizjera za taką cenę. Za jej połowę można kupić Olympusa PEN E-PL5, który robi podobne jakościowo zdjęcia, ma szybki AF i jest dużo mniejszy. Jeśli jednak potrzebujesz bezlusterkowca z najwyższej półki i nie szukasz kompromisów, nowy Olympus PEN E-P5 z wizjera VF-4 powinien Cię zadowolić.

Co nam się podoba

Obraz
Obraz
Obraz
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)